Wydarzenia były związane z dwoma z całej serii ogromnych zamówień na uzbrojenie złożonych przez Ministerstwo Obrony Narodowej w Republice Korei, których wartość przekroczyła na początku listopada 12,3 mld USD netto! W tym przypadku chodziło o umowy na dostawy 180 czołgów podstawowych K2 i 212 armatohaubic K9A1, które zawarto 26 sierpnia w Morągu. Obydwie były umowami wykonawczymi w ramach umów ramowych, zawartych 27 lipca. Te zaś umożliwiają składanie kolejnych zamówień i uruchomienie licencyjnej produkcji południowokoreańskiego sprzętu w Polsce, co wymaga uzupełnienia już zawartych umów nowymi kontraktami (o czym dalej). Umowy wykonawcze na dostawę czołgów i dział samobieżnych mają łączną wartość 5,8 mld USD netto (odpowiednio 3,37 i 2,4 mld USD). Były to wówczas największe kontrakty dotyczące eksportu uzbrojenia wyprodukowanego w Republice Korei w historii, stąd nie może dziwić szczególna oprawa uroczystości 19 października, i władze Republiki Korei oraz kierownictwa zaangażowanych firm takową zapewniły. Szczególnie prezentacja czołgów K2 miała doniosłe znaczenie, zarówno dla Polaków, jak i Koreańczyków z Południa.
O ile ostatnia uroczystość wdrożenia do służby w Wojskach Rakietowych i Artylerii Wojsk Lądowych nowego typu armatohaubicy samobieżnej – Kraba – miała miejsce dokładnie 10 lat temu, o tyle polscy pancerniacy ostatni raz przejmowali czołgi zupełnie nowego typu i to jeszcze fabrycznie nowe, w… 1978 r. – było to 20 pierwszych T-72 dostarczonych z ZSRS. Niestety, ostatecznie polskiej delegacji z wicepremierem i szefem MON Mariuszem Błaszczakiem na czele nie udało się dotrzeć do Republiki Korei – według wersji MON, powodem była awaria samolotu, zaś wg południowokoreańskich mediów to Chińska Republika Ludowa nie wyraziła zgody na przelot polskiego samolotu rządowego w proteście wobec polsko-tajwańskich kontaktów gospodarczych.
Niezależnie od powodów, stronę polską reprezentowali m.in. inspektor Wojsk Lądowych w Dowództwie Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych gen. dyw. Maciej Jabłoński i ambasador RP w Republice Korei Piotr Ostaszewski. Ze strony południowokoreańskiej obecni byli m.in. szef Agencji Planowania Zakupów Obronnych (Defense Acquisition Program Administration, DAPA) Eom Dong-hwan i szef Dowództwa Logistycznego Sił Zbrojnych Republiki Korei gen. broni Eom Yong-jin oraz przedstawiciele firmy Hyundai Rotem z prezesem Lee Yong-bae na czele. W przypadku prezentacji w zakładach Hanwha Defense na czele delegacji przemysłowej stał Lee Boo-hwan, wiceprezes i szef działu współpracy międzynarodowej.
Uroczystość prezentacji pierwszych czołgów K2 odbyła się w zakładach Hyundai Rotem w Changwon, ok. 300 km na południowy wschód od Seulu. Jeden z dziesięciu zaprezentowanych wówczas pojazdów brał wcześniej udział w testach realizowanych pod nadzorem inspektorów z Agencja Techniki Wojskowej i Jakości (Defense Agency of Technology and Quality, DtaQ), o których lakonicznie poinformowały południowokoreańskie media 24 września. Czołgi te zostały wyprodukowane w standardzie identycznym z III (a także w lwiej części z II) partią produkcyjną czołgów K2 dla Wojsk Lądowych Republiki Korei, której najważniejszym wyróżnikiem jest południowokoreańsko-niemiecki powerpack. Silnik wysokoprężny Hyundai Doosan Infracore DV27K o mocy 1103 kW/1500 KM sprzęgnięto w nim z układem przeniesienia mocy Renk HSWL 295 TM.
Ten ostatni został zastosowany wobec opóźnień w pracach nad własną przekładnią SNT Dynamics EST15K. Nie powinno to dziwić, bowiem są to wozy wprost z linii produkcyjnej, pierwotnie zamówione przez resort obrony z Seulu. Według komunikatu MON z lipca, czołgi te „zostaną wyposażone w system łączności zgodny z użytkowanym w Siłach Zbrojnych RP, a także w system zarządzania polem walki BMS, kompatybilny z systemem, w który zostaną wyposażone czołgi M1A2 Abrams”. Będzie to, obok widocznego już podczas prezentacji pojazdów kamuflażu i oznaczeń, zasadnicza różnica między czołgami południowokoreańskimi i polskimi. Na razie nie wiadomo, o jakie systemy chodzi – można spekulować, że system łączności będzie analogiczny z zestawem wykorzystanym w modyfikowanych wozach T-72M1R. Ten zaś obejmuje radiostację Radmor RRC9311AP PR4G F@stnet (w czołgach dowodzenia być może dwie, o ile będzie zachowane takie rozróżnienie) z nową instalacją antenową, cyfrowy system łączności wewnętrznej WB Electronics PZUŁW FONET i system teleinformatyczny opracowany przez Centrum Projektów Informatycznych MON, współpracujący z odbiornikiem systemu nawigacji satelitarnej GPS, co łącznie daje namiastkę systemu zarządzania polem walki (Battlefield Management System, BMS).
Drugim systemem będzie z kolei prawdopodobnie tzw. duńczyk, tj. SitaWare firmy Systematic. Co powoduje resortem obrony, że ten wybiera zagraniczny system nawet do K2, gdy kilka (sic!) polskich firm współpracujących z MON niezależnie od siebie oferuje systemy zarządzania polem walki – trudno dociec, bo przecież wątpliwe jest, by polski system nie mógł komunikować się z sojuszniczym i odwrotnie.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu