W obwodzie donieckim, gdzie w lipcu toczyły się główne walki, rosyjskie sukcesy mierzone są zajęciem niewielkich miejscowości, które mimo nawały ognia artylerii są zaciekle bronione, tempo dziennego natarcia, jeśli w ogóle odnotowuje się takie postępy, nie przekracza 1÷2 km. Kolejne pozycje ukraińskie są zajmowane przez oddziały szturmowe, po wcześniejszym, wielodniowym i zmasowanym ostrzale artyleryjsko-rakietowym, demolującym pozycje obronne. Mimo niskiego tempa natarcia na spotkaniu 2 sierpnia z kadrą dowódczą Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, minister obrony Siergiej Szojgu stwierdził, że ostatnio przejęto kontrolę nad sześcioma miejscowościami i Wuhłehirską Elektrownią Cieplną koło Swietłodarska, a tzw. Doniecka Republika Ludowa „wyzwalana jest planowo”. O wszystkie te punkty, leżące m.in. na kierunku bachmuckim i sołedarskim, toczyły się w ostatnich dniach ciężkie walki, a sukcesy są głównie efektem huraganowego ognia artylerii. Przewaga ogniowa jest tak duża, że na wybranych odcinkach frontu pozycje utrzymywane są dzięki bohaterstwu ukraińskich żołnierzy i okupione niestety ogromnymi stratami.
Siły rosyjskie wydają się być w stanie realizować ofensywę tylko na jednym kierunku operacyjnym, ograniczając aktywność na innych do przegrupowania sił, umacniania pozycji obronnych, prowadzenia ostrzału artyleryjsko-rakietowego i lokalnych działań zaczepnych na poziomie taktycznym. Należy pamiętać, że wciąż trwa jednak rotacja oddziałów i podciąganie nowych sił, zwłaszcza na Krym i południowy odcinek frontu. Na front jadą nie tylko kolejne transporty kolejowe ze sprzętem. W lipcu zintensyfikowano również formowanie, niemal we wszystkich regionach Federacji Rosyjskiej, tzw. batalionów ochotniczych na potrzeby operacji specjalnej, których już dzisiaj można zidentyfikować imiennie ponad 20 (w fazie formowania, zgrywania na poligonach lub odprawiania na front). Faktem jest, że liczebność tych batalionów ochotniczych to czasami jedynie 200÷300 żołnierzy.
Na front wysyłane są transporty ze sprzętem pancernym i artyleryjskim, znajdującym się dotąd w bazach długotrwałego składowania, m.in. rozkonserwowano w 94. Składzie Wojsk Rakietowo-Artyleryjskich w Omsku 203 mm armaty samobieżne 2S7 Pion. Na zdjęciach satelitarnych z początku kwietnia widać na terenie arsenału 170 dział, na zdjęciu z 2 czerwca 135, a z 18 lipca już tylko 110, co oznacza, że ok. 60 Pionów wywieziono z bazy i zapewne przywrócono do służby liniowej.
Na początku sierpnia wciąż niezdobyty pozostaje Siewiersk. Według strony ukraińskiej nacierają w tym rejonie aż trzy zgrupowania operacyjne: lewoskrzydłowe rosyjskie zgrupowanie „iziumskie” (10–11 BGT), prawoflankowe sojusznicze zgrupowanie lisiczańsko-popasnańskie (10–12 BGT) i centrowe zgrupowanie lisiczańsko-popasnańskie (5–6 BGT), bogato wsparte artylerią lufową i rakietową, ze wsparciem lotnictwa szturmowego i śmigłowców oraz co najmniej dwoma batalionami pracowników „Grupy Wagnera” („Liga”) na osi głównego natarcia. Siły na froncie uzupełniane są rotowanymi jednostkami Rosgwardii, której znaczenie w operacji specjalnej, liczebne i taktyczne wzrosło, jednostkami zmobilizowanej rezerwy w DNR i ŁNR, pracownikami „Grupy Wagnera”, batalionami rezerwy BARS (Bojowa Armijna Rezerwa Państwa), batalionami ochotniczymi, w tym Wojska Kozackiego itp. Odtwarzane BGT zazwyczaj mają mniejszą wartość bojową niż pierwotne, co jest widoczne również w przypadku Sił Zbrojnych Ukrainy.
Wyhamowanie ofensywy rosyjskiej dowództwo ukraińskie łączy m.in. z zastosowaniem systemów rakietowych M142 HIMARS, które wielokrotnie raziły skutecznie składy amunicji i stanowiska dowodzenia za linią frontu. W połowie lipca Pentagon twierdził, że wyrzutnie HIMARS mają pośredni, ale znaczący wpływ na przebieg wojny, dezorganizując rosyjski system dowodzenia i logistyczny. Przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów USA, gen. Mark A. Milley, twierdził 21 lipca, że ani jeden HIMARS nie został zniszczony przez siły rosyjskie. Rzeczywiście, mimo kilkukrotnych zapewnień Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej o zniszczeniu wyrzutni, nie ma dowodu wizualnego na zniszczenie nawet jednego HIMARS-a. Prezentowane filmy, które rzekomo świadczą o zniszczeniu wyrzutni, pokazują inne cele o konturach wielkości i wyglądzie zbliżonym do HIMARS-a, np. ciężarówki logistyczne (słaba jakość obrazu, np. z powszechnie używanego do rozpoznania Orłana-10, czasami uniemożliwia dokładną identyfikację porażonego obiektu). Natomiast na wspomnianym spotkaniu 2 sierpnia, min. Szojgu stwierdził, że zniszczono dotąd 33 155 mm haubicoarmaty M777, pięć wyrzutni przeciwokrętowych pocisków Harpoon i sześć wyrzutni M142 HIMARS. Pentagon znowu zaprzeczał informacjom dotyczącym HIMARS-ów.
20 lipca, na spotkaniu tzw. grupy Ramstein, państwa wspierające Ukrainę ogłosiły kontynuowanie, a nawet rozszerzenie pomocy wojskowej. Stany Zjednoczone poinformowały o wysłaniu kolejnych czterech wyrzutni HIMARS, co zwiększałoby ich liczbę do 16 (ich przybycie na Ukrainę potwierdzono 1 sierpnia). Jednocześnie pojawił się film pokazujący operację całej baterii HIMARS-ów i to w dzień (do tej pory operowano głównie w nocy, aby zmniejszyć ryzyko wykrycia). Odpalona została z nich salwa 24 pocisków M31 GMLRS.
Nie umniejszając znaczenia ognia systemów M142 czy M270 (sześć wyrzutni dostarczonych przez Wielką Brytanię i RFN w lipcu, o czym dalej) w niszczeniu punktowych celów (mosty, składy, sztaby) niewielkie postępy agresora mogą być związane również z pewnym wzrostem potencjału bojowego SZU. W wyniku mobilizacji na front już przerzucono co najmniej kilka brygad rozwiniętych z Korpusu Rezerwy lub formowanych od nowa. Przykładowo formowany od podstaw 5. pułk szturmowy ma całkowicie nową, niedawno przyjętą strukturę organizacyjną, bowiem tego typu oddziały wcześniej w ramach SZU nie funkcjonowały. Korpus Rezerwy rozwinął kilka brygad, w tym ostatnio dwie nowe zmechanizowane (110. BZ i 115. BZ) i dwie „jegrów” (lekkiej piechoty, 68. i 71.). Rotowanie jednostek odbywa się również dzięki przegrupowaniu sił (np. w rejonie Bachmutu obronę organizuje m.in. 72. BZ, która w pierwszej fazie wojny broniła Kijowa), oraz wprowadzaniu na pierwszą linię frontu batalionów OT. Wykrwawione brygady zmechanizowane są uzupełniane nowo formowanymi batalionami, głównie OT właśnie.
Bezprecedensowa decyzja Kijowa, ogłoszona 31 lipca, o przymusowej ewakuacji ludności z pozostającej pod kontrolą ukraińską części Donbasu, oceniana jest przez niektórych komentatorów jako wstęp do ewentualnego wycofania się z całego obwodu donieckiego, a zatem jest elementem zapobiegania dalszej depopulacji południowo-wschodniej Ukrainy (również w obliczu deportacji ludności cywilnej do Rosji). Może to być również krok umożliwiający zastosowanie taktyki spalonej ziemi, np. masowego niszczenia infrastruktury, czy narzutowego użycia min przeciwpiechotnych (casus Doniecka „zasypanego” niedawno kasetowymi minami przeciwpiechotnymi PFM-1).
Ataki pociskami balistycznymi i manewrującymi wciąż stanowią ważny element degradowania ukraińskiego potencjału bojowego oraz infrastruktury, często prowadzą niestety również do strat wśród ludności cywilnej.
Neutralizacja zagrożenia rakietowego stała się ostatnio kluczowym zadaniem ukraińskiej naziemnej obrony przeciwlotniczej i nadal działającego lotnictwa myśliwskiego, a według Kijowa skuteczność obydwu komponentów w zwalczaniu pocisków manewrujących wzrosła. Przykładem rosnącej sprawności wobec tego typu zagrożeń może być casus ataku na teren jednostki wojskowej w rejonie czerwonogrodzkim w obwodzie lwowskim (ok. 15 kilometrów od polskiej granicy), przeprowadzony 2 sierpnia, z rejonu Morza Kaspijskiego. Według źródeł ukraińskich zniszczono siedem z ośmiu odpalonych pocisków Ch-101 (sześć zestrzeliła naziemna OPL, jeden myśliwiec Su-27), ostatni poraził skutecznie cel.
Należy pamiętać, że skutki ataków pociskami manewrującymi i balistycznymi są elementem wojny informacyjnej, dlatego w wielu przypadkach trudno ocenić ich efektywność. Zwłaszcza, że od kilku miesięcy na Ukrainie obowiązuje zakaz publikowania nagrań i zdjęć umożliwiających ocenę skuteczności rosyjskich ataków. Strona ukraińska zazwyczaj podaje, że celem ataku były obiekty cywilne i sugeruje, że straty poniosła jedynie ludność cywilna, z kolei strona rosyjska zawsze podaje, że celem były składy zachodniej broni lub punkty koncentracji wojsk, nawet jeśli ataki były nieudane. Dlatego często, żeby ustalić rzeczywisty cel ataku i jego skutki należy dokonać dogłębnej analizy, konfrontując informacje obydwu stron, przy czym najlepiej z pewnym dystansem od zdarzenia.
I tak na briefingu MO FR z 11 lipca informowano, że precyzyjnymi pociskami wystrzelonymi z wyrzutni naziemnych zniszczono jakoby punkt „tymczasowej dyslokacji” 118. BOT SZU w rejonie Czasiw Jar w obwodzie donieckim. W rezultacie ataku „zabito ponad 300 nacjonalistów”. Według strony ukraińskiej atak przeprowadzono z użyciem jakoby czterech pocisków Iskander. Jakkolwiek raporty MO FR, podające zazwyczaj niewiarygodną skuteczność ataków artyleryjskich, rakietowych czy lotniczych (100, 200 zabitych itp.) należy przyjmować z dystansem, nie oznacza to, że uderzenia rakietowe nie są skuteczne. W najbardziej udanych atakach rakietowych, gdy dane wywiadowcze były precyzyjne, a sam atak skuteczny, zabitych i poszkodowanych może być kilkudziesięciu. W przypadku ataku na Czasiw Jar, analiza innych źródeł, w tym nekrologów, pozwala przypuszczać, że w ataku zginęło ponad 30 żołnierzy SZU (głównie z 2. batalionu strzeleckiego 24. BZ, sformowanego w maju na bazie OT).
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu