Kołujący na miejsce postojowe samolot Ju 88 C-4; lotnisko Derna.
W związku z rozkazem Führera zakazującym dalszego prowadzenia misji typu Fernnachtjagd nad wschodnim i południowym wybrzeżem Anglii operujący tam dotychczas nocny dywizjon myśliwski I./NJG 2 wyposażony w Ju 88 C-2 otrzymał polecenie przebazowania z Gilze-Rijen w Holandii na lotnisko Catania na Sycylii. 7 listopada 1941 r. w stronę nowej bazy operacyjnej transportem kolejowym wyruszył personel naziemny jednostki, a dwa dni później w tę samą drogę, ale swoimi samolotami, wyruszył personel latający. Z uwagi na trudne warunki atmosferyczne wiele załóg dotarło do celu później niż planowano.
21 listopada 1941 r. przerzucono sześć samolotów Ju 88 C należących do 2./NJG 2 na lotnisko polowe Berca pod Benghazi w Afryce Północnej. Dwa dni później, 23 listopada, Niemcy ponieśli pierwsze straty. Podczas wieczornego patrolu Ju 88 C-2, W.Nr. 0712, R4+HK zaatakowany został przez trzy myśliwce Hurricane. Tylko kunszt pilota, którym był Lt. Voigt, uratował niemiecki samolot przez zestrzeleniem. Uszkodzony w 10% Junkers zdołał zgubić przeciwników i bezpiecznie wrócić do bazy. Tego samego wieczora artyleria przeciwlotnicza poważnie uszkodziła Ju 88 C-4, W.Nr. 0556, jego pilot, dowódca 2./NJG 2, Oblt. Heinz Harmstorf podjął decyzję o powrocie do bazy w Catanii, gdzie wylądował. Wskutek ciągłych nalotów brytyjskich i prymitywnych warunków panujących na lotnisku samoloty 2./NJG 2 już 28 listopada powróciły na Sycylię.
3 grudnia dywizjon odwiedził dowódca II. Korpusu Lotniczego, Generalfeldmarschall Albert Kesselring. Podczas wizyty ustalono, że samoloty dywizjonu w najbliższym czasie podejmą nocne działania nad Maltą oraz zajmą się osłoną niemieckich samolotów transportowych Junkers Ju 52/3m latających z zaopatrzeniem z Włoch do Afryki. Pierwszą operację nad Maltą wykonano w nocy z 5/6 grudnia 1941 r. Do pierwszej walki powietrznej w osłonie Ju 52/3m doszło 12 grudnia, gdy na południe od Malty Lt. Herbert Haas zestrzelił jeden myśliwiec Beaufighter z 272 dywizjonu RAF. Następnego dnia Ofw. Hermann Sommer zapisał na swoje konto zestrzelenie kolejnego Beaufightera z tej samej jednostki. Nocą 18 grudnia Lt. Schleif zestrzelił nad Maltą samolot Blenheim:
Nad Maltę przylecieliśmy bez problemów. W powietrzu odbywało się już wspaniałe przedstawienie, jak w wielkim cyrku. Można było podziwiać taniec reflektorów i wybuchy pocisków ciężkich dział przeciwlotniczych. Ta strzelanina, jak zawsze, nie należała do przyjemnych. Chciałem uniknąć trafienia, więc obniżyłem wysokość lotu i wykonałem dwa naloty z małej wysokości. Ale ten manewr nie do końca mi się udał, ci na dole byli piekielnie czujni! Wtem odezwał się Wiegand: „Tam z prawej coś leci!” W tym momencie sam już go dostrzegłem. Położyłem maszynę w ciasny skręt w prawo, aby się usadowić za nim. Był zdecydowanie wolniejszy niż ja, dlatego musiałem zadać sobie dużo trudu, żeby na niego nie wpaść. Nie mogłem jednak powiązać jego sylwetki z żadnym znanym mi typem samolotu. Odezwał się Wiegand: „Blenheim”.
Skinąłem głową i dalej uważnie go obserwowałem. Jeszcze drobna korekta i już mogłem nacisnąć spust. Seria uderzyła w kadłub. Blenheim przechylił się na skrzydło próbując mi umknąć. Jednakże trzymałem się blisko za nim. Poczekałem jeszcze chwilę, aż wyrówna lot i wystrzeliłem drugą serię. Pociski trafiły prosto w cel. Musiałem poderwać maszynę, bo w przeciwnym wypadku byśmy się zderzyli. Patrząc w dół pod skrzydło zobaczyliśmy ognistą kulę na skraju lotniska.
Następnego dnia, 19 grudnia, Lt. Peter Laufs zestrzelił nad Maltą myśliwiec Hurricane, jednak również jego samolot, Ju 88 C-2, W.Nr. 0824, R4+BH doznał ciężkich uszkodzeń szacowanych na 50%. Trzy dni później dywizjon odnotował pierwszą stratę bojową nad Maltą. Podczas nalotu na wyspę brytyjska OPL zestrzeliła samolot Ju 88 C-2, W.Nr. 0773, R4+KK z 2./NJG 2, cała załoga uznana została za zaginioną. Ten sam los, w nocy 28 grudnia, spotkał samolot Ju 88 C-4, W.Nr. 0636, R4+CL z 3./NJG 2, tym razem załoga zginęła i pochowana została na cmentarzu w Cagliari na Sardynii.
W okresie od 4 do 16 stycznia 1942 r. sztab dywizjonu wraz z 1. Staffel oddelegowany został na lotnisko Kalamaki pod Atenami, natomiast 2. i 3. Staffel przebazowane zostały 4 stycznia do Bengazi, gdzie stacjonowały do 20 marca 1942 r. Na lotnisku Catania pozostała tylko 4. Staffel licząca zaledwie cztery Ju 88 C.
W ciągu dwóch pierwszych dekad stycznia 1942 r. dywizjon odniósł tylko jedno zwycięstwo powietrzne, 4 stycznia, dowódca I./NJG 2, Hptm. Rolf Jung zestrzelił na południe od Malty bombowiec Blenheim. W tym samym czasie jednostka odnotowała dwa własne Ju 88 C utracone nad Maltą w wyniku ognia OPL podczas nocnych nalotów.
W dniach 22 i 23 stycznia samoloty I./NJG 2 osłaniały włoski konwój T.18 złożony z pięciu statków transportowych w silnej eskorcie okrętów, który płynął do Trypolisu. Podczas walk w osłonie konwoju późnym popołudniem 23 stycznia Lt. Georg Wiedow zestrzelił myśliwiec Beaufighter, a Ofw. Hermann Sommer torpedowego Albacore z 820 dywizjonu FAA, którego błędnie rozpoznał jako Swordfisha. Nocą 26 stycznia dywizjon poniósł kolejną stratę, powracający z nocnej operacji nad Maltą Ju 88 C-2, W.Nr. 0779, R4+LH rozbił się o zbocze Etny, cała załoga zginęła (Lt. Laufs, Uffz. Gleißner i Fw. Rinklake).
W lutym i marcu 1942 r. głównym zadaniem pilotów I./NJG 2 była osłona włoskich konwojów płynących z zaopatrzeniem do Afryki. Były to męczące zadania, poszczególne załogi spędzały 4 do 5 godzin w powietrzu. Do spotkań z nieprzyjacielem dochodziło rzadko, w okresie dwóch miesięcy jednostka zapisała na swoje konto zaledwie 3 zwycięstwa powietrzne, po jednym Beaufighterze zestrzelili Fw. Gießübel oraz Ofw. Jung, a jednego Wellingtona strącił Lt. von Keudell. Po stronie strat dywizjon odnotował cztery samoloty Ju 88 C wraz z załogami.
Pod koniec marca Luftwaffe rozpoczęła zmasowane naloty na Maltę. Również załogi I./NJG 2 wzięły udział w tej ofensywie powietrznej używając samolotów bombowych Ju 88 A-4. Podczas jednego z nalotów nocą 8 kwietnia 1942 r. brytyjski nocny myśliwiec Beaufighter zestrzelił Ju 88 A-4, W.Nr. 8605, R4+CL z 3./NJG 2, cała załoga zginęła (Ofw. Alfred Vogel, Uffz. Schilling, Ogfr. Aumann i Ogfr. Böhme). Drugą stratę w działaniach nad Maltą, jako jednostka bombowa, dywizjon poniósł w nocy 21 kwietnia. O godzinie 1:00 w odległości 20 km na południe od Syrakuz wpadł do morza Ju 88 A-4, W.Nr. 5677, R4+AB, cała załoga zginęła (Lt. Voigt, Fw. Zimmermann i Uffz. Bodden).
21 kwietnia 2./NJG 2, którą dowodził Hptm. Harmstorf z 5 sprawnymi Ju 88 C przebazowana została na lotnisko Derna, a pozostałe 2 Ju 88 C należące do eskadry znalazły się na lotnisku Benghazi. W tym samym czasie do I./NJG 2 zaczęły trafiać najnowsze Ju 88 C-6 wyposażone w rzędowe silniki Junkers Jumo 211 J o mocy 1420 KM każdy, które były szybsze od dotychczas użytkowanych Ju 88 C-2 i C-4. Ich uzbrojenie składało się z trzech działek MG FF kal. 20 mm i trzech karabinów maszynowych MG 17 kal. 7,92 mm.
Pierwsze zwycięstwo powietrzne nad Afryką uzyskał 29 kwietnia 1942 r. Ofw. Sommer, który zapisał na swoim koncie zestrzelenie bombowca Wellington. W nocy 4 maja, dowódca 2./NJG 2, Hptm. Heinz Harmstorf strącił bombowiec Liberator ze 108 dywizjonu RAF, który wracał z nalotu na Trypolis. Zachował się raport bojowy niemieckiego pilota opisujący to wydarzenie:
W nocy z 3 na 4 maja 1942 roku odbywałem lot bojowy w rejonie wokół Benghazi. O godzinie 1:58 mój radiooperator, Uffz. Krogull zawołał do mnie: „Nad nami czterosilnikowy samolot!” Natychmiast skierowałem się w stronę nieprzyjacielskiego samolotu i rozpoznałem go, widząc cztery silniki oraz podwójne usterzenie pionowe, jako Consolidated Liberator. Swój pierwszy atak rozpocząłem od dołu, z lewej strony od tyłu otwierając ogień z odległości około 150 m. Seria trafiła w lewe skrzydło i kadłub, co spowodowało wybuch amunicji w tylnej części kadłuba i powstanie tam pożaru. Jednakże pożar po chwili zgasł. Nieprzyjaciel z dużą prędkością zaczął się oddalać, potrzebowałem około 10 minut, aby ponownie zbliżyć się do niego na odległość strzału.
Tuż przed tym, zanim zająłem pozycję do drugiego ataku, nieprzyjaciel niespodziewanie wykonał zwrot umożliwiając mi zajęcie miejsca za jego ogonem. W tym momencie z nieprzyjacielskiego samolotu wydobyła się kleista substancja, która zabrudziła mi wiatrochron do tego stopnia, że byłem w stanie śledzić położenie nieprzyjacielskiego samolotu wyłącznie po płomieniach wydobywających się z rur wydechowych jego silników. Natychmiast nabrałem wysokości, ale nawet wówczas kiedy znajdowałem się kilkanaście metrów nad nieprzyjacielem lepka ciecz ciągle brudziła mi wiatrochron. Oddałem drugą serię, która zapaliła prawe skrzydło. Nieprzyjaciel z płonącym skrzydłem tracił wysokość i rozbił się o ziemię. Pożar widać było jeszcze przez długi czas. Zestrzelenie miało miejsce o godzinie 2:09 w kwadracie 1351 23 wschód na wysokości 2500 m.
Nocą 12 maja Ofw. Köster zestrzelił dwa bombowce Blenheim w odległości ok. 70 km na północ od lotniska Derna. Sześć dni później, 18 maja, kilkanaście samolotów I./NJG 2 oddelegowano na Kretę, na lotnisko Kastell, skąd osłaniały latające z Grecji do Afryki samoloty Ju 52/3m należące do TG 1. W tym czasie samoloty dywizjonu wykorzystywano również do przeprowadzania nocnych nalotów na brytyjskie składy zaopatrzenia oraz do ataków z broni pokładowej poruszających się po drogach kolumn ciężarówek. Nocą z 25/26 maja Ju 88 C-2, W.Nr. 0833, R4+DL podczas nalotu na Gambut został trafiony pociskiem przeciwlotniczym w lewy silnik. Na opuszczenie samolotu jest już za późno, więc pilot, Lt. Riedelberger, podejmuje próbę przymusowego lądowania. Samolot twardo uderza o piaszczystą powierzchnię pustyni, na której w nieregularnych odstępach leżą duże kamienie. Od uderzenia w większy głaz odpada prawy silnik wraz z golenią głównego podwozia. Wreszcie samolot zatrzymuje się gwałtownie, pilot uderza głową w tablicę przyrządów i odnosi obrażenia, ranny w nogi zostaje też mechanik pokładowy, Uffz. Wilhelm Müller, który zaklinował się z przodu kabiny pomiędzy lawetami broni pokładowej. Tylko radiooperator, Uffz. Hornborstel wychodzi z opresji bez szwanku.
Po chwili w kabinie czuć zapach wyciekającego z rozbitych zbiorników paliwa. Pilot i radiooperator starają się uwolnić zaklinowane nogi mechanika pokładowego, co im się z trudem udaje i wszyscy w pośpiechu oddalają się od wraku. Ponieważ Junkers się nie pali, Uffz. Hornbostel wraca do wraku, żeby zniszczyć radiostację i wszystkie papiery oraz wydobyć z luku w kadłubie żelazne porcje żywności i wody.
Riedelberger i Hornbostel pomagają rannemu w nogi Müllerowi oddalić się od miejsca przymusowego lądowania. Zmierzają na zachód w stronę niemieckich linii. Po pewnym czasie docierają do Via Balbia, głównej drogi nadmorskiej, gdzie widzą poruszające się angielskie ciężarówki. W pobliżu widzą polowe lotnisko, z którego w powietrze podrywają się dwa Hurricane. Powoli zaczyna świtać.
Przez cały dzień chronią się w niedużej jamie, w której jest jednak okropnie gorąco. Wieczorem nie mają już ani kropli wody. Po zapadnięciu zmroku ruszają w dalszą drogę. Powoli zbliżają się do brzegu morza. Poruszają się coraz wolniej, ponieważ rannemu w nogi Müllerowi z każdą chwilą trudniej jest iść. Na horyzoncie widać już jednak błyski salw artyleryjskich, zbliżają się do linii frontu. Jednak tuż przed świtem zatrzymuje ich okrzyk: „Hands up!” Naprzeciwko stoi kilku brytyjskich żołnierzy z karabinami wycelowanymi prosto na nich. Riedelberger podnosi ręce i przypominając sobie swój szkolny angielski mówi do nich: „Chłopcy, odłóżcie te pukawki!”
Brytyjczycy wybuchają śmiechem, ale niebezpieczeństwo zostaje zażegnane. Wkrótce Niemcy znajdują się w pobliskim miasteczku, gdzie otrzymują śniadanie i papierosy na dalszą drogę do obozu jenieckiego. Anglicy przekazują ich załodze ciężarówki, która ma odstawić jeńców na tyły. Okazuje się, że eskortę stanowią Hindusi z 5 dywizji indyjskiej, którzy dopiero trafili na front i są zwolennikami Gandhiego oraz przeciwnikami kolonialnej władzy. Riedelberger nawiązuje z nimi bliższy kontakt podczas jazdy. Po drodze wyprzedza ich kilka kolumn wycofujących się brytyjskich jednostek. Podczas krótkiego postoju Riedelberger zwraca się do Hindusów: Zobaczcie, Anglicy ponoszą klęskę! Zawróćcie i przyłączcie się do nas! Dwaj Hindusi stwierdzają, że to dobry pomysł, ale trzeci zaciska ręce na karabinie i kręci głową. Dyskusja trwa dłuższą chwilę, ale w końcu wszyscy wsiadają do ciężarówki i ruszają boczną drogą w dalszą podróż.
Po upływie kolejnych kilkudziesięciu minut Hindusi stwierdzają, że się zgubili i zatrzymują ciężarówkę. Niemal w tej samej chwili rozlegają się strzały, Riedelberger rozgląda się wokół spod plandeki i poznaje niemieckie mundury, wyskakuje na zewnątrz z podniesionymi rękoma i krzyczy: „Tutaj, tutaj! Jesteśmy Niemcami!” Kilka dni później, po opatrzeniu ran cała załoga wróciła do macierzystej jednostki. Mniej szczęścia miała załoga Ofw. Naiß, Uffz. Braun i Gefr. Wille, która zginęła we wraku Ju 88 C-6, W.Nr. 360190, R4+EL zestrzelonego w nocy 27 maja przez OPL nad Bardią. Cztery dni później, 31 maja, podczas osłony konwoju Oblt. Albert Schulz zestrzelił brytyjski bombowiec Boston.
Również w następnym miesiącu załogi I./NJG 2 zajmowały się głównie osłoną konwojów uzyskując po jednym zestrzeleniu w dniach 12, 14 i 15 czerwca 1942 roku. W dniu 20 czerwca swoje pierwsze zwycięstwo powietrzne uzyskał późniejszy as I./NJG 2 z 64 zestrzeleniami i kawaler Krzyża Rycerskiego z Liśćmi Dębu, Lt. Heinz Rökker:
20 czerwca 1942 r. poleciałem do Catanii z moją załogą, jako pasażer, samolotem Ju 88 innej załogi, która składała się jednak wyłącznie z pilota i radiooperatora, aby odebrać stamtąd fabrycznie nowego Ju 88 C-6. Wystartowaliśmy już o 7:00, żeby zdążyć wrócić jeszcze tego samego dnia. W Catanii przejęliśmy nowiutką maszynę, której luk bombowy wypełniony był pocztą polową i skrzynkami piwa. Wystartowaliśmy o 16:20 wraz z załogami, którymi dowodzili Oblt. Hißbach i Ofw. Rieger. Wszyscy lecieliśmy nowymi Ju 88 C-6 kierując się w stronę lotniska Kastelli. Wysokość lotu wynosiła 800 m, niebo było bezchmurne. Naraz, około 17:00, dostrzegłem w dole około 15 samolotów, które leciały w ciasnym szyku tuż nad wodą przecinając od prawej nasz kurs. Początkowe wziąłem je za formację Ju 52. Ponieważ Hißbach nie zareagował utrzymywaliśmy dalej nasz kurs.
Po upływie minuty, może dwóch, ponownie dwa samoloty nadlatujące z prawej strony przecięły nasz kurs. Kiedy przyjrzeliśmy im się dokładniej zauważyliśmy na skrzydłach angielskie kokardy. W tym samym momencie również Oblt. Hißbach zanurkował w ich stronę. Obydwa angielskie samoloty wyrzuciły torpedy. Rozdzieliły się i lecąc tuż nad falami wykonując uniki starały się nas zgubić. Jednakże, dzięki większej prędkości naszych Ju 88, próby te skazane były na niepowodzenie. Nie byłem w stanie zidentyfikować typu samolotów przeciwnika. Hißbach zaatakował jednego z nieprzyjaciół, a Rieger i ja podjęliśmy próbę zestrzelenia drugiego z nich. Było to moje pierwsze spotkanie z nieprzyjacielskim samolotem i w związku z tym mój puls zaczął bić znacznie szybciej.
Podczas pierwszego ataku wystrzeliłem długą serię z trzech MG FF i trzech MG 17 ufając w siłę ognia mojej broni pokładowej, dlatego też nie zbliżyłem się dostatecznie do wrogiej maszyny i pociski uderzyły za jej ogonem o powierzchnię wody. O konieczności wyliczenia poprawki na lecący cel w szkole nocnego lotnictwa myśliwskiego nas nie poinformowano. Podczas ćwiczeń powietrznych strzelań prowadziliśmy ogień wyłącznie do celów stojących nieruchomo na ziemi. W międzyczasie również Rieger przeprowadził nieskuteczny atak. Po swoim nieudanym ataku wyciągnąłem maszynę w górę, aby wykonać nowy atak z przewagą wysokości. Przy tym wyeksponowałem strzelcowi górnej wieżyczki wrogiego samolotu, uzbrojonej w zdwojony karabin maszynowy, cały spód swojego samolotu. Po błyskach u wylotów jego karabinów maszynowych zobaczyłem, że otworzył ogień i w tym samym momencie pociski uderzyły w skrzydła mojej maszyny. Zauważyłem, jak blachy zewnętrznego pokrycia wyginają się w górę od uderzających od spodu pocisków.
Teraz zrozumiałem, że Anglik pokazał mi, że nie podda się bez walki. Tak więc z dużo większą ostrożnością rozpocząłem swój drugi atak. Nigdzie nie widziałem swojego kolegi Riegera. Byłem jednak zdeterminowany posłać swojego pierwszego przeciwnika w głębiny Morza Śródziemnego. Jednakże również pociski drugiej serii wystrzelonej od tyłu z przewagą wysokości uderzyły w wodę za ogonem nieprzyjacielskiego samolotu torpedowego. Kiedy podchodziłem do trzeciego ataku angielski strzelec pokładowy prowadził ogień ciągły. Ponownie jego pociski trafiły mój samolot. Efektu ich działania nie byłem jednak w stanie stwierdzić. Teraz jednak uświadomiłem sobie wreszcie, że muszę podlecieć zdecydowanie bliżej przeciwnika, aby wykorzystać swoją przewagę w sile ognia. Tak więc rozpocząłem trzeci atak. Podleciałem blisko i nacisnąłem na wszystkie spusty. Ale zareagował tylko jeden karabin maszynowy.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu