Jak widać, rok 1942 nie napawał optymizmem. I to mimo tego, że w 1941 r. Wielka Brytania przestała samotnie stawiać czoła Niemcom. 22 czerwca 1941 r. niemieckie wojska wtargnęły do Związku Radzieckiego i zaczęły szybko posuwać się na wschód. A 7 grudnia 1941 r. japońskie samoloty pokładowe zaatakowały amerykańską bazę morską Pearl Harbor w Honolulu na Hawajach, wciągając do wojny Stany Zjednoczone.
Co do ZSRR, to na papierze potencjał wojskowy tego państwa prezentował się bardzo dobrze. Nie tylko na wschodzie rozwinięto wielomilionową armię szykującą się do „marszu wyzwoleńczego”, dodatkowo Robotniczo-Chłopska Armia Czerwona (RKKA) została wyposażona w olbrzymią ilość nowoczesnego uzbrojenia i sprzętu wojskowego, a zwłaszcza w niewyobrażalną wprost ilość czołgów (ok. 22 000, sześć razy tyle, ile posiadali Niemcy) w tym także takie, które nie miały odpowiedników w Wehrmachcie, jak T-34 i KW uzbrojone w armatę 76,2 mm oraz dobrze opancerzone. Do tego dochodziła znaczna ilość nowoczesnej artylerii i lotnictwo wojskowe znacznych rozmiarów, w którym również setkami zaczęły się pojawiać nowoczesne typy samolotów myśliwskich, bombowych i szturmowych.
Mimo to RKKA zawiodła na całej linii, okazała się być zadziwiająco słaba i bardzo szybko cofała się pod niemieckimi ciosami. Okazało się, że Robotniczo-Chłopska Armia Czerwona jest niedostatecznie wyszkolona, beznadziejnie dowodzona i źle zaopatrywana, a wszystkim rządzi wszechobecny bałagan. Jednak siła potencjału, wielkie przestrzenie i żelazna stalinowska ręka, a także odwołanie się do patriotyzmu rosyjskiego, a częściowo też do prawosławnych tradycji sprawiło, że w końcu RKKA zdołała się zorganizować. Opór stężał, a w grudniu 1941 r. zdołano obronić Moskwę, wyprowadzając nawet udane przeciwuderzenie (operacja „Tajfun”), stabilizujące front.
Trzeba przyznać, że w znacznej mierze „pomogli” w tym sami Niemcy, którzy traktowali Rosjan jak podludzi, wprowadzili masowy terror i dopuszczali się wielu zbrodni na zajętych terenach. Mieszkańcy ZSRR stracili więc nadzieję na poprawę swojej sytuacji, na wyzwolenie z komunistycznego jarzma. Zrozumieli, że pod niemieckim panowaniem nic lepszego ich nie spotka, i dalej będą traktowani jak śmieci. Dlatego z końcem 1941 r. sytuacja na Froncie Wschodnim zaczęła zmieniać się, zmobilizowano kolejne miliony żołnierzy, a ewakuowany na wschód przemysł zbrojeniowy przystąpił do masowej produkcji nowoczesnego uzbrojenia i sprzętu wojskowego. Od wiosny 1942 r. trwało więc systematyczne i narastające odtwarzanie radzieckich możliwości bojowych.
Mimo to cały rok 1942 na Froncie Wschodnim to w dalszym ciągu niemiecka ofensywa, choć teraz ograniczona już tylko do jednego kierunku strategicznego – południowego. Niemieckie wojska nadal parły ku polom naftowym na północnych podejściach do Kaukazu i na samym Kaukazie oraz w kierunku Wołgi, która stanowiła ważną arterię komunikacyjną. Niemal wszystkie linie kolejowe którymi transportowano paliwa na północ ZSRR znajdowały się na zachód od Wołgi, zaś samą rzeką płynęły liczne wyładowane ropą barki rzeczne. Przecięcie tej arterii było równoznaczne z pozbawieniem ZSRR zapasów paliwa, bez czego prowadzenie wojny było niemożliwe.
Niezależnie od wszystkiego Robotniczo-Chłopska Armia Czerwona wiązała na Froncie Wschodnim wielkie siły niemieckie, w drugiej połowie 1942 r. na wschodzie walczyło 225 niemieckich i kilka sojuszniczych (włoskich, rumuńskich) dywizji, podczas gdy w Egipcie Brytyjczycy wiązali dwa niemieckie związki taktyczne i kilka włoskich. W okupowanej Francji Niemcy dysponowali większymi siłami (w różnych okresach utrzymywali ponad 20 dywizji) niż miały ich siły walczące w Afryce.
W okresie międzywojennym Stany Zjednoczone wróciły formalnie do polityki izolacjonizmu, co oznaczało nieangażowanie się w konflikty zbrojne poza granicami USA. Stany Zjednoczone miały wyjątkowo korzystne położenie i nie mógł im na lądzie zagrozić żaden przeciwnik. Dlatego USA wybrały pokojową drogę rozwoju, starając się nie angażować w konflikty na świecie. W latach trzydziestych ubiegłego wieku czterokrotnie uchwalono ustawy o neutralności, pierwszy raz w 1935 r., a następnie w 1936 r., 1937 r. i w 1939 r. Generalnie był to zakaz eksportu materiałów mogących służyć do walki do państw prowadzących działania wojenne. Stopniowo jednak te przepisy rozluźniano na co nalegał prezydent, by dać administracji możliwość oceny wpływu konkretnego konfliktu na perspektywy rozwoju samych Stanów Zjednoczonych.
Pod koniec lat trzydziestych Amerykanie zaczęli jednak odchodzić od doktryny izolacjonizmu. Główną tego przyczyną był fakt, że zaczęto dostrzegać niebezpieczeństwo płynące z dominacji niedemokratycznych i zbrodniczych reżimów na świecie. Chodziło głównie o hitlerowskie Niemcy oraz o agresywną politykę Japonii na Pacyfiku. Związku Radzieckiego nie postrzegano wówczas jako państwo groźne, bowiem nie dokonywał on podbojów zewnętrznych, a masowe represje wobec armii i społeczeństwa były postrzegane jako znaczne osłabienie ZSRR. Tymczasem Japonia jak i Niemcy nie kryły się ze swoimi agresywnymi zamiarami i dążeniami do zmiany ustalonego porządku światowego.
Dla rozwoju Stanów Zjednoczonych potrzebne były państwa demokratyczne, partnerzy handlowi, polityczni i kulturalni, którzy razem tworzyliby cywilizację zachodnią broniącą wspólnie wyznawanych wartości i środowisko sprzyjające postępowi. Co prawda w owym czasie nie było jeszcze mowy o globalizacji i gospodarka światowa nie była powiązana wzajemnymi więziami jak to się stało stopniowo w drugiej połowie XX wieku, ale już wówczas dostrzegano olbrzymi potencjał wzajemnej wymiany handlowej, intelektualnej i kulturalnej dla stabilizacji i zwiększenia światowego bezpieczeństwa.
Rozumiejąc to prezydent USA Franklin Delano Roosevelt starał się nie dopuścić, by niedemokratyczne reżimy opanowały pozostałą część świata, jednocześnie przejmując kontrolę nad większością światowych zasobów. Było oczywiste, że w obliczu tak niekorzystnego rozwoju sytuacji Stany Zjednoczone prędzej czy później musiałyby się same skonfrontować z tymi reżimami, nie mając żadnych sojuszników. Tego nie rozumieli prości obywatele, ale doskonale rozumieli to bardziej dalekowzroczni politycy. Stąd na przełomie lat trzydziestych i czterdziestych w USA pojawił się dysonans między oficjalnie głoszonymi poglądami, a rzeczywistymi czynami – określonymi działaniami władz amerykańskich.
Już 5 października 1937 r., przy okazji otwarcia nowego mostu w Chicago, Franklin D. Roosevelt wygłosił słynne przemówienie „Quarantine Speech”, czyli dosłownie wezwanie do kwarantanny. Był to apel amerykańskiego prezydenta skierowany przeciwko „bezprawnym reżimom państwowym”, czyli niedemokratycznym państwom agresywnym takim jak hitlerowskie Niemcy i imperialna Japonia, by poddać je izolacji na arenie międzynarodowej. Był to pierwszy sygnał, że Stany Zjednoczone nie dopuszczą do likwidacji świata demokratycznego w Europie oraz w zarządzanych przez państwa Starego Kontynentu koloniach w Afryce i w Azji oraz w obszarze Pacyfiku, który wówczas stanowił obszar głównego zainteresowania Amerykanów.
Mimo uchwalenia kolejnej „ustawy o neutralności” w listopadzie 1939 r., czyli już po agresji niemieckiej na Polskę, 2 września 1940 r. prezydent Roosevelt zawarł pierwszą umowę na dostawę uzbrojenia i sprzętu wojskowego dla Wielkiej Brytanii w sposób inny, niż na bazie „cash-and-carry” (zapłać i bierz). Chodziło o umowę „niszczyciele za bazy”, na mocy której za udostępnienie Amerykanom baz na 99 lat na terytoriach brytyjskich w Karaibach i na Nowej Funlandii przekazano Brytyjczykom 50 niszczycieli, tak im potrzebnych w Bitwie o Atlantyk. Co prawda nie były to nowe okręty lecz słynne „czterofajkowce”, czyli starsze niszczyciele grupy „Flush-Deck”, typów Caldwell, Wickes i Clemson, ale i tak były one bardzo przydatne w działaniach eskortowych, do których też zostały skierowane. Wspomniano tu zasadę „cash-and-carry”, którą zawarto w ostatniej ustawie o neutralności, dopuszczono w niej bowiem sprzedaż uzbrojenia na tych zasadach dla państw walczących z Niemcami lub z Japonią.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu