17 maja resorty obrony Republiki Francuskiej, Republiki Federalnej Niemiec i Królestwa Hiszpanii opublikowały ujednolicone oświadczenie o osiągnięciu trójstronnego porozumienia odnośnie kolejnego etapu rozwoju myśliwca wielozadaniowego kolejnej generacji, czyli programu NGWS/SCAF/FCAS. Teoretycznie otwiera to drogę do etapu budowy demonstratora prototypu przyszłego myśliwca. Jednak przeszkód ku temu jest wiele, przede wszystkim brak niemieckiego finansowania i to nie tylko nowego samolotu myśliwskiego.
Rzeczone porozumienie odnośnie tzw. fazy 1B (o czym dalej) programu delegacje trzech państw miały osiągnąć jeszcze w pierwszym tygodniu maja, 5 maja napisała o tym agencja informacyjna Reuters, powołując się na swoje źródła w przemyśle. Wspólne oświadczenie jest przedstawiane jako zwieńczenie zakończonych kompromisem trudnych negocjacji pomiędzy delegacjami Direction générale de l’armement (DGA – Dyrekcja Generalna ds. Uzbrojenia) z Francji, BMVg (Bundesministerium der Verteidigung – Federalne Ministerstwo Obrony) z RFN i DGAM (Dirección General de Armamento y Material – Dyrekcja Generalna ds. Uzbrojenia i Materiałów) z Hiszpanii. Jedyne co na tę chwilę osiągnięto to plan kolejnej fazy programu, który teraz musi uzyskać autoryzację w parlamentach trzech państw. Innymi słowy parlamentarzyści muszą zgodzić się na wyłożenie pieniędzy. Od razu trzeba rozwiać ewentualne wątpliwości. Bynajmniej nie debatowano o konstrukcji nowego samolotu (czy szerzej systemu powietrznego). Były to twarde (biorąc pod uwagę komentarze mediów francuskich czy niemieckich) negocjacje odnośnie podziału pracy dla przemysłów każdego z trzech państw i kluczowej kwestii szczegółowej regulacji praw własności intelektualnej rozwiązań technicznych zastosowanych w programie. Czyli, które rozwiązania to wyłączna własność firm, które je opracowały, a które rozwiązania są wspólne z prawem dostępu do nich każdego z uczestników programu. Oczywiście w tej w sprawie nie ma nawet drobnych sugestii, co wynegocjowano.
NGWS (Next Generation Weapon System) to nazwa całego systemu składającego się (posługując się terminologią z francuskiego komunikatu) z myśliwca nowej generacji NGF (New Generation Fighter/l'avion de combat de nouvelle génération) i systemu uzbrojonych „platform” bezzałogowych Remote Carriers (RCs lub plateformes aériennes pilotées à distance). Do tego dochodzi jeszcze tzw. Combat Cloud (un cloud de combat), czyli wirtualna baza danych taktycznych w chmurze. Hiszpańskie ministerstwo posługuje się nazwami NGWS/FCAS (Sistema de Armas de Nueva Generación dentro de un Futuro Sistema Aéreo de Combate, czyli NGWS jako część składowa FCAS), NGF (New Generation Fighter – Avión de Combate de Nueva Generación), RCs (Remote Carriers – Plataformas Aéreas No Tripuladas) i Combat Cloud (Nube de Combate). A niemieckie nazywa cały program FCAS (wprowadzając dodatkową konfuzję, gdyż brytyjsko-włosko-szwedzki – czyli BAE Systems z Leonardo – program myśliwca nowej generacji Tempest też określa się identycznym akronimem FCAS), zresztą BMVg opublikowało tylko angielskojęzyczną formę oświadczenia! We Francji stosuje się akronimy NGWS/SCAF (système de combat aérien du futur), przy czym w powszechnym użyciu jest SCAF dla całego systemu i czasami NGF dla samego samolotu. Jak widać, nawet nomenklatura nie jest za bardzo uzgodniona. Jako, że przynajmniej w teorii myśliwiec nowej generacji projektuje francuska spółka Dassault Aviation, więc dalej ten program określamy hasłowo jako SCAF.
Zawiedzeni Francuzi
Prócz angielskiej wersji wspólnego komunikatu BMVg zamieściło informacje o samym porozumieniu, z których możemy dowiedzieć się, że to trójstronne międzyrządowe porozumienie (tzw. Implementing Arrangement 3) obejmuje dwie fazy programu, czyli badawczo-rozwojową (faza 1B) i demonstracyjną (faza 2, budowa „demonstratora” prototypu, który ma być gotowy w 2027 r. – przesunięcie terminu o rok; rzekomo jeden demonstrator ma powstać we Francji, a drugi w RFN, każdy wg innego projektu technicznego!). SCAF w konfiguracji seryjnej rozpocząłby służbę operacyjną w 2040 r. Według oświadczenia BMVg, Implementing Arrangement 3 zawiera niemieckie zobowiązanie finansowe. Te są jednak na razie takimi czekami in blanco, gdyż niemieckie wydatki musi jeszcze zatwierdzić Bundestag, a dokładnie dwie komisje izby niższej niemieckiego parlamentu, czyli komisja obrony (Verteidigungsausschuss) i budżetowa (Haushaltsausschuss), które mają głos w przypadku każdego wydatku powyżej 25 mln EUR. Ile fazy 1B i 2 pochłoną pieniędzy, nie ujawniono. Według francuskich mediów szacunkowa wartość fazy 1B wynosi 3,5–4 mld EUR (cały program SCAF jest szacowany na 200 mld EUR), a wg agencji informacyjnej Reuters 2,5 mld.
Tymczasem jeszcze 10 maja Reuters donosił, że niemieckie finansowanie czegokolwiek droższego jest zagrożone. Reuters miał widzieć „poufny” dokument (dla Verteidigungsausschuss, datowany na 7 maja), z którego wynikało, że nie ma kasy na SCAF, MGCS, U212CD i P-8A, a wszystko z powodu zaplanowanego cięcia budżetu BMVg po 2022 r. We francuskich mediach widać było gorycz, że BMVg na francusko-niemieckie projekty pieniędzy nie ma, ale na zakup w Stanach Zjednoczonych samolotów Boeing F/A-18E/F Super Hornet i E/A-18G Growler, by zastąpić nimi wyeksploatowane myśliwsko-bombowe Panavia Tornado, już tak. „Optymizmu” francuskich kolegów nie podzielają niemieckie media, także w temacie finansowania zakupu następców Tornad, gdyż sytuacja budżetowa jest jeszcze gorsza (o czym dalej). Doniesienia Reutersa odbiły się nad Sekwaną na tyle głośnym echem, że francuska minister sił zbrojnych Florence Parly udzieliła 14 maja wywiadu francuskiemu dziennikowi „La Tribune”. Chyba aby uspokoić nastroje. Dzięki temu możemy dowiedzieć się, że w przypadku programu SCAF swoje (oddzielne) oferty złożyły spółki Dassault Aviation i Airbus Defence & Space (Airbus DS). Tłumaczyłoby to dlaczego nowy myśliwiec wygląda zupełnie inaczej na wizualizacjach Airbus DS, a inaczej na Dassault Aviation – każdy pokazuje własny projekt. Pozostaje pytanie o pochodzenie dziwnej makiety pokazanej na Le Bourget 2019. Żartowniś powiedziałby, że tak wygląda kompromis. Trudno jednak uwierzyć, że z roku na rok całkowicie zmieniła się koncepcja płatowca i całego samolotu. W przypadku napędu SCAF-a też wpłynęły dwie oferty, jedna Safran Aircraft Engines, a druga wspólna MTU Aero Engines (MTU – Motoren- und Turbinen-Union) i ITP Aero (ITP – Industria de Turbo Propulsores).
I tak właśnie wyglądają osi sporu w programie SCAF. Jedna dotyczy samego myśliwca – głównym projektantem którego byłoby Dassault Aviation, więc chce mieć rozstrzygające zdanie odnośnie konstrukcji samolotu i pełnię praw do eksportu. Natomiast Airbus DS (czyli w tym przypadku firmy z Niemiec i Hiszpanii, bardziej klarowne byłoby używanie starej nazwy już nieistniejącej spółki, czyli EADS, która powstała z połączenia niemieckiej DASA i hiszpańskiej CASA) ma być podwykonawcą bez prawa decydowania. Oczywiście Airbus DS ma ten temat inne zdanie. W przypadku napędu SCAF linia sporu jest identyczna, czyli francuska spółka Safran kontra niemieckie MTU i hiszpańskie ITP Aero. Obiektywnie z całego tego towarzystwa jedynie Safran (w skład którego wchodzi SNECMA, producent silników M88 do Rafale) ma faktyczne doświadczenie w konstruowaniu silników odrzutowych do myśliwców. MTU samodzielnie nie opracowało nigdy żadnego silnika lotniczego, tym bardziej odrzutowego. Prawdopodobnie w przypadku awioniki nie jest lepiej, z jednej strony Thales, a z drugiej Hensoldt. Technicznie jest możliwe, aby francuskie samoloty miały awionikę Thalesa, a niemieckie Hensoldta, pozostaje jednak pytanie o model finansowania takiego rozwiązania i o konfigurację maszyny na eksport.
Protokół rozbieżności
Parly pośrednio potwierdziła, że przyszły SCAF będzie miał wersję pokładową i będzie dostosowany do przenoszenia broni jądrowej zgodnie z francuskimi wymaganiami (zapewne tylko w przypadku seryjnych samolotów francuskich). Poza tym program bezzałogowca MALE RPAS nie został jeszcze zatwierdzony przez parlamenty wszystkich państw w nim uczestniczących, a Hiszpania nie zadeklarowała swojego wkładu finansowego, co ma uczynić po wdrożeniu unijnego planu pomocy popandemicznej. Przy czym francusko-niemieckie (plus ewentualnie inne państwa) programy zbrojeniowe to miał być układ naczyń połączonych – jeden „biorą” firmy z Francji, to inny niemieckie i koniec końców „rachunki krzywd” są zbilansowane. I tak podział pracy (i zysków) przy tych projektach początkowo zakładał następujący kompromis: Francja dostaje SCAF, Niemcy MALE RPAS, a MGCS (Main Ground Combat System, czyli czołg kolejnej generacji – następca AMX-56 Leclerc i Leopardów 2) przypada spółce KNDS, w ramach której Nexter Systems i Krauss-Maffei Wegmann dzielą się zyskami „fifty–fifty” (formalnie programem MGCS kierują Niemcy). Wszystkie te ustalenia straciły na aktualności, jeszcze gdy do MGCS wbił się Rheinmetall, któremu nie wystarczy 25% z niemieckiej połowy programu, tylko chce ⅓ kosztem Nextera i KMW, i nie ustępuje w wysiłkach by dopiąć swego. Co więcej wiele wskazuje, że Rheinmetall chce 50% udziału w całym MGCS, a pozostałą połową niech się zadowoli KNDS. Śmiechem żartem można powiedzieć, że Rheinmetall ma trochę racji, gdyż spółka KNDS jest zarejestrowana w Niderlandach, więc co to niby za niemiecki przemysł. Według Parly negocjacje w trójkącie Nexter, KMW i Rheinmetall (tzw. grupa przemysłowa ARGE – Arbeitsgemeinschaft) nadal trwają. I jak ktoś myśli, że te rozmowy dotyczą technicznej strony programu, to pozostaje tylko pogratulować takiej osobie optymizmu. Choć formalnie BAAINBw (Bundesamt für Ausrüstung, Informationstechnik und Nutzung der Bundeswehr – Federalne Biuro ds. Wyposażenia, Technologii Informatycznych i Wsparcia Eksploatacji Bundeswehry) przyznało ARGE rok temu 20-miesięczny kontrakt na studium projektu MGCS. Jednak już teraz widać, że własny projekt MGCS ma Nexter (który przy okazji powrócił do hibernowanej własnej 140 mm armaty czołgowej), a Rhenimetall własny i promuje swoją 130 mm armatę Rh 130, której ukończenie rozwoju (razem z własną wieżą) pewnie chce sfinansować przy okazji MGCS.
W przypadku programu bezzałogowca MALE RPAS (Medium Altitude Long Endurance Remotely Piloted Aircraft System, który Niemcy nazywają Eurodrohne) też za dobrze nie jest. Podział pracy między Airbus DS, Dassault Aviation i Leonardo był już ustalony (program przypadł RFN, a głównym wykonawcą miał być Airbus DS, w programie uczestniczą też Włochy i Czechy). Jednak Bundestag zwlekał z zaakceptowaniem planu finansowego programu, aż przyszła pandemia i teraz Hiszpania ma kłopot z własnym udziałem finansowym, o czym wspomniała Parly. Do tego wcześniej pojawił się problem z silnikiem. Silniki tego bezzałogowca miały być oczywiście europejskie. Jednak pod koniec ubiegłego roku, gdy Safran zgłosił swoją ofertę (silnik Ardiden TP3), okazało się, że jest ona droższa (i nie mieści się w ustalonym budżecie programu 7,1 mld EUR) niż zgłoszony przez Avio Aero silnik General Electric Catalyst (turbośmigłowa wersja rozwojowa CT7). Oczywiście Catalyst nie jest europejskim silnikiem, a GE europejską spółką. Jednak włoskie Avio Aero należy do GE i Catalyst mógł być zaoferowany jako „europejski” silnik. Na dodatek tańszy od Ardidena TP3. MALE RPAS z silnikiem ze Stanów Zjednoczonych jest pozbawiony sensu, także jako wyrób eksportowy (ITAR). Stąd decyzji odnośnie napędu MALE RPAS jeszcze nie ma. Dodajmy, że oferta Safrana to oferta „paneuropejska” z udziałem niemieckich spółek MT-Propeller i ZF Luftfahrttechnik (ZFL), hiszpańskiej ITP Aero i włoskiej Piaggio Aerospace.
Kolejną kością niezgody jest program nowego morskiego samolotu patrolowego (zwalczania okrętów podwodnych), tzw. MAWS (Maritime Airborne Warfare System). We Francji ma zastąpić samoloty Atlantique 2, a w RFN Lockheed P-3C Orion. Program MAWS jest na razie na mozolnym etapie ustalania docelowej konfiguracji systemów zadaniowych, w czym uczestniczy francuski Thales i niemieckie spółki Hensoldt, ESG (Elektroniksystem) i Diehl (jest to tzw. grupa T-HED). MAWS miał powstać na bazie Airbusa A320neo M3. Jednak Berlin ogłosił, że nie może dłużej czekać z wymianą Orionów i potrzebuje rozwiązania pomostowego w postaci Boeingów P-8A Poseidon, wcześniej odrzucając francuską ofertę wypożyczenia samolotów Bréguet Atlantique 2 Standard 6. Jest oczywiste, że zakup P-8A przez RFN oznacza koniec udziału Berlina w MWAS, bo Poseidony posłużą dekady. Zresztą zakup P-8A Niemcy planowały od lat, bo gdy upadł program bezzałogowca Northrop Grumman RQ-4B Block 20 EuroHawk dla Luftwaffe, BMVg chciał go zastąpić zakupem Northrop Grumman MQ-4C Triton, podkreślając, że zaletą tych bezzałogowców jest ich komplementarność z samolotami P-8, stąd gra słów Triton (trójząb) i władający nim Posejdon. Problem z A320neo M3 polega też na tym, że koszt jego wdrożenia (samolot nieznany francuskim i niemieckim siłom zbrojnym) byłby wyższy niż zakup P-8A, na który Berlinowi i tak brakuje pieniędzy. Stąd też pojawiła się koncepcja, by zamiast na A320neo M3 zbudować MAWS na bazie Dassault Aviation Falcon 8X. Jednak byłby to samolot o znacznie niższych charakterystykach, nawet nie wiadomo czy uzbrojony. Z innymi wspólnymi programami nie jest lepiej. Według Parly Berlin zgodził się na rozwój śmigłowca Airbus Helicopters Tiger Mk 3, ale na to też nie ma pieniędzy (dla Francji Tiger Mk 3 to priorytet, mówił o tym nawet prezydent Emmanuel Macron).
Oszczędny jak Niemiec
Gabinet kanclerz Angeli Merkel zaproponował obniżenie federalnego budżetu obrony co najmniej do 2026 r. 24 marca upubliczniono dokładne wartości. I tak o ile w 2022 r. budżet ma nawet wzrosnąć o 5% (liczony rok do roku, o ok. 2,5 mld EUR więcej) i wyniesie 49,29 mld EUR, to w kolejnych latach ma maleć i wynosić: 46,33 mld w 2023, 46,15 mld w 2024 i 45,73 mld w 2025 r. Dla porównania budżet francuskiego resortu obrony to ok. 50 mld EUR. Jest jeszcze mały haczyk, to tylko plan, gdyż przyjęcie faktycznego budżetu będzie należeć do nowego gabinetu, który powstanie po wrześniowych wyborach do Bundestagu. W obliczu popandemicznego kryzysu może nie być politycznej woli w żadnej partii by nakręcać spiralę zbrojeń, wliczając w to nawet „zielonych” (Bündnis 90/Die Grünen), którym przepowiada się wejście do koalicji rządowej, a którzy współcześnie nie są już partią pacyfistyczną, tylko jednymi z największych orędowników NATO, co tłumaczy się infiltracją tej partii przez służby specjalne Stanów Zjednoczonych. Obecnie ministrem finansów jest Olaf Scholz z SPD, ale po wyborach ta partia może nie znaleźć się w rządzie, biorąc pod uwagę marne sondaże. Wydatki wojskowe RFN wynoszą 1,2% PKB (niemniej bardzo dużego PKB). W wywiadzie udzielonym RND (RedaktionsNetzwerk Deutschland, są to media należące do SPD, czyli rządowego koalicjanta) 7 kwietnia minister obrony Annegret Kramp-Karrenbauer stwierdziła, że międzynarodowych programów zbrojeniowych, trwających po 15 lat, nie da się finansować z budżetu BMVg (ani pod względem koniecznych kwot, ani planistycznie) i muszą być programami ogólnorządowymi, które nie podlegają negocjacjom koalicyjnym. Na pytanie, o jakich programach mowa, Kramp-Karrenbauer powiedziała, że chodzi o 15 z nich i wymieniła: FCAS, MGCS, następców samolotów Tornado, następców okrętów rozpoznawczych typu 423 Oste, nowe samoloty zwalczania okrętów podwodnych (czyli P-8A) oraz rakietowy system obrony powietrznej TLVS, a także programy ucyfrowienia Bundeswehry i zakup nowych ciężkich śmigłowców transportowych (Schwerer Transporthubschrauber, STH). Dodała, że po planowanych cięciach budżetu BMVg do 2025 r. brakuje „dwucyfrowej” kwoty w miliardach euro. Biorąc pod uwagę, że Kramp-Karrenbauer stwierdziła też, że liczy na budżet BMVg w wysokości 61,5 mld EUR w 2025 r., można domniemać, że w latach 2021–2025 rocznie brakuje średnio 14,625 mld EUR, czyli ponad 71 mld za cały okres!
Więcej światła na całą sprawę rzuca niemiecki branżowy blog „Augen geradeaus!”, który miał wgląd w listy priorytetów modernizacyjnych, które BMVg przesłało w tym roku do wspomnianych komisji Bundestagu. Jeżeli komisja budżetowa nie wyrazi opinii do 24 czerwca, zajmie się tym dopiero nowa, wyłoniona po wyborach. BMVg musiało zgłosić swój projekt potrzeb budżetowych ministerstwu finansów do 19 maja. Pierwszą listę BMVg wysłało w lutym, kolejną – uaktualnioną – pod koniec pierwszego tygodnia maja. Jako programy bez możliwości finansowania wymieniono:
– SCAF (FCAS);
– MGCS;
– okręty podwodne U212CD (wspólny program niemiecko-norweski);
– PEGASUS (PErsistent German Airborne SUrveillance System), czyli przebudowa trzech dyspozycyjnych odrzutowców Bombardier Global 6000 Luftwaffe do wersji samolotu rozpoznania łączności, tzw. SIGINT (pieniędzy nie ma na wyposażenie misyjne i jego integrację z samolotami); sam PEGASUS miał być tańszym zamiennikiem dużego BSP (ostatnim rozpatrywanym był MQ-4C Triton, który z kolei w 2014 r. zastąpił plan zakupu tzw. EuroHawka, z którego zrezygnowano po latach zwodzenia Niemiec przez Stany Zjednoczone odnośnie faktycznych charakterystyk taktyczno-technicznych RQ-4B, możliwości integracji niemieckiego wyposażenia, certyfikacji do lotu w cywilnej przestrzeni powietrznej czy prawdziwych kosztów; w latach 2014–2017 BMVg analizowało możliwość zakupu MQ-4C, nawet podjęto decyzję kierunkową w 2017 r., jednak na początku 2020 r. BMVg ogłosiło rezygnację z MQ-4C na rzecz przerabianych Bombardierów jako tańszych, gdyż cztery BSP miały kosztować 2,4 mld EUR); od 2010 r. Luftwaffe nie ma żadnego systemu SIGINT, gdy wycofano samoloty Atlantique BR 1150 SIGINT;
– morskie samoloty patrolowe i zwalczania okrętów podwodnych P-8 Poseidon jako następcy P-3C Orion;
– kołowe transportery opancerzone GTK Boxer dla zespołów obserwatorów artyleryjskich i wysuniętych nawigatorów naprowadzania lotnictwa (tzw. JFST – Joint Fire Support Team, Bundeswehra posługuje się tym NATO-wskim terminem); najwyraźniej Boxery są przewidziane dla JSFT w brygadach zmechanizowanych (grenadierów pancernych); wg planów sprzed ponad dekady w Bundeswehrze miało być łącznie 60 JFST;
– nowe stacje radiolokacyjne wczesnego wykrywania dla zastąpienia czterech stacji HR-3000 HADR (Hughes Air Defense Radar);
– „modułowe” i możliwe do transportu powietrznego wyposażenie do kontroli ruchu lotniczego;
– przewoźne stacje analizy materiału z rozpoznania obrazowego wykonywanego przez samoloty Tornado i Eurofighter;
– nowe jednostki pływające dla WTD 71 (Wehrtechnische Dienststelle für Schiffe und Marinewaffen der Bundeswehr – Wydział Techniczny Sił Zbrojnych ds. Okrętów i Uzbrojenia Morskiego);
– nowe zbiornikowce (okręty wsparcia logistycznego) dla Marine;
– nowe sztywnokadłubowe łodzie pneumatyczne (ang. RHIB, niem. Festrumpfschlauchboot);
– nowe okręty rozpoznawcze dla zastąpienia trzech okrętów typu 423 Oste, czyli Alster (A50), Oste (A52) i Oker (A53);
– akcesoria i celowniki do nowych karabinków kal. 5,56 mm (następca HK G36, wybór w toku).
Przy czym „Augen geradeaus!” nie wyjaśnia, czy brak programów na liście majowej, wymienionych jako te bez finansowania w lutym, oznaczają, że BMVg „znalazło” na nie środki. Czy, co prawdopodobniejsze, programy te z powodu wysokich kosztów odłożono ad acta. A w lutym były wśród nich m.in.: TLVS, następcy samolotów Tornado w roli nosicieli amerykańskich bomb termojądrowych, P-8A, PEGASUS, STH, tzw. Eurofighter Long Term Evolution (termin angielskojęzyczny), satelity łączności, kolejne śmigłowce wsparcia Airbus H145M (tzw. Leichter Unterstützungshubschrauber Streitkräfte), dalsze ucyfrowienie łączności (tzw. Digitalisierung Landbasierter Operationen, D-LBO) – przede wszystkim Heer, 2. partia wozów SPz Puma; transportery GTK Boxer w wersji Schwerer Waffenträger Infanterie; rozwój śmigłowca Tiger Mk 3, 3. seria pięciu korwet typu K130 (które mają zastąpić pięć takich korwet 1. serii) czy tzw. Bodengebundene Luftverteidigung und Nah- und Nächstbereichsschutz (naziemny system obrony przeciwlotniczej krótkiego i najkrótszego zasięgu).
Wskazówką mogą być informacje płynące z Niemiec odnośnie programu TLVS, który ze względu na koszt (13 mld EUR) odłożono bezterminowo (oficjalnie do 2030 r.). Przy okazji BMVg zmieniło po raz kolejny koncepcję rozwoju obrony przeciwlotniczej. Obecnie BMVg uważa za priorytet rozwój nowego systemu „do zwalczania BSP i amunicji krążącej”, czyli właśnie Bodengebundene Luftverteidigung und Nah- und Nächstbereichsschutz, określany też zbiorczo jako Luftverteidigungssystems für den Nah- und Nächstbereichsschutz (LVS NNbS, czyli systemy OPL krótkiego i najkrótszego zasięgu), które powinny zastąpić system MANTIS, wprowadzany raptem od 2011 r. MANTIS (Nächstbereichschutzsystem MANTIS), jako stacjonarny, uznano za niespełniający wymagań pola walki (MANTIS powstał jako stacjonarny – przewoźny – aby zaoszczędzić pieniądze…). Na rozwój LVS NNbS też zresztą nie ma pieniędzy, gdyż już w przyszłym roku trzeba byłoby wyłożyć 1,3 mld EUR, aby LVS NNbS był dostępny od 2026 r. Dlatego też Lenkflugkörpersystem IRIS-T SLM/SLS (dostępność po 2025 r.) przejściowo będzie musiał być erzacem LVS NNbS. Jednak koszt (i przez to zamawiana ich liczba) pocisków IRIS-T de facto dyskwalifikuje go do takich zadań jak zwalczanie mini-BSP czy amunicji krążącej. W linii nadal zostanie Patriot, bo choć BMVg uważa, że ten nie może wypełniać zadań stawianych przed TLVS, to utrzymanie Patriota do 2030 r. będzie kosztować tylko 0,6 mld EUR.
Prawdopodobnie analogiczna sytuacja ma miejsce w przypadku zakupu następców Tornad. Luftwaffe ogłosiło, że ich resurs wystarczy do 2030 r. Stąd brak takiego punktu na majowej liście programów, ale nie dlatego, że BMVg będzie to finansować kosztem SCAF, jak podejrzewają francuskie media.
Sprytne finansowanie?
Jeszcze 5 lutego 2021 r. odbyło się wirtualne posiedzenie francusko-niemieckiej rady ds. obrony i bezpieczeństwa pod przewodnictwem kanclerz Angeli Merkel i prezydenta Emmanuela Macrona (pokłosie francusko-niemieckiego Traktatu Akwizgrańskiego z 22 stycznia 2019 r.). Wiadomo, że dyskusja objęła programy MALE RPAS, SCAF i MGCS. Nie zdradzono nic więcej, poza tym, że BMVg podkreśliło, że te francusko-niemieckie programy są otwarte na innych europejskich uczestników. Diabeł zapewne tkwi w szczegółach. Jeżeli potraktować MGCS za studium przypadku, widać, jakie inne państwa-uczestnicy byłyby preferowane. Bynajmniej nie takie z bardzo silnym przemysłem. Widać to było wyraźnie w zablokowaniu udziału Włoch w MGCS właśnie. Włoskie CIO (Consorzio Iveco DV – Oto Melara) to poważny gracz przemysłowy, o bardzo dużym potencjale rozwojowym i produkcyjnym. Czyli taki, z którym trzeba byłoby podzielić się udziałem prac rozwojowych, a w konsekwencji produkcją i zyskami. Niemiecki przemysł nie ma na to ochoty, francuski na dobrą sprawę też nie. Analogiczna sytuacja jest z Hiszpanią, w jej przypadku spółka Santa Bárbara Sistemas, przed laty wprawdzie licencyjny producent Leoparda 2E, jest jednak częścią GDELS, europejskiej odnogi General Dynamics Land Systems ze Stanów Zjednoczonych. Oczywiście można wyobrazić sobie sytuację, w której Niemcy chętnie powitają Hiszpanię w całym programie, jeśli Madryt np. kupi setki wozów powstałych w programie MGCS, dokładając się wcześniej do ich rozwoju. Wówczas pewnie nawet lokalizacja ich licencyjnej produkcji byłaby możliwa w Hiszpanii. Ale zapewne Berlin chętniej widziałby dołączenie państw, które nie mają dużego czy nowoczesnego przemysłu, a zatem uczestniczyłyby jako współpłacący za rozwój MGCS, ale symbolicznie partycypujący (jeśli w ogóle) w nim przemysłowo. W optymalnej sytuacji Berlin mógłby przerzucać koszty rozwoju MGCS na kolejnych uczestników, samemu korzystając na tym podwójnie – ograniczając własne wydatki i zasilając finansowo własny przemysł zagranicznymi pieniędzmi. Tacy uczestnicy drugiej kategorii ostatecznie byliby też odbiorcami wozów wyprodukowanych przez niemiecki przemysł. Przykładem mogłaby być Polska czy inne państwa dawnego RWPG, obecnie w UE, w dużej mierze zdeindustrializowane. Bądź co bądź jest to model gospodarki komplementarnej – rynków zbytu dla niemieckiego przemysłu w słabo rozwiniętych państwach ościennych, które mają takimi pozostać. Model, który państwo niemieckie praktykuje od XIX w. i czemu obecnie służy waluta euro i UE.
Trochę inaczej jest z MALE RPAS. Budżet programu bilansuje się w przypadku wytworzenia odpowiednio dużej „masy krytycznej” kupujących ten BSP (w koncepcji finansowej MALE RPAS przypomina samolot transportowy Airbus A400M Atlas), gdyż taki bezzałogowiec to wyrób dość niszowy, a Airbus liczy (tym razem cały), że będzie to głównie produkt eksportowy (stąd częste porównania osiągów czy ceny MALE RPAS z General Atomics MQ-9 Reaper). Im więcej zadeklarowanych chętnych, tym cena jednostkowa niższa dzięki większej produkcji. Inna sprawa, że los mocno spóźnionego programu MALE RPAS wisi teraz na włosku decyzji Madrytu. Ale nawet bez tych problemów „Eurodrohne” będzie musiał walczyć o zamówienia na rynku BSP klasy MALE już podzielonym między firmy z Izraela, Stanów Zjednoczonych, Chin czy próbującej wywalczyć na nim swoje miejsce Turcji. O ile MALE RPAS powstanie.
Podobne z tej kategorii:
Podobne słowa kluczowe:
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Wygląda na to że oni budują dwa różne samoloty i dwa różne czołgi na które i tak nie ma pieniędzy za to na ubogacenie kulturowe i ekoobłęd w RFN idą dziesiątki miliardów euro rocznie:)
Zawsze mam ambiwalentne odczucia jak czytam o mizerii niemieckiej armii 🙂