O ile jeszcze kilkanaście lat temu zadania środków obrony przeciwlotniczej zaliczanych do klasy VSHORAD (Very Short Range Air Defence, bardzo krótkiego zasięgu), a więc zwalczających cele na dystansie do 10÷12 km przy zakresie wysokości ich lotu od 0 do ok. 5 km, ograniczały się do zwalczania samolotów lotnictwa taktycznego, śmigłowców, pocisków manewrujących i niektórych kategorii precyzyjnej amunicji lotniczej, to dziś liczba potencjalnych zagrożeń znacząco wzrosła. Wyzwania konfliktów asymetrycznych wymusiły włączenie do zadań systemów klasy VSHORAD także zwalczania celów typu RAM (Rocket, Artillery, Mortar), a zatem rakiet niekierowanych, pocisków artyleryjskich i granatów moździerzowych. Jednak najpoważniejszym wyzwaniem jest lawinowy rozwój bezzałogowych systemów powietrznych z aparatami bezzałogowymi różnych kategorii, w tym mini i mikro, który sprawia, że stają się one równorzędnymi celami z klasycznymi środkami napadu powietrznego. Z racji rozwoju środków przeciwdziałania elektronicznego i upowszechnienia rozwiązań zmniejszających skuteczną powierzchnię odbicia radiolokacyjnego (specjalne ukształtowanie kadłuba, specjalne pokrycia i farby pochłaniające promieniowanie elektromagnetyczne itp.) oraz sygnaturę termiczną, trudniejsza stała się też walka z tradycyjnymi celami. Upowszechniło się również użycie i zwiększyła liczba kategorii lotniczej broni precyzyjnej, zwalczanie której jest jednym z zadań obrony przeciwlotniczej dolnego piętra.
Nie bez wpływu na kierunki rozwoju środków obrony przeciwlotniczej bardzo krótkiego zasięgu są także zmiany w taktyce wykorzystania na polu walki środków napadu powietrznego. Rozpowszechnienie się amunicji lotniczej typu stand-off, a więc odpalanej spoza zasięgu obrony przeciwlotniczej atakowanego obiektu, wymusza ścisłą współpracę systemów obrony powietrznej różnych warstw (VSHORAD, przez SHORAD do MRAD), a także lotnictwa myśliwskiego. Jednoczesny atak kilku–kilkunastu środków napadu powietrznego nadlatujących na ten sam cel z różnych kierunków stawia nowe wymagania przed środkami wykrywania i śledzenia celów, systemami dowodzenia oraz kierowania ogniem, wymusza wielokanałowość, a także powoduje konieczność zwiększenia liczby efektorów (pocisków rakietowych, zestawów artyleryjskich itp.) gotowych do natychmiastowego użycia. Jeszcze poważniejszy problem sprawia odpieranie ataków saturacyjnych, a więc takich, w których przeciwnik wykorzystuje w krótkim odcinku czasu znaczną liczbę różnych środków napadu powietrznego w celu wyczerpania możliwości obrony powietrznej przeciwnika („zapchanie” kanałów celu, zmuszenie do wystrzelenia znacznej liczby pocisków kierowanych w krótkim czasie, zużycie amunicji z podręcznych magazynów armat itp.) i przełamania jego systemu antydostępowego A2/AD (anti-access/area denial). Wyjątkowo trudną do zwalczania odmianą ataków saturacyjnych są takie, w których przeciwnik wykorzystuje roje – liczące kilkanaście–kilkadziesiąt, a w perspektywie może i kilkaset, egzemplarzy – amunicji krążącej (loitering munition) w połączeniu z celami pozornymi w postaci tanich bezzałogowców komercyjnych. To wszystko stawia przed środkami obrony przeciwlotniczej najniższej warstwy obrony powietrznej zupełnie nowe, trudne do spełnienia i czasem przeciwstawne, wymagania. Poza aspektami czysto technicznymi olbrzymią rolę zaczyna odgrywać także ekonomia. O ile wykorzystanie do zniszczenia samolotu wielozadaniowego, potencjalnego nosiciela broni jądrowej, jednego–dwóch przeciwlotniczych pocisków kierowanych, z których każdy kosztuje kilkaset tysięcy dolarów, nie budziło i nadal nie budzi wątpliwości, to już odpalenie nawet znacznie mniej skomplikowanego i kosztownego (kilkadziesiąt tysięcy dolarów) samonaprowadzającego się na podczerwień pocisku kierowanego bliskiego zasięgu do komercyjnego bezzałogowca klasy mini, kosztującego o rząd wielkości mniej, wykonującego zadania rozpoznawcze i obserwacyjne, racjonalne już nie jest. Właśnie dysproporcja pomiędzy kosztami amunicji, którą należy zużyć do wyeliminowania z walki celów nowej kategorii – takich jak bezzałogowce – a kosztami ich wytworzenia, jest jednym z poważniejszych problemów, jakie napotykają twórcy i użytkownicy systemów defensywnych klasy VSHORAD opartych na klasycznych środkach przeciwdziałania – efektorach. Stąd też powszechny powrót do artylerii lufowej, która wraz z nowoczesną amunicją z programowalnym rozcaleniem zapewnia znacznie lepszą efektywność, także w relacji koszt–efekt, w zwalczaniu niektórych kategorii celów (bezzałogowce, cele RAM itp.), czy też intensyfikacja prac nad środkami oddziaływania na cel opartych na metodach niekinetycznych – laserami czy mikrofalową bronią elektromagnetyczną.
Z ekonomią wiąże się też zdolność integracji w ramach modułowych zintegrowanych systemów obrony powietrznej klasy VSHORAD różnych elementów składowych, a więc również środków wykrywania i śledzenia oraz zwalczania celów, a także podsystemów łączności i dowodzenia, które już wcześniej znajdowały się w eksploatacji jako urządzenia samodzielne bądź występujące jako niezależne zestawy/systemy. Często wiązać się to musi z ich modernizacją, a przynajmniej dostosowaniem do działania w środowisku sieciocentrycznym, niemniej pozwala w znaczący sposób zwiększyć efektywność budowanego systemu przy minimalizacji wydatkowanych środków.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu