Autor jest najwyraźniej osobą niezadowoloną z dotychczasowych wyników prac historyków, od wielu lat omawiających proces dozbrojenia Polski – i szuka innej przeszłości. Wkładając wysiłek w abstrakcyjny proces naprawczy, pragnie wymyśleć nowy system, zamienić wojnę obronną w sukces, który w konfrontacji z Niemcami i ZSRR nadejść jednak nie mógł.
Twierdzenie kończące książkę: Mieliśmy możliwość zarówno zaprojektowania, jak i wyprodukowania w dostatecznej ilości niezbędnego uzbrojenia oraz wprowadzenia go do służby. Jednak szanse te zostały zmarnowane. I to nie z przyczyn finansowych czy technicznych – jest pozbawione wszelkiej powagi.
Nie dostrzegam u Autora zbytniego uznania dla ówczesnych, ogromnych osiągnięć II RP; są one w jego ujęciu często zamienione w porażkę. Tymczasem fakt, że słabe państwo zdołało zrealizować tak szeroko zakrojony i tak wielostronny program inwestycyjno-zbrojeniowy, musi być powodem do dumy, nie zaś wstydu. Autor buduje fałszywy stereotyp własnego, najlepszego scenariusza, a w jego książce odbiły się wady i złudzenia, myśli i uczucia manierycznej, nierzadko zepsutej literatury okresu rozrachunkowego. Obcym podmiotom także się dostaje: Francja bezwstydnie kupczyła... (s. 80), [Niemcy] najprawdopodobniej zwyczajnie nie rozumieli (s. 71), Hitler zdawał się całkowicie nie dostrzegać tego zagrożenia (s. 72), ...niektórzy z nich [tj. historycy] stoją na bakier z matematyką (s. 78), stan wiedzy naszych sojuszników (...) był żenująco mizerny (s. 188). I tak co parę stron. Niekiedy język taki spotykamy po parę razy, nawet na pojedynczej stronie: kompletnie nieudany PZL P-50a „Jastrząb”..., również nieudany „Wilk” (s. 195). Niekiedy Autor aż zatraca się w swych prowokacjach: strach sparaliżował praktycznie całe polskie władze (s. 99), nigdy nie powinni rządzić niczym większym niż wiejskie podwórko (s. 103).
To brutalne i wysoce niesprawiedliwe epitety. Autor tym samym nie zachęca do polemiki wedle przyjętych standardów – zważywszy jednak na wyrządzaną krzywdę wielu wartościowym ludziom, myślę, że nie można pozostawić owego opracowania bez reakcji. Książka ta z całą pewnością nie jest napisana z punktu widzenia wnikliwego obserwatora i sumiennego analityka rzeczywistości.
Kim jest człowiek tak nieskąpo, arbitralnie rozdający złe świadectwa? Nie wiem, ale jego pewność siebie i często bardzo tendencyjne spojrzenie, połączone z nieskrywaną intencją poniżania ludzi nie mogą być żadnym dowodem prawdy.
Nie zauważamy śladu pracy w archiwach; to swoiste przetwarzanie tego, co napisali inni – jednakże tylko ci, których Autor wybrał sobie za przewodników. Być może nie należy wskazywać Autorowi, jak ma wyglądać zasób literatury źródłowy dla książki traktującej o istotnych problemach z zakresu obronności państwa, niemniej jednak wypada wskazać prace prof. prof. Janusza Ciska, Marka Jabłonowskiego, Wojciecha Włodarkiewicza, Piotra Staweckiego, Marka Gałęzowskiego, Bogdana Musiała, doktorów Tymoteusza Pawłowskiego, Wojciecha Mazura, generałów Józefa Wiatra, Aleksandra Litwinowicza, Wacława Stachiewicza oraz wielu innych autorów. Należałoby także dotrzeć do świetnych wypowiedzi Stanisława Truszkowskiego, Adama Kurowskiego, opracowania traktującego o planie gen. Tadeusza Piskora, planie trzyletnim 1933-1935/6 (dla lotnictwa) oraz w ogóle o administrowaniu w siłach powietrznych itd. O jakiej więc można tu mówić sumienności?
Trudno zrozumieć, dlaczego dochodzi do wielokrotnego, demonstracyjnego pomijania wielu pozycji z nowszej literatury oraz bardzo wartościowej pracy autorstwa Ryszarda Bartla, Jana Chojnackiego, Tadeusza Królikiewicza i Adama Kurowskiego „Z historii polskiego lotnictwa wojskowego 1918-1939” z 1978 r.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu