W czasie pierwszej wojny światowej armia włoska nie radziła sobie zbyt dobrze na froncie alpejskim. Odniosła wprawdzie kilka sukcesów nad armią austro-węgierską, ale tylko z powodu zaangażowania znacznych sił tej ostatniej na innych frontach. Zawsze jednak były one okupione ogromnymi stratami (o porażkach, również mających miejsce, nie wspominając), nawet w ostatniej dużej bitwie pod Vittorio Veneto 24 października – 3 listopada 1918 r., w której Włosi (wspierani przez inne państwa Ententy) stracili prawie 40 tys. ludzi.
Sytuacja ta przypomina nieco działania na froncie zachodnim, gdzie również trwała wojna pozycyjna. We wschodniej Francji impas pomogły przełamać z jednej strony niemiecka taktyka przenikania, z drugiej – setki brytyjskich i francuskich czołgów. Na froncie alpejskim ich użycie było jednak utrudnione tak długo, jak walki toczyły się w terenie górskim, na stokach, szczytach i wśród wąskich ścieżek. Od 1915 r. trwały próby zbudowania własnego czołgu, ale propozycje przemysłu – np. czołg superciężki Fortino Mobile Tipo Pesante – były konsekwentnie odrzucane przez ministerstwo obrony Włoch. Jednakże jeszcze w początkach 1917 r. pozyskano czołg francuski Schneider CA 1, dzięki staraniom pracującego przez jakiś czas we Francji w roli obserwatora kpt. Alfredo Bennicellego. Także przemysł włoski próbował zbudować własny czołg, co zaowocowało powstaniem nieudanego FIAT 2000, projektami ciężkich Testuggine Corazzata Ansaldo Turrinelli Modello I i Modello II (ten ostatni na czterech zespołach gąsienic!) oraz superciężkiego Torpedino, także konstrukcji Ansaldo. Pomyślny przebieg testów CA 1 doprowadził do zamówienia 20 kolejnych Schneiderów oraz 100 czołgów lekkich Renault FT jesienią 1917 r., ale zamówienie anulowano z powodu niepowodzenia w bitwie pod Caporetto (walki nad rzeką Piavo). Do maja 1918 r. Włochy otrzymały jednak kolejny czołg CA 1 i kilka, przypuszczalnie trzy czołgi FT, z których latem 1918 r. utworzono pierwszy doświadczalno-szkolny pancerny oddział we włoskiej armii: Reparto speciale di marcia carri d’assalto (Oddział Specjalny Wozów Bojowych; z czasem CA 1 zastąpiono FIAT-em 2000). W zamian między zakładami Renault a FIAT podpisano umowę licencyjną na produkcję 1400 czołgów FT, ale do końca wojny dostarczono tylko 1 egzemplarz (według niektórych źródeł po części było to winą Francuzów, niezdolnych do wsparcia rozpoczęcia produkcji; wg innych Włosi skoncentrowali się na własnym projekcie i zrezygnowali z FT). Koniec pierwszej wojny światowej przyniósł kres pierwszego okresu
rozwoju włoskich czołgów.
Włosi zaczęli interesować się zagadnieniem pozyskania mobilnego „schronu”, mającego wspierać swym ogniem piechotę nacierającą na okopy. W latach 1915-1916 rozpoczęto przygotowywanie kilku projektów. Nie dla wszystkich trakcja gąsienicowa była jednak oczywistym rozwiązaniem – stąd na przykład „czołg” kpt. Luigi Gussallego, z zawodu artylerzysty, z zamiłowania inżyniera. Zaproponował on projekt maszyny kroczącej, na której układ bieżny (trudno bowiem mówić o układzie jezdnym) składały się dwie pary nart, poruszające się synchronicznie. Sam kadłub również był dwuczęściowy; w dolnej części przewidziano montaż zespołu napędowego, w górnej – przedziału załogowego oraz „ramion” wprawiających w ruch narty.
Jeszcze bardziej szalony był projekt inż. Carlo Pomilio z 1918 r. Zaproponował on pojazd opancerzony oparty na… cylindrycznej, centralnej konstrukcji mieszczącej przedział napędu, załogi i uzbrojenia (dwie armaty lekkie umieszczone po bokach cylindra). Wokół cylindra znajdowała się obudowa łącząca z nim pozostałe elementy, a z tyłu i z przodu dodatkowe dwa mniejsze koła (cylindry), poprawiające zdolności pokonywania terenu.
Nie wszyscy włoscy inżynierowie byli tak oryginalni. W 1916 r. inżynier Turnelli z firmy Ansaldo zaprezentował Testuggine Corazzata Ansaldo Turinelli (Modello I) (wł. Opancerzony Żółw Turinellego Model I). Miał mieć masę 20 t (w razie realizacji zapewne około 40 t) przy 8 m długości (kadłub 7,02), 4,65 m szerokości (kadłub 4,15) i 3,08 m wysokości. Pancerz czołowy miał mieć grubość 50 mm, uzbrojenie zaś stanowiłyby 2 armaty 75 mm w obrotowych wieżach z przodu i z tyłu pojazdu, umieszczonych na stropie. Ponadto z każdej strony wóz miał dwie strzelnice dla uzbrojenia załogi (rkm, kb itp.). Moc miały zapewniać dwa silniki gaźnikowe o mocy 200 KM każdy, przekazujące moc silnikom elektrycznym Soller-Mangiapan, pełniącym funkcję właściwego napędu i przekładni w jednym. Zawieszenie miało się składać z dwóch par wózków bieżnych, z których każdy blokował dwa duże, wspólnie napędzane koła jezdne opasane szerokimi (800-900 mm!) gąsienicami. Z przodu i z tyłu miały być zamontowane dodatkowe ruchome bębny do pokonywania okopów. Załoga miała liczyć 10 osób.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu