Środowisko w jakim działa NATO jest płynne, globalne i złożone, a im dalej spoglądamy w przyszłość, tym bardziej staje się ona niepewna. Zacierają się granice między pokojem a konfliktem, sferą polityczną a wojskową, podejściem strategicznym a taktycznym oraz działaniami kinetycznymi a niekinetycznymi. Sojusz Północnoatlantycki nie ma już żadnych prawdziwych stref chronionych ani „zaplecza”, do których nie mogłyby przeniknąć jakieś formy zagrożenia, ataku lub złośliwych działań. NATO musi się mierzyć z podmiotami państwowymi i niepaństwowymi, które fundamentalnie sprzeciwiają się porządkowi międzynarodowemu opartemu na zasadach oraz systemie wartości, do ochrony których Sojusz Północnoatlantycki został powołany, i dążą do ich zmiany lub nawet zniszczenia. Potencjalni konkurenci strategiczni starają się podważyć polityczne i militarno-strategiczne cele NATO, stosując coraz bardziej wyrafinowane strategie – często poprzez skoordynowane wysiłki polityczne, militarne, ekonomiczne i informacyjne.
Sojusz Północnoatlantycki zaczął już podejście w kierunku myślenia i działania w kontekście wielodomenowym, wieloregionalnym i multiinstrumentalnym, dostosowując się jednocześnie do konwergencji domen fizycznych i niefizycznych. Nakładanie się domen niefizycznych takich jak cyberprzestrzeń i przestrzeń kosmiczna oraz wszechobecnego środowiska informacyjnego na tradycyjne domeny działań zbrojnych (powietrzną, lądową i morską) prowadzi do powstania wielowymiarowej przestrzeni walki – fizycznej, wirtualnej i kognitywnej. Ta ostatnia to nic innego jak wojna o umysły, w której łącznie wykorzystuje się narzędzia cybernetyczne, informatyczne, psychologiczne i socjotechniczne, dla osiągnięcia określonych celów. Skutecznie prowadzona, kształtuje i wpływa na indywidualne i grupowe przekonania oraz zachowania, sprzyjając taktycznym lub strategicznym celom agresora. Wypracowanie spójnej strategii we wszystkich domenach operacyjnych w celu osiągnięcia skuteczności w wielowymiarowej przestrzeni walki jest kluczem do utrzymania decydującej przewagi nad dowolnym przeciwnikiem.
Pewna historyczna specyfika anglosaskich armii, które tradycyjnie miały jakby dwa niezależne ministerstwa obrony: ministerstwo (departament w USA) wojny odpowiadające za działania na lądzie i ministerstwo (departament) morski, odpowiadające za prowadzenie wojny na morzach, doprowadziła do silnych podziałów. Nawet kiedy rozwój technologii pozwolił wkroczyć w domenę powietrzną, w Stanach Zjednoczonych rozdzielono tę domenę na przestrzenie powietrzne nad morzami i nad lądami, powierzając działanie – odpowiednio – lotnictwu Marynarki Wojennej i lotnictwu Wojsk Lądowych. Dopiero w 1947 r. wydzielono z Wojsk Lądowych lotnictwo tworząc niezależny rodzaj sił zbrojnych – Siły Powietrzne – tworząc jednocześnie wspólne kierownictwo polityczne całego sektora obrony, w postaci powołanego do życia Departamentu Obrony, spinającego podległe mu departamenty morski, lądowy i powietrzny pod jednym kierownictwem. Z kolei w Wielkiej Brytanii wydzielono domenę powietrzną w trzeci resort o charakterze obronnym, tworząc ministerstwo lotnictwa (1919 r.). W Wielkiej Brytanii ministerstwa wojny, marynarki i lotnictwa zlikwidowano dopiero w 1965 r. tworząc jednolite Ministerstwo Obrony, po raz pierwszy łącząc różne instytucje odpowiadające za prowadzenie wojny w różnych domenach w jedną instytucję i organizację obronną.
W odniesieniu do Środkowoeuropejskiego Teatru Działań Wojennych w 1984 r. NATO przyjęło „Koncepcję zwalczania podchodzących drugich rzutów” (Follow-on Forces Attack – FOFA), opartą na rozwiązaniach amerykańskich. Zarazem miała ona stanowić uzupełnienie koncepcji obrony wysuniętych rubieży. Zarówno amerykańska koncepcja bitwy powietrzno-lądowej (Air-Land Battle), jak i koncepcja FOFA, zakładały konieczność wykrycia oraz zniszczenia drugich rzutów i odwodów przeciwnika, zanim znajdą się one w strefie działań bojowych. Koncepcja FOFA zakładała izolację pola walki poprzez zwalczanie za pomocą wojsk rakietowych i artylerii oraz lotnictwa drugich rzutów i odwodów zarówno taktycznych, jak i operacyjnych – dezorganizowanie i powstrzymywanie ich ruchu dofrontowego, a w rezultacie osiągnięcie i utrzymanie korzystnego stosunku sił przynajmniej w strefie bezpośrednich działań bojowych połączone z zadawaniem jak największych strat. Oznaczało to oddziaływanie na całą głębokość ugrupowania bojowego wojsk Układu Warszawskiego, gdzie w trzech strefach rażenia (5–30 km, 30–150 km, 150–800 km) miały być atakowane wojska przeciwnika zaszeregowane do pięciu kategorii określających ich charakter oraz stopień oddziaływania na nie. Należało niszczyć pułki drugiego rzutu nacierających dywizji oraz dywizje drugiego rzutu, obezwładniać drugi rzut taktyczny (odwód armii) oraz opóźniać wojska drugiego rzutu operacyjnego (armie drugiego rzutu frontu) i drugiego rzutu strategicznego. Jej praktyczna realizacja stała się możliwa dzięki wprowadzeniu w latach 80. uzbrojenia i sprzętu wojskowego nowej generacji.
Koncepcja bitwy powietrzno-lądowej zakładała ścisłe współdziałanie środków ogniowych wojsk lądowych i sił powietrznych w precyzyjnym, silnym i głębokim porażeniu wojsk przeciwnika oraz na wykorzystaniu maksymalnych możliwości manewrowych wojsk lądowych i taktycznych desantów śmigłowcowych. Podejście Air-Land Battle wymagało skoncentrowania i zgrania wysiłków wojsk lądowych i sił powietrznych na realizacji jednego celu operacyjnego, w stopniu dotychczas niespotykanym. Zakładano uczestnictwo wojsk lądowych w walce o powietrzną przewagę przez użycie własnych środków (rakietowych i lotnictwa wojsk lądowych) oraz udział lotnictwa sił powietrznych w wywalczaniu przewagi na lądzie, poprzez uderzenia na kluczowe obiekty naziemne, które w istotny sposób zmienią sytuację na korzyść wojsk lądowych.
Aby móc zorganizować stałe połączone dowództwa, trzeba było specjalnego prawodawstwa. W 1986 r. w Stanach Zjednoczonych weszła w życie ustawa Goldwater–Nichols Department of Defense Reorganization Act, która po pierwsze powierzała przewodniczącemu Kolegium Połączonych Szefów Sztabów (Joint Chiefs of Staff) znacznie większy zakres władzy, teraz stał się on głównym doradcą głównodowodzącego Sił Zbrojnych, którym w USA tradycyjnie jest prezydent. Co ciekawe, dopiero teraz w pełni usankcjonowano istnienie dowództw połączonych, choć w Europie takie dowództwo funkcjonowało od 1952 r. w postaci US European Command, które obsadzono oficerami US Army. Specjalnymi rozkazami podporządkowano mu US Air Force in Europe (USAFE) oraz United States Naval Forces Europe (NAVEUR) a od 1980 r. także utworzone Fleet Marine Force Europe, czyli komponent Korpusu Piechoty Morskiej (US Marine Corps).
Do 1986 r. relacje między dowódcami z różnych rodzajów sił zbrojnych nie były dokładnie uregulowane, ale od momentu uchwalenia tej ustawy prawnie usankcjonowano możliwość, że komponenty jednego rodzaju sił zbrojnych podlegają dowódcy wywodzącemu się z innego rodzaju sił zbrojnych niezależnie od szczebla dowodzenia i że ma on wobec nich wszelkie uprawnienia, w tym administracyjne i dyscyplinarne.
Ilość dowództw połączonych zaczęła rosnąć i powstawały one według określonego schematu. W skład takiego dowództwa wchodziły osoby decyzyjne i planiści ze wszystkich zaangażowanych rodzajów sił zbrojnych, chodziło bowiem o to, by całe dowództwo i sztab miały pojęcie o specyfice działania w różnych domenach i by tak wybierać możliwe rozwiązania militarne, by do maksimum wykorzystać zalety danego rodzaju sił zbrojnych (i rodzaju wojsk w jego ramach), jednocześnie unikając wad i słabych punktów. A do szczegółowego planowania działań poszczególnych komponentów (lądowego, powietrznego, morskiego i specjalnego; ten ostatni doszedł w okresie późniejszym), były po prostu dowództwa komponentów w ramach dowództwa połączonego.
Pierwsza operacja wojskowa w ramach nowego schematu dowodzenia została przeprowadzona w 1991 r. i była to I wojna w Zatoce Perskiej (zgodnie z Rezolucją Rady Bezpieczeństwa ONZ, miała ona na celu wyzwolenie Kuwejtu spod irackiej okupacji). W składzie sztabu US Central Command, które dowodziło operacją „Desert Storm”, byli:
» Gen. Norman Schwarzkopf, dowódca, US Central Command;
» Gen. por. Calvin Waller, zastępca dowódcy, US Central Command (US Army);
» Gen. mjr John A. Corder, szef oddziału operacyjnego (USAF);
» Gen. bryg. Buster Glosson, szef planowania (USAF);
» Gen. por. Chuck Horner, dowódca komponentu powietrznego (Central Command Air Forces, CENTAF);
» Gen. por. John Yeosock, dowódca komponentu lądowego (Army Central Command, ARCENT);
» Wiceadm. Hank Mauz, dowódca komponentu morskiego (Navy Central Command, NAVCENT);
» Gen. por. Walt Boomer, dowódca komponentu piechoty morskiej (Marine Central Command, MARCENT).
Operacja „Desert Storm” została zaplanowana zgodnie z założeniami bitwy powietrzno-lądowej, zgodnie z którymi wszystkie rodzaje sił zbrojnych działały wspólnie dla osiągnięcia jednego celu operacyjnego, w pełnym współdziałaniu i wzajemnie się uzupełniając. Sukces operacji w pełni potwierdził koncepcję działań połączonych, kiedy dowódca na teatrze działań wojennych planuje wykorzystanie różnych rodzajów sił zbrojnych w taki sposób, by dane zadanie było wykonane najlepiej, najszybciej i najefektywniej.
Kolejny postęp w dziedzinie technologii teleinformatycznych pozwolił w latach 90. na rozwój Internetu. Wojsko od razu zainteresowało się nowymi możliwościami do dystrybucji jednolitego obrazu pola walki. Zakładano, że dane o położeniu przeciwnika i wojsk własnych będą na bieżąco uaktualniane w sieci, po naniesieniu na cyfrowo generowaną mapę. Początkowo informacje o położeniu jednostek były nanoszone ręcznie, ale istniała możliwość wyświetlenia takiej sytuacji u wielu użytkowników, mających do tej mapy dostęp. Oczywiście wojskowe sieci nie są dostępne z zewnątrz, nie mają fizycznego połączenia z ogólnie dostępnym Internetem, a ponadto pracują na innych protokołach.
Dlatego możemy mówić o sieci intranetowej typu WAN (Wide Area Network) albo niekiedy LAN (Local Area Network). Później pojawił się system Blue Force Tracker, w którym położenie sił własnych wprowadzało się automatycznie na podstawie lokalizatora z systemu nawigacji satelitarnej GPS. Następnie stało się również możliwe lokalizowanie wrogich wojsk w sposób automatyczny i prezentowanie ich na cyfrowo generowanej mapie.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu