10 kwietnia, podczas oficjalnej wizyty prezydenta Serbii we Francji, ogłoszono, że władze obu państw prowadzą rozmowy w sprawie zakupu przez Belgrad dwunastu wielozadaniowych samolotów bojowych Dassault Rafale.

Jak wskazał prezydent Serbii, obie strony osiągnęły porozumienie dotyczące zawarcia transakcji. Samo podpisanie kontraktu jest spodziewane w ciągu dwóch miesięcy. Kolejny raz ważnym elementem, pozwalającym na osiągnięcie sukcesu marketingowego przez francuskiego producenta, jest bezpośrednie zaangażowanie w rozmowy najwyższych władz państwowych. Jak podkreśla strona serbska, w uroczystym podpisaniu kontraktu ma być obecny prezydent Macron.

Informacje o rozmowach pomiędzy koncernem Dassault oraz Serbią pojawiały się mediach francuskich od ponad dwóch lat. Belgrad podjął decyzję o poszukiwaniu nowego dostawcy maszyn bojowych po zmianach politycznych w regionie, rosyjskiej agresji na Ukrainę, a także decyzji władz Chorwacji dotyczącej zakupu Dassault Rafale na własne potrzeby.

W przypadku Serbii, lotnictwo dysponuje eskadrą czternastu MiG-ów-29, które mogą być eksploatowane do 2030 roku. Po dostawie chorwackich Rafale, przewaga w powietrzu będzie jednak po stronie serbskich sąsiadów. Co zastanawia, to polityka francuska, która prowadzi do jednoczesnego zbrojenia obu (zwaśnionych) państw w regionie. Serbia od dłuższego czasu stara się prowadzić politykę dywersyfikacji dostawców sprzętu wojskowego. W przypadku lotnictwa doskonałym przykładem są zakupy wielozadaniowych śmigłowców Airbus H145M oraz samolotów transportowych Airbus C-295W.

Tylko w Europie program Rafale zdobył zamówienia eksportowe z Grecji oraz Chorwacji. Globalne zamówienia obejmują 261 egzemplarzy, które zakupiły (poza wymienioną dwójką) także Egipt, Indie, Indonezja, Katar oraz Zjednoczone Emiraty Arabskie. W przypadku Indii należy spodziewać się kontynuacji zamówień (m.in. wersja pokładowa dla lotnictwa morskiego). Dodatkowo zainteresowanie wyrażają m.in. Uzbekistan, Irak oraz kolejne państwa Półwyspu Arabskiego.