Po rosyjskiej inwazji 24 lutego 2022 r. wcale nie było oczywiste, że Ukraina otrzyma, od państw wspierających ją dostawami uzbrojenia i sprzętu wojskowego, jakiekolwiek czołgi w ramach pomocy wojskowej. Bodaj jako pierwsze, na Ukrainie pojawiły się przekazane z zasobów Sił Zbrojnych RP wozy rodziny T-72, które z racji czasu i skali dostawy, były najcenniejszym zachodnim wsparciem w kategorii wozów bojowych w połowie 2022 r. Niedługo dołączyły do nich czołgi czeskie i inne, m.in. polskie PT-91 Twardy oraz słoweńskie M-55S, a z czasem coraz liczniejsze T-72 z zakupów na wolnym rynku dokonywanych przez państwa zachodnie i remontowanych, a także modyfikowanych, w Czechach.
Kijów nalegał jednak na dostawy nowocześniejszej broni, szczególnie zachodnich czołgów III generacji i wielozadaniowych samolotów bojowych. O ile tych ostatnich Ukraina wciąż się nie doczekała, o tyle czołgi miały się pojawić w ukraińskim arsenale rok po wybuchu wojny. Nim to jednak nastąpiło, dochodziło do momentami żenujących przepychanek między zachodnimi politykami, kto ma zrobić w kwestii przekazania Leopardów 2 czy Abramsów pierwszy krok.
Notabene już w pierwszych dniach wojny niemiecki przemysł deklarował możliwość dostarczenia partii starszych Leopardów 1 Ukrainie, nieco później Hiszpania zapowiedziała możliwość przekazania swoich Leopardów 2A4. Zamiary te zablokował jednak rząd Niemiec, wówczas odrzucający możliwość dostarczania Siłom Zbrojnym Ukrainy tzw. uzbrojenia ofensywnego (co by to zresztą nie miało znaczyć). Amerykanie, najwięksi darczyńcy na rzecz SZU, zresztą również nie kwapili się do wysłania Abramsów. Po medialnych doniesieniach na temat możliwych dostaw tych wozów z września 2022 r. temat przycichł na kilka miesięcy.
Dopiero 25 stycznia 2023 r., po licznych naciskach politycznych (w tym m.in. z Warszawy), oraz postawieniu warunków odnośnie wzajemności działań na rzecz pomocy wojskowej Ukrainie ze Stanami Zjednoczonymi, Berlin wydał wreszcie zgodę na dostawę czołgów Leopard 1 i 2 Kijowowi, samemu zresztą deklarując przekazanie 14 (potem 18) wozów Leopard 2A6 z zasobów Bundeswehry i udział w koalicyjnej dostawie Leopardów 1A5. Niemiecka decyzja była w oczywisty sposób wynikiem negocjacji z Waszyngtonem, bowiem Stany Zjednoczone równolegle zapowiedziały przekazanie Ukrainie 31 Abramsów. Nieco wcześniej, 17 stycznia ub.r., podczas kolejnego szczytu w Ramstein, sformowano „pancerną koalicję” 12 państw skłonnych dostarczać czołgi zachodnich typów Ukrainie.
Spośród nich, jedynie Francja i Włochy nie zrealizowały dotąd swoich zapowiedzi odnośnie wysyłki Leclerców i C1 Ariete. Z drugiej jednak strony skala i tempo dostaw od innych donatorów okazały się z czasem być niższe od pierwotnie zakładanego, niemniej Ukraina może liczyć na dostawę łącznie kilkuset różnych czołgów produkcji zachodniej (Leopard 1A5, Leopard 2 różnych wersji, Challenger 2, Abrams, o czym dalej), a także na kolejne wozy sowieckich typów, odkupowane od ich obecnych użytkowników/właścicieli przez państwa zachodnie (szerzej w WiT 2/2023), czasami poddawane modyfikacjom, a nawet modernizacjom (np. eksmarokańskie T-72B).
Skupmy się jednak na Abramsach, których droga na Ukrainę była długa i kręta. Niedługo po deklaracji administracji waszyngtońskiej odnośnie przekazania 31 wozów tego typu, pojawiła się informacja, że chodzi o wersję odpowiadającą standardowi M1A2, a czołgi miały być dostarczone w ramach programu Ukraine Security Assistance Initiative. Miały one powstać poprzez przebudowę gotowych wozów w celu dostosowania ich do służby w nowych warunkach.
Oznaczało to m.in. wymianę opancerzenia na tzw. pakiet eksportowy, niezawierający elementów ze zubożonego uranu, jak również wymianę części wyposażenia elektronicznego (np. środków łączności). Szczególnie istotne miałoby być zubożenie opancerzenia, bowiem ewentualne przejęcie takiego eksportowego M1 przez nieprzyjaciela nie prowadzi do ujawnienia zazdrośnie strzeżonych tajemnic amerykańskiej zbrojeniówki (nawet tych z rodowodem sprzed ponad ćwierci wieku!).
Ze względu na stosunkowo szeroki zakres prac planowanych do realizacji na 31 czołgach (jak również ze względu na priorytet dostaw czołgów M1A2 SEPv3 do Polski, Australii i na Tajwan, łącznie 433 z terminem przekazania począwszy od 2024 r., przy wydajności produkcji 112 rocznie) ukraińscy czołgiści mieli poczekać na nie około roku. M1A2 to wprawdzie czołg już dość wiekowy, bowiem wszedł do służby w 1992 r., lecz o wciąż przyzwoitych parametrach, szczególnie, gdy porównać go z bazowymi T-72B/BW, o pojawiających się na froncie po stronie rosyjskiej T-54/54/62 przez litość nie pisząc.
Według agencji Bloomberg, Abramsy wraz z pojazdami wsparcia oraz zapleczem logistycznym i szkoleniowym miały być warte 400 mln USD. Ich dostosowaniem do warunków ukraińskich miała zająć się fabryka Joint Systems Manufacturing Center – Lima w Limie w stanie Ohio. Warto wspomnieć, że z okazji podjęcia decyzji o przekazaniu Abramsów Ukrainie prezydent Joe Biden postanowił „uspokoić” stronę rosyjską, mówiąc, że w tej decyzji „nie ma żadnego zagrożenia dla Rosji, rosyjscy żołnierze mogą bowiem w każdej chwili wrócić do domów”.
W marcu 2023 r. w amerykańskich mediach opublikowano informacje o kluczowej zmianie, jaka zaszła w programie dostawy czołgów dla Ukrainy – Kijów miał otrzymać starsze wozy M1A1! Mimo decyzji o przekazaniu tej wersji, czołgi i tak miały trafić na Ukrainę nie wcześniej niż za osiem–dziewięć miesięcy od chwili publikacji tych doniesień, co jednak miało stanowić przyspieszenie wcześniejszego harmonogramu dostawy.
Zakładano zresztą, że możliwe będzie dalsze skrócenie tego terminu, do czego zresztą doszło – być może amerykańskie władze wolały dać sobie pewien margines na ewentualne opóźnienia? Samo przekazanie starych czołgów miało być stosunkowo proste, ale już dostawa całego „środowiska”, w jakim powinny działać Abramsy (pojazdy wsparcia, narzędzia specjalistyczne, dokumentacja) i przeszkolenie personelu (zwłaszcza mechaników) miało być problematyczne.
Wówczas zresztą pojawiły się doniesienia o tym, że Ukraina chciała Abramsów „70-tonowych”, a więc zapewne najnowszych M1A2 SEPv3 – tak ze względu na kwestie polityczne, jak i wydłużony termin dostawy (przebudowa starszego Abramsa do standardu M1A2 SEPv3 –o ile przy wymianie lub regeneracji ok. 90% elementów mowa o przebudowie – zajmuje wiele czasu), żądania te były kompletnie nierealistyczne.
W tym czasie spekulowano, że Ukraina otrzyma niedoszłe polskie M1A1 SA (patrz WiT 8/2022) lub pochodzące z nadwyżek Korpusu Piechoty Morskiej M1A1 FEP. W kwietniu 2023 r. sekretarz obrony Stanów Zjednoczonych Lloyd Austin zapowiedział, że do końca maja ponad 30 czołgów Abrams trafi do Niemiec w celu przeszkolenia ukraińskich żołnierzy.
Miały zostać skierowane do garnizonu US Army w Grafenwöhr w Bawarii, gdzie ok. 250 ukraińskich żołnierzy miało przejść 10-tygodniowy kurs (jego początek zaplanowano na połowę czerwca) i, opcjonalnie, dodatkowe zaawansowane szkolenie taktyczne. Szkoleniem czołgistów i techników SZU zająć mieli się żołnierze US Army z Dowództwa Szkolenia 7. Armii Wojsk Lądowych Stanów Zjednoczonych.
Pierwsze wozy M1A1 Abrams (oficjalnie, zapewne są to M1A1 SA zubożone o niektóre elementy) dotarły na Ukrainę we wrześniu 2023 r., ostatnie – około połowy października. Wraz z czołgami na Ukrainę dotarło raczej skąpe wsparcie w postaci części zamiennych i amunicji, brak jednak informacji o przekazaniu pojazdów towarzyszących, szczególnie wozów zabezpieczenia technicznego M88A2 HERCULES, bez których ewakuacja uszkodzonych czołgów jest rzeczą szalenie trudną.
Co ciekawe, czołgi miały przystanek w Niemczech, gdzie miały przejść dodatkowe drobne modyfikacje (być może zmianę kamuflażu?). Równolegle z przekazaniem informacji o dotarciu pierwszej partii 10 Abramsów na Ukrainę w amerykańskich mediach zasugerowano, że Stany Zjednoczone mogą przekazać SZU dwukrotnie więcej czołgów, lecz od tamtej pory słuch o kolejnych Abramsach dla Kijowa zaginął, być może ze względu na polityczną blokadę wsparcia dla Ukrainy, prowadzoną przez Republikanów.
Ostatecznie M1A1 trafiły do batalionu czołgów 47. Samodzielnej Brygady Zmechanizowanej Magura, sformowanej już po wybuchu wojny na bazie 47. batalionu szturmowego – od wiosny 2022 r. działała jako pułk, a od listopada tego samego roku jako brygada. Warto wspomnieć, że właśnie w tym związku taktycznym wdrożono wcześniej czołgi M-55S, Leopardy 2A6, a także bojowe wozy piechoty M2A2 Bradley. 47. BZ w 2023 r. wzięła udział w tzw. letniej kontrofensywie, operując na północ od Tokmaku w obwodzie zaporoskim, wkraczając 22 lipca do wsi Rabotino, położonej na przedpolu linii obrony Rosjan. W końcu października ub.r. brygada została skierowana do ciężkich walk o Awdijewkę w obwodzie donieckim, trwających do połowy lutego 2024 r., kiedy oddziały ukraińskie zostały wyparte z tej miejscowości.
Zobacz więcej materiałów w pełnym wydaniu artykułu w wersji elektronicznej >>
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu