Wkrótce Niemcy napotkali 12 samolotów myśliwskich P-47 Thunderbolt z amerykańskiego 22nd FS. Jak zapisał w raporcie bojowym Oblt. Dortenmann:
O 16:53 dostrzegłem lecąc na wysokości 3300 m pomiędzy dwoma pasmami chmur kursem północno zachodnim formację około 14 Thunderboltów znajdujących po lewej stronie pod nami i lecących na południowy zachód. O 16:55 wraz z resztą zespołu rozpocząłem atak z góry od tyłu i o 16:56 ostrzelałem z odległości 80-40 m jeden z samolotów nieprzyjaciela wykonujący wiraż. Dostrzegłem trafienia w silnik, kadłub i skrzydła. Po krótkim skręcie Thunderbolt przepadł przez lewe skrzydło i ciągnąc za sobą smugę czarnego dymy spadał na ziemię. Uderzenia w ziemię nie mogłem obserwować z uwagi na toczącą się wokół bitwę powietrzną. Spadochronu również nie zauważyłem.
Po tym, jak o 16:56 zestrzeliłem w kwadracie QQ 3 jednego Thunderbolta, stoczyłem jeszcze krótką potyczkę w powietrzu, a następnie zauważyłem innego Thunderbolta siedzącego na ogonie Fw 190 i strzelającego do niego. Nadlatując od dołu półobrotem w prawo usadowiłem się pod nim w pozycji dogodnej do oddania strzałów i z tej pozycji otworzyłem ogień do nieprzyjacielskiego myśliwca. Ten natychmiast zaczął płonąć, ogień wydobywał się z silnika i kabiny i runął pionowo w dół. Spadł na ziemię o 17:00 na zbocze znajdujące się na skraju niewielkiego miasteczka.
Amerykański pilot 2/Lt David I. Swope z 22nd FS uratował się skokiem na spadochronie i trafił do niewoli. Piloci P-47 nie pozostali jednak dłużni i chwilę później zestrzelony został Fw 190 D-9, który pilotował Uffz. Günther Koch z 9./JG 54. Niemiecki pilot zginął podczas próby przymusowego lądowania. Drugim straconym Fw 190 D-9 był samolot z 12./JG 54, który pilotował Uffz. Hermann Rathje. Miał on sporo szczęścia ponieważ wyskoczył na spadochronie, stracił przytomność, spadł na duże drzewo odnosząc ogólne obrażenia i trafił do szpitala, ale uniknął poważniejszych ran.
21 lutego warunki atmosferyczne poprawiły się i 11 Fw 190 D-9 z III./JG 54 wystartowało z lotniska Babenhausen kierując się do bazy Varrelbusch. Po drodze para zamykająca formację zaatakowana została przez 15 P-47 z 378th FS. Ofw. Siegfried Müller i Uffz. Kurt Hein rozpaczliwie się bronili, każdemu z nich udało się nawet zestrzelić po jednym z atakujących ich P-47, ale po chwili nadlatujący od dołu Thunderbolt (pilot: 2/Lt. Burling) trafił samolot „żółta 10”, którą pilotował Ofw. Müller. Niemiecki pilot zginął na miejscu. Jego boczny, Uffz. Hein zdołał umknąć pokonując na małej wysokości 30 km.
Jeszcze tego samego dnia późnym popołudniem z Varrelbusch wystartowało kilkanaście Fw 190 D-9 z III./JG 54 aby zapewnić osłonę lądującym w Rheine-Bentlage i w Hopsten odrzutowym samolotom myśliwsko-bombowym Me 262 należącym do I. i II./KG 51. Kiedy Fw 190 krążyły na wysokości 5000 m nad lotniskiem Rheine-Bentlage zostały zaatakowane od góry przez grupę około 15 myśliwców Mustang. Ogromne szczęście miał Ofw. Friedrich Ungar, który obchodził tego dnia urodziny. Nawet nie zauważył, że za jego ogonem usadowił się Mustang, który jednak zanim otworzył do niego ogień sam został zestrzelony. Jak wspominał Oblt. Hans Dortenmann:
Podczas walki kołowej, które się rozpoczęła usadowiłem się za ogonem Mustanga, który sam znajdował się za ogonem jakiegoś Fw 190 i ostrzelałem go z odległości 80-20 m. Zaobserwowałem trafienia w skrzydła, silnik i kadłub. W odległości około 20 m ode mnie nieprzyjacielski pilot opuścił maszynę na spadochronie. Samolot spadał stromo i o 17:30 uderzył w ziemię wybuchając jasnym płomieniem i spalił się na południowy zachód od Rheine w kwadracie HP 2-5.
Podczas walki po jednym Mustangu zestrzelili również Oblt. Heilmann i Uffz. Rey. Dywizjon nie poniósł strat.
Dobra pogoda 22 lutego umożliwiła intensywne działania w powietrzu obydwu stronom. Około 14:00 w powietrzu, z zadaniem swobodnego polowania, znalazły się samoloty III./JG 54. Podczas nabierania wysokości Niemcy zaatakowani zostali z góry przez grupę około 20 myśliwców Mustang z 383th FS oraz Tempest z 56 dywizjonu RAF. Jak wspominał Fw. Gerhard Kroll z 9./JG 54:
Dortenmann, który prowadził naszą formację, wydał w pewnym momencie rozkaz: „Krąg obronny!” Głupio się złożyło, ponieważ lecące z tyłu maszyny, wśród których znajdował się też mój samolot, były jeszcze zbyt nisko i nie zdołały dołączyć i tym samym zamknąć kręgu. Tak zakręciliśmy się po okolicy w półkręgu, a kiedy obejrzałem się do tyłu stwierdziłem, że za mną nie widać już nikogo.
Gdy ponownie zerknąłem w tył spojrzałem dokładnie w błyski wydobywające się z luf jakiegoś P-51. Ponieważ wykonywałem skręt większość pocisków pomknęła w górę po mojej prawej stronie. Zainkasowałem tylko trzy trafienia, dwa w usterzenie i jedno w tylny zbiornik paliwa, co stwierdziłem już później. Moją reakcją na atak Mustanga było natychmiastowe podciągnięcie drążka do siebie, co spowodowało, że samolot opadł w kierunku ziemi. Ponieważ lewe skrzydło z uwagi na wykonywany przeze mnie wcześniej zakręt i tak znajdowało się bliżej ziemi wykonałem półbeczkę.
P-51 zrobił to jednak jeszcze lepiej, a może jednak nie. W każdym bądź razie jego wiraż był ciaśniejszy niż mój i z tego powodu wszedł mi prosto pod lufy. Kiedy pokazał mi całą swoją prawą burtę nacisnąłem spusty. Zauważyłem trafienia w środkową część prawej burty kadłuba oraz w kabinę.
Z uwagi na nasze położenie w powietrzu Mustang w ułamku sekundy odbił w prawo w dół, a ja w lewo. Z tego też powodu nie zgłosiłem zestrzelenia, ponieważ nie byłem w stanie zauważyć miejsca jego upadku, a świadków też nie miałem żadnych.
W tym samym czasie III./JG 54 straciła dwóch pilotów, Fw. Robert Grasser z 10./JG 54 oraz Fw. Gustav Westedt zostali zestrzeleni i ponieśli śmierć. Jak wspominał Oblt. Hans Dortenmann:
Westedt znaleziony został w kabinie swojego lekko uszkodzonego samolotu pod Cloppenburgiem. Nie miał żadnych ran postrzałowych, a samolot też nie był trafiony. Maszyna musiała wpaść w płaski korkociąg. Westedt nie mógł jej opanować i chciał najwyraźniej wyskoczyć na spadochronie, zabrakło mu jednak czasu albo też siła odśrodkowa podczas kręcenia przez samolot zwitek korkociągu zbyt mocno wdusiła go w fotel. Znaleźliśmy go odpiętego z pasów z rozbitą czaszką. Najprawdopodobniej gdyby pozostał zapięty nie odniósłby poważniejszych obrażeń. Samolot sam wyszedł z korkociągu nad ziemią i wylądował na brzuchu.
Niemcy pomścili swoich kolegów zgłaszając zestrzelenie dwóch Mustangów. Jeden z nich eksplodował w powietrzu po celnej serii Fw 190, którego pilotował Uffz. Günther Rey z 11./JG 54, a drugiego zapisał na swoje konto Oblt. Hans Dortenmann. Jego przeciwnikiem był 1/Lt. Frederick Ross, który wyskoczył na spadochronie i trafił do niewoli.
Dwa dni później, 24 lutego, podczas pierwszej porannej operacji piloci 16 Fw 190 D-9 z III./JG 54 mieli zapewnić osłonę lądującym Me 262 z II./KG 51 nad lotniskiem Rheine, gdzie nawiązali walkę z grupą myśliwców Spitfire. Uffz. Brisch z 9. Staffel zestrzelił jeden myśliwiec nieprzyjaciela jako swoje pierwsze zwycięstwo powietrzne. Podczas powrotu na lotnisko Varrelbusch zginął Fw. Erich Lange z 10./JG 54, którego zestrzelił S/L Fairbanks, dowódca 274 dywizjonu RAF pilotujący Tempesta. W związku z ponoszonymi stratami i coraz mniejszą ilością sprawnych samolotów III./JG 54 został oficjalnie rozwiązany 25 lutego 1945 r. i jako IV. Gruppe wcielony w skład JG 26.
Wraz z wcieleniem w skład JG 26 dywizjon otrzymał nowego dowódcę. Został nim Maj. Rudolf Klemm, który był przeciwieństwem dawnego dowódcy III./JG 54, Hptm. Weißa. Ten ostatni był młodym oficerem, który utrzymywał bliski koleżeński kontakt ze swoimi podwładnymi, podczas gdy starszy wiekiem Klemm utrzymywał dystans służbowy i zawsze stawiał na swoim pomimo sprzeciwów swoich dowódców eskadr. Jak wspominał Oblt. Hans Dortenmann, dowódca 14./JG 26:
Podzieliłem się moimi obawami dotyczącymi jego zdolności do dowodzenia w powietrzu. Crump, Heilmann i Hannes Prager umówili się ze mną, że będziemy latać ostrożnie i damy sobie na wstrzymanie. Jeżeli Klemm będzie dowodził dobrze, to wszystko będzie w porządku, jeżeli nie to bez względu na konsekwencje będziemy protestować. Na straty wynikające z głupoty nie możemy i nie chcemy już sobie pozwolić!
Zobacz pełny artykuł w nowym wydaniu czasopisma Wojsko i Technika Historia>>
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu