U progu niepodległości Polska dysponowała jedynie symbolicznymi siłami zbrojnymi. Ich rdzeń stanowiło kilka tysięcy żołnierzy Polskiej Siły Zbrojnej Królestwa Polskiego. W przeciągu października liczba żołnierzy podwoiła się i przekroczyła 10 000. W listopadzie pojawiły się kolejne formacje wojskowe: w Małopolsce polonizowano jednostki dawnej armii austro-węgierskiej, a w dawnym Królestwie Polskim powstawały oddziały Polskiej Organizacji Wojskowej (POW). Nie miały dużych zdolności bojowych: żywiołowa demobilizacja armii cesarsko-królewskiej doprowadziła do rozpadu istniejących jednostek, natomiast w Królestwie oddziały POW były przede wszystkim formacjami porządku publicznego. Przywracanie porządku wewnętrznego – rozbrajanie różnego rodzaju grup i band, likwidacja samozwańczych „republik” robotniczych i chłopskich – trwało aż do początków 1919 r.
O słabości militarnej Polski świadczy fakt, że do pierwszej większej operacji wojennej – odsieczy Lwowa – przeznaczono grupę bojową mającą niespełna 2000 ludzi. Dlatego też Lwów musiał przez kilka tygodni walczyć w osamotnieniu. W walkach z wrogiem zewnętrznym – na przełomie 1918 i 1919 r. byli to przede wszystkim Rusini, Czesi i bolszewiccy Rosjanie – leży geneza oddziałów formowanych ad hoc na linii frontu. Pod koniec 1918 r., te cztery środowiska sprawiły, że Wojsko polskie liczyło około 50 000 żołnierzy. Piątym elementem sił zbrojnych była organizowana od stycznia 1919 r. Armia Wielkopolska, a szóstym – „Błękitna” Armia, czyli wojska organizowane we Francji i we Włoszech.
Podstawę armii stanowiła piechota. Jej podstawowym oddziałem bojowym był – liczący kilkuset żołnierzy – batalion. Bataliony wchodziły w skład pułków, pułki miały jednak przede wszystkim zadania administracyjne i szkoleniowe: taki pułk miał garnizon gdzieś w głębi kraju, gdzie szkolił kolejnych żołnierzy, ubierał ich i karmił. Na polu walki rola pułku była dużo mniejsza, najważniejsza była bowiem dywizja. Dywizja była związkiem taktycznym, swego rodzaju armią w miniaturze: łączyła w całość bataliony piechoty, baterie artylerii i szwadrony jazdy, dzięki czemu mogła prowadzić samodzielnie wszelkiego rodzaju działania bojowe. W praktyce wojsko nie zorganizowane w dywizje jest niczym więcej niż uzbrojonym tłumem, w najlepszym razie – paramilitarną organizacją porządkową.
Do wiosny 1919 r. Wojsko Polskie nie miało dywizji. Na froncie walczyły różnorakie grupy bojowe, a w kraju utworzone pułki szkoliły młodych ochotników. Z różnych powodów przez kilka pierwszych miesięcy nie przeprowadzano poboru. Doświadczeni weterani Wielkiej Wojny chcieli jak najszybciej wrócić do swoich rodzin i ich ponowne wezwanie do broni mogłoby zakończyć się masowymi dezercjami, a nawet buntami. We wszystkich trzech armiach zaborczych panował rewolucyjny ferment, trzeba było poczekać na uspokojenie się nastrojów. Po za tym instytucje młodego państwa polskiego mogłyby nie poradzić sobie z przeprowadzeniem poboru: przygotowaniem list rekrutów, zakwaterowaniem ich, a przede wszystkim – zmuszeniem niechętnych do założenia mundurów. Najważniejszym jednak problemem był zwyczajny brak pieniędzy. Armia kosztuje, więc najpierw trzeba było zorientować się w posiadanych zasobach, naprawić system finansowy i stworzyć skuteczny system zbierania podatków. Pobór wprowadzono 15 stycznia 1919 r. dekretem Naczelnika Państwa.
Początkowo zamierzano sformować 12 dywizji piechoty, szybko jednak okazało się, że kondycja państwa polskiego pozwala na zwiększenie tej liczby. Dywizje zaczęły powstawać dopiero na przełomie marca i kwietnia 1919 r. Co prawda przez te kilka miesięcy z agresorami walczyły niewielkie liczebnie i słabo wyposażone oddziały, ale ich samotne poświęcenie pozwoliło na wyszkolenie silnych i sprawnych wojsk, których przybycie niemal natychmiast odwróciło losy zmagań. I chociaż oprócz piechoty również kawaleria była zorganizowana w samodzielne związki taktyczne – nie można również zlekceważyć artylerii, saperów, bardzo silnego lotnictwa i równie silnej broni pancernej – to jednak dynamika powstawania dywizji piechoty najdobitniej pokazuje problemy polityczne, gospodarcze i wojskowe młodego państwa polskiego.
Pierwsze trzy dywizje zorganizowano dzięki kadrom legionowym. Dwie spośród nich wzięły udział w walkach z bolszewickimi Rosjanami i wiosną 1919 r. wyzwoliły Wilno. Wraz z nimi walczyli ochotnicy dawnej samoobrony kresowej, pochodzący z terenów od Kowna po Mińsk. W październiku 1919 r. sformowano z nich dwie dywizje, które nazwano litewsko-białoruskimi. Zachowały symboliczną odrębność od innych związków taktycznych Wojska Polskiego i to ich żołnierze stali się motorem wileńskiej akcji generała Żeligowskiego. Już po wojnie zostały 19. i 20. dywizjami piechoty.
3. Dywizja Piechoty Legionów walczyła przeciwko Rusinom i Ukraińcom. Na tamtym froncie sformowano również dwie kolejne: 4. DP stanowiły oddziały dawnej odsieczy lwowskiej, a 5. DP – załoga Lwowa. Następne utworzono z pułków w dawnym Królestwie i byłej Galicji: 6. DP w Krakowie, 7. DP w Częstochowie, 8. DP w Warszawie. W czerwcu natomiast powstała 9. DP na Polesiu oraz 10. DP – poprzez połączenie pułków łódzkich z właśnie przybyłą do kraju 4. Dywizją Strzelców Polskich.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu