Niewiele było przesunięć w skali taktycznej, nawet pod Bachmutem, gdzie widoczne było wyczerpywanie się potencjału uderzeniowego zdziesiątkowanej w działaniach szturmowych Grupy Wagnera, niezdolnej do zamknięcia „kotła”, ale wciąż „wgryzającej się”, mimo ogromnych strat, w miasto. Najemnicy ponieśli nie tylko duże straty w ludziach, ale znaczna część byłych więźniów, zwerbowanych w koloniach karnych, zakończyła właśnie półroczne kontrakty, które skutkowały amnestią. Zmniejszyła się również intensywność walk pod Wuhłedarem i na innych odcinkach frontu, chociaż w omawianym okresie siły agresora nacierały bezskutecznie w rejonie Awdijiwki, a potem Marijnki.
Pod koniec marca można było już mówić o wyczerpaniu się impetu sił rosyjskich, które pod koniec zimy zawęziły kierunki natarcia w zasadzie do trzech: Bachmutu, Awdijiwki i Marijnki. Taka sytuacja miała miejsce do końca omawianego okresu, czyli do połowy kwietnia. Samo tempo natarcia spadło w zasadzie do minimum, jednocześnie rozbudowywano głęboko urzutowaną obronę i przygotowywano rezerwy taktyczne i operacyjno-strategiczne, w oczekiwaniu na zapowiadaną wiosenną ofensywę ukraińską. Obydwie strony zbierały siły do kampanii wiosennej – formowano i szkolono kolejne jednostki, rozbudowywano pozycje obronne, uzupełniano w bazach polowych zapasy amunicji, materiałów pędnych itd.
Ofensywa sił ukraińskich zapowiedziana została oficjalnie przez ministra Ołeksija Reznikowa na kwiecień-maj, gdy wyschnie i stwardnieje ziemia, a także zakończy się zgrywanie nowych brygad, które przejmują sukcesywnie kolejne partie nowego zachodniego sprzętu bojowego (m.in. czołgi Challenger 2 i Leopard 2, kołowe wozy bojowe AMX-10RC, bojowe wozy piechoty Bradley i Marder, kołowe transportery opancerzone Stryker, 155 mm haubicoarmaty samobieżne AS90 itp.). Jako jeden z hipotetycznych kierunków ukraińskiej ofensywy wskazywane jest Zaporoże. Przy ambitnych planach działań zaczepnych, które miałyby mieć przełożenie nie tylko na poziom operacyjny, ale wręcz strategiczny, zakłada się, że ich celem może być dotarcie do wybrzeża Morza Azowskiego i przecięcie dzięki temu rosyjskiego połączenia lądowego Donbasu z Krymem. Natarcie na Zaporożu mogłoby być wyprowadzone po kilku osiach, np. z Wuhłedaru w stronę Mariupola, albo z Hulajpola na Berdiańsk, czy z Orichiwa na Melitopol. Z punktu widzenia dowództwa rosyjskiego, kierunek ten jest bardzo ważny i nie ma głębi operacyjnej, dlatego został solidnie umocniony oraz przygotowano na nim odpowiednie siły obronne wraz z rezerwami.
Na poligonach i w ośrodkach szkoleniowych w Europie oraz rozsianych po całej Ukrainie trwało permanentne szkolenie jednostek i pododdziałów sił obrony, nie tylko Sił Zbrojnych Ukrainy, ale też Gwardii Narodowej i Państwowej Służby Granicznej Ukrainy, których struktury również są znacznie rozbudowywane. Przykładowo w Łucku, na terenie Centrum Szkolno-Treningowego Ternowe Pole, należącego do lokalnego policyjnego batalionu reagowania operacyjnego „Łuck”, trwało szkolenie funkcjonariuszy policji patrolowej do służby bojowej (taktyka ogniowa, medycyna taktyczna, zastosowanie bezzałogowców itd.). Jak stwierdził w lutym dowódca batalionu „Łuck”, płk Ołeksandr Tywodar, w centrum przeszkolono już 12 500 żołnierzy SZU, a szkoleni są kolejni. Jednocześnie we wspomnianym Łucku trwał proces szkolenia dowódców pododdziałów prowadzony przez fińskich instruktorów.
W marcu na Ukrainę powróciło wielu przeszkolonych za granicą żołnierzy ukraińskich, przybyły też pierwsze transporty z nowym ciężkim sprzętem. Pentagon ogłosił, że pod koniec miesiąca szkolenie zakończyły i zaczęły relokację na Ukrainę dwie brygady zmechanizowane, liczące ok. 4000 żołnierzy – jedna na bwp Bradley, a druga na transporterach Stryker. Przypuszcza się, że nowy sprzęt, w tym przypadku Strykery, trafił do uzbrojenia m.in. sformowanej od podstaw i szkolonej w Niemczech 82. Brygady Desantowo-Szturmowej SZU. Trwa proces rozwijania operacyjnego kilkunastu nowych brygad SZU i kilku kolejnych utworzonych z zasobów innych resortów siłowych (Gwardii Narodowej, Narodowej Policji Ukrainy i Państwowej Służby Granicznej Ukrainy) oraz wielu samodzielnych batalionów strzeleckich. Szkolenie pododdziałów nowych związków taktycznych odbywa się równolegle na poligonach ukraińskich i zagranicznych, np. w Polsce grupa instruktorów norweskich przeszkala ukraińskich żołnierzy na czołgi Leopard 2, wozy inżynieryjne NM189 Ingeniørpanservogn i wozy zabezpieczenia technicznego Bergepanzer 2 (w marcu Królestwo Norwegii przekazało SZU osiem Leopardów 2A4NO, dwa NM189 Ingeniørpanservogn i dwa Bergepanzery 2).
W ciągu marca i do połowy kwietnia cele na terenie Ukrainy atakowały systematycznie bezzałogowce uderzeniowe Gieran’-1/Shahed-131 i Gieran’-2/Shahed-136, ale – zgodnie z wcześniejszymi ukraińskimi przypuszczeniami –mniej było ataków rakietami balistycznymi i pociskami manewrującymi, co wiązało się z wyraźną zmianą rosyjskiej taktyki. Koniec kalendarzowej zimy spowodował, że dalsze uderzenia na energetyczną infrastrukturę krytyczną, mającą sparaliżować dostawy wody, prądu i ogrzewania, wraz z ociepleniem przestały mieć uzasadnienie. W połowie marca zaczęto więc mówić na Ukrainie o oczekiwanej zmianie taktyki rosyjskich uderzeń lotniczo-rakietowych. W połowie marca rzecznik Sił Powietrznych SZU płk Jurij Ihnat i Wadym Skibicki z Głównego Zarządu Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy (HUR), stwierdzili że obecnie celem uderzeń lotniczo-rakietowych, zamiast infrastruktury krytycznej, mogą być obiekty wojskowe, zwłaszcza związane z logistyką (szlaki transportowe, bazy paliw, lotniska etc.), budynki administracji państwowej i obwodowej, obiekty związane z transportem kołowym oraz drogowym, np. mosty na Dnieprze, budowle hydrotechniczne itd. W kwietniu koncern Ukrenergo podsumował rosyjskie ataki oficjalnie przyznając, że przeciwko kluczowym obiektom energetycznym Ukrainy odpalono ponad 1200 rakiet i bezzałogowców uderzeniowych, z których ponad 250 trafiło w cele. W efekcie wszystkie elektrownie cieplne i wodne zostały w różnym stopniu uszkodzone, a napraw wymagało 43% ukraińskiej sieci energetycznej.
Zintensyfikowało się działanie lotnictwa taktycznego rosyjskich Sił Powietrzno-Kosmicznych (WKS), od marca szerzej niż dotąd stosującego amunicję precyzyjną, m.in. bomby kierowane (szybujące) FAB-500 M62 z modułem naprowadzania UMPK (Su-34), rosyjski odpowiednik bomb JDAM, czy bomby kierowane rodziny UPAB (Su-35S).
Pierwszym poważniejszym uderzeniem, sugerującym zmianę taktyki WKS na ataki amunicją precyzyjną zza linii frontu, a więc spoza strefy rażenia ukraińskiej OPL, była nocna misja m.in. z udziałem samolotów Su-35S na cele w obwodzie sumskim. Według źródeł ukraińskich, 24 marca z lotnisk w Morozowsku i Achtubińsku wystartowało 10 Su-35S, które raziły cele na Sumszczyźnie 11 bombami kierowanymi i pociskiem Ch-31P. Z czasem zaczęło się pojawiać się coraz więcej informacji, że skuteczność działań WKS wzrasta. Problemem były np. Su-35S zrzucające bomby UPAB-1500W. Pułkownik Ihnat, rzecznik SP SZU, twierdził, że ataki mają miejsce codziennie, a ponieważ amunicja kierowana zrzucana jest spoza linii frontu, obrona przeciwlotnicza i lotnictwo myśliwskie nie mogą skutecznie razić samolotów przeciwnika, nie mówiąc nawet o zestrzeliwaniu bomb szybujących. Z jednej strony była to ocena stanu faktycznego, ze wzrastającą rolą w działaniach Rosjan amunicji precyzyjnej (nawet do 15÷20 uderzeń dziennie), z drugiej strony element nacisku na Zachód, aby przyspieszył dostaw efektywnych rakietowych systemów OPL (zazwyczaj wymieniano przy tej okazji Patriot i SAMP/T), a także samolotów wielozadaniowych (najczęściej wskazywano F-16).
Mimo zmniejszenia się częstotliwości i intensywności ataków rakietowych – w omawianym okresie nie doszło do żadnego zmasowanego uderzenia lotniczo-rakietowego – wciąż ogłaszano alarmy lotnicze na terenie całej Ukrainy. Przykładowo 23 marca tradycyjnie ogłoszono alarm, gdy z lotniska na Białorusi wzbił się w niebo MiG-31K, potencjalny nosiciel pocisku Kinżał, ale 14 marca alarm spowodowało zagrożenie atakami lotnictwa taktycznego oraz rakiet balistycznych i manewrujących. Aktywność MiG-ów-31K na Białorusi była nieustannie monitorowana, nie mógł więc umknąć uwadze fakt, że 6 kwietnia trzy MIG-i-31K odleciały do Rosji. Grupa informacyjna „Białoruski Hajun”, monitorująca ruchy wojsk białoruskich i rosyjskich na Białorusi, podała, że trzy MIG-i-31K przebywały na lotnisku Maczuliszcze od 13 grudnia 2022 r. i w czasie tych 113 dni zanotowano 39 ich startów.
Samoloty WKS wciąż odpalały także pociski przeciwradiolokacyjne Ch-31P, ale zazwyczaj ukraińska OPL radziła sobie z tym zagrożeniem, wyłączając zawczasu radary.
Ataki uderzeniowych bezzałogowców Gieran’-1/-2 odbywały się wyłącznie w nocy, kiedy mobilnym grupom przeciwlotniczym uzbrojonym w wkm i przenośne zestawy rakietowe, nawet z użyciem reflektorów, trudniej było cel wykryć i zniszczyć. Na przełomie marca i kwietnia zaobserwowano, że bezzałogowce-kamikaze atakują głównie z kierunków południowego i północnego, mniejszymi niż dotychczas grupami, zazwyczaj po 10÷15, rzadziej 15÷20 (wcześniej było to nawet 40÷45).
Oficjalnie odsetek zestrzelonych bezzałogowców uderzeniowych był wciąż wysoki. W nocy z 27 na 28 marca wykryto i zniszczono jakoby aż 14 z 15. W nocy z 30 na 31 marca Shahedy atakowały ponownie, ale tym razem zastosowano, używane już wcześniej w celu dezorientowania OPL, cele pozorne – balony z odbijaczami radiolokacyjnymi. Atak na północy miał miejsce z obwodu briańskiego, przez Sumszczyznę i Czernihowszczyznę. Z 10 bezzałogowców mimo wszystko zestrzelono jakoby 9. Z kolei w nocy z 3 na 4 kwietnia odnotowano na południu atak 17 Shahedów, z których 14 zestrzelono w rejonie Odessy i Mikołajowa.
Kontynuowano uderzenia rakietowe, choć z mniejszą intensywnością, przesuwając ciężar ostrzału z pocisków balistycznych i manewrujących na pociski przeciwlotnicze do systemu S-300P oraz polowe systemy wieloprowadnicowe, np. Uragan czy Smiercz/Tornado-S. Z oczywistych powodów czasami trudno obiektywnie ocenić cele i skutki ataków rakietowych, czego przykładem może być uderzenie na obiekt w Słowiańsku. Strona ukraińska przedstawia go jako atak na cel cywilny, w którym ucierpieli wyłącznie cywile, natomiast rosyjska analityczna grupa „Rybar” sugeruje, że rażony został cel wojskowy – miejscowa komenda uzupełnień – a zastosowano system Uragan. Samego faktu ostrzelania terenu zabudowanego rakietami niekierowanymi wystrzelonymi z wieloprowadnicowego systemu rakietowego, który musiał przyczynić się do poważnych strat ubocznych, kanał związany z rosyjskimi służbami specjalnymi nie komentuje, tymczasem wg stanu z 27 marca atak skutkował dwoma zabitymi i 36 rannymi oraz zniszczeniem lub uszkodzeniem kilkunastu budynków.
Według strony ukraińskiej 31 marca w Zaporoże uderzyć miał pocisk balistyczny systemu Iskander, co trudno zweryfikować. Atak miał spowodować zniszczenie lub uszkodzenie ok. 80 budynków, co wobec jego skali wydaje się być zupełnie niewiarygodne.
Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej regularnie informuje o niszczeniu w atakach artyleryjsko-rakietowych czy bombowych, hangarów z NATO-wską techniką, tyle tylko, że nie dokumentuje w żaden sposób swoich twierdzeń. Co więcej, również wspomniana grupa analityczna „Rybar”, publikująca „dowody” na skuteczność tychże uderzeń, rzadko przedstawia zdjęcia na których widać zniszczony sprzęt. Przykładowo w ataku 10 kwietnia w miejscowości Orichiw na Zaporożu, w hangarach miejscowych zakładów rolniczych, zniszczyć miano rakietami niekierowanymi do systemu BM-21 Grad jakoby cztery czołgi T-72, cztery bojowe wozy piechoty, pięć innych pojazdów opancerzonych oraz kilka ciężarówek. Do grafiki z geolokacją dołączono dwa zdjęcia – na żadnym nie ma ani śladu zniszczonego sprzętu wojskowego. Podobne „legitymizowanie”, z definicji niepotwierdzanych materiałem foto/wideo, informacji podawanych przez MO FR jest wiele.
SZU odpowiadała atakami bezzałogowców i przerobionych aparatów Striż na cele w Rosji i na Krymie. 20 marca w rejonie Dżankoj, ważnego krymskiego węzła kolejowego oraz lotniska, doszło do eksplozji. Jak ogłosił po ataku HUR, „Wybuch zniszczył rosyjskie pociski manewrujące Kalibr-NK podczas ich transportowania koleją”. Spotkało się to z natychmiastowym rosyjskim dementi, a dowodów na skuteczność ataku i faktycznego zniszczenia transportu z Kalibrami Ukraińcy nie przedstawili.
31 marca rzecznik SP SZU płk Ihnat potwierdził oficjalnie skuteczne użycie na froncie korygowanych bomb lotniczych JDAM-AR, o których zastosowaniu mówiono już na początku marca. „Wykorzystujemy bomby JDAM” – stwierdził lakonicznie Ihnat, sugerując przy tym, że bomb jest nadal mało, nie sprecyzował także typu platformy z jaką zintegrowano JDAM-y. Strona rosyjska odpowiedziała z kolei doniesieniami, że jest w stanie skutecznie zakłócać układ naprowadzania tych bomb, korygowanych GPS, a więc nie stanowią one większego zagrożenia.
W marcu dyżury bojowe w północnym sektorze obrony przeciwlotniczej, zapewne w obszarze Kijowa, rozpoczęły zestawy rakietowe bliskiego zasięgu AN/TWQ-1 Avenger z pociskami Stinger. Pokazano również, z perspektywy stanowiska operatorskiego, pracę bojową francuskiego zestawu rakietowego Crotale-NG, który w tym konkretnym przypadku zniszczył cel dwoma pociskami, a także reportaż o baterii NASAMS. Widoczna na filmie wyrzutnia miała zniszczyć jakoby sześć pocisków manewrujących, a ogólnie w ciągu pięciu miesięcy system NASAMS miał zestrzelić na Ukrainie około 100 celów powietrznych.
Na razie niewiele można powiedzieć o domniemanym zastosowaniu pocisków balistycznych systemu Hrim-2 (Grom-2/Sapsan), który można uznać za ukraiński odpowiednik Iskandera. 30 marca MO FR informowało o zestrzeleniu pocisku Hrim-2 nad Teodozją na Krymie, ale jak na razie nie można stwierdzić, czy są to kolejne wymysły rosyjskiej propagandy, do jakich jesteśmy już przyzwyczajeni, czy rzeczywiste efekty kontynuacji programu rozwoju systemu. W lutym 2021 r. mówiono o chęci zamówienia przez Ministerstwo Obrony Ukrainy doświadczalnego modułu dywizjonowego na nośnikach Tatra 815-7, choć w okrojonym składzie: jednej baterii ogniowej z dwiema wyrzutniami i stanowiska dowodzenia. Jednak już wówczas status programu, realizowanego głównie ze środków Arabii Saudyjskiej, nie był jasny.
W obwodzie ługańskim większych zmian terytorialnych nie zanotowano. Walki pozycyjne toczyły się w tych samych co w poprzednich miesiącach rejonach – na kierunku Dworiczna–Kupiańsk, czy Kreminna–Łyman. Aktywne były grupy szturmowe i rozpoznawcze, artyleria lufowa i rakietowa, bezzałogowce rozpoznawcze i uderzeniowe. Od połowy lutego notowano stopniowe wzmacnianie sił Grupy Wojsk „Zachód” w obwodzie ługańskim. Na Ługańszczyźnie, m.in. w obszarze Swatowe–Starobielsk, koncentrowały się głównie siły i zasoby Zachodniego OW, w tym 1. APancGw z odtwarzanymi 2. DZ, 4. DPanc i 27. BZ, ale też 25. BZ 6. A, 18. DZ 11. KA, 138. BZ 41. A i wiele innych pododdziałów BARS, czy mobilizowanej OT. Z ciekawostek na kierunku kupiańskim można wspomnieć rosyjski oddział BARS „Kaskad”, specjalizujący się w wykorzystaniu bezzałogowców (np. Supercam S350). Siły obrony wzdłuż Oskołu, na przedpolach Kupiańska, składały się z różnych jednostek, m.in. 14. BZ, ale np. operująca wcześniej na tym odcinku frontu elitarna jednostka HUR „Kraken” została przerzucona pod Bachmut.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu