Zupełnie nieoczekiwanie, około pięciu lat temu sytuacja zaczęła się szybko zmieniać. Koreańczycy z Północy chwalili się przed światem kolejnymi udanymi próbami nowych rakiet, co potwierdzały źródła wywiadowcze Republiki Korei, Japonii i USA. Testowano głównie pociski „ziemia–ziemia”, ale też pociski przeciwokrętowe i przeciwlotnicze. Nie było przy tym wątpliwości, że postęp dokonuje się w dużej mierze za sprawą intensyfikacji kontaktów międzynarodowych. Od dawna było wiadomo, że KRLD usiłuje kupować za granicą kompletne pociski różnych klas i ich wyrzutnie, a także stara się zdobyć dostęp do technologii rakietowych, a nawet próbuje nakłonić do współpracy zagranicznych inżynierów. Oczywistymi obszarami północnokoreańskich poszukiwań były i są kraje trzeciego świata, które kupowały, często bez realnej potrzeby, nowoczesną broń w ZSRR, choć często nie były w stanie zapewnić jej należytej obsługi. Drugi obszar, to kraje byłego bloku wschodniego, choć część z nich, szczególnie po wejściu do zachodnich struktur (NATO i Unia Europejska), zadbała o kontrolę nad przepływem takich materiałów i informacji. Najbardziej obiecujący był i po części nadal jest obszar byłego ZSRR. O ile Federacja Rosyjska tylko przez stosunkowo krótki czas (do końca lat 90.) osłabiła kontrolę nad przepływem wielu kluczowych technologii militarnych, to byłe republiki do dziś są w tej kwestii nadal bardzo „liberalne”. Ich zasoby są jednak bardzo zróżnicowane. W niektórych niemal nie było przemysłu zbrojeniowego, a jedynie magazyny uzbrojenia, w innych funkcjonowały zakłady-kooperanci, produkujące wyłącznie poszczególne podzespoły, a w innych zakłady montażu końcowego, wymagające dostaw ze wszystkich stron wielkiego niegdyś państwa. Tylko w jednej byłej republice projektowano i produkowano niemal kompletne pociski różnych klas. Wiele wskazuje na to, że to właśnie ten kraj był głównym obiektem zainteresowania północnokoreańskich służb specjalnych (o czym dalej).
Dla świata i KRLD nadzwyczaj istotna, a zapewne wręcz kluczowa, jest reakcja władz Chińskiej Republiki Ludowej na północnokoreańskie testy rakiet i ładunków jądrowych, przeprowadzane wbrew kolejnym rezolucjom Organizacji Narodów Zjednoczonych. Niezwłocznie po próbie z 29 sierpnia ostrzegły one świat przed podejmowaniem zdecydowanych kroków wobec KRLD, a następnego dnia, już ustami ministra spraw zagranicznych Wang Yi, zażądały wyrzeczenia się przez państwa trzecie jakichkolwiek nacisków na Koreę Północną, poza politycznymi, zaaprobowanymi przez ONZ (a to oznacza przewlekłe negocjacje z prawem weta dla ChRL). To pierwszy tak wyraźny oficjalny sygnał ze strony Chin, potwierdzający ich pełne poparcie dla reżimu Kim Dzong Una. Jest to też proste wyjaśnienie odwagi, z jaką północnokoreański reżim łamie rezolucje ONZ i gra na nosie całemu światu. Na skutki takiej postawy ChRL nie trzeba było długo czekać – w niedzielę 3 września Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna dokonała kolejnego, szóstego już testu broni jądrowej (patrz ramka).
Niepokój wywołany faktem przeprowadzenia tego testu jest tym większy, że nieco wcześniej – 4 (czyżby zbieżność dat z Dniem Niepodległości Stanów Zjednoczonych nie była przypadkowa…) i 28 lipca – w KRLD przeprowadzono udane testy pocisku balistycznego o zasięgu międzykontynentalnym – potencjalnego nosiciela ładunku termojądrowego, w którego zasięgu znalazłyby się nie tylko Republika Korei, Japonia i wyspy Pacyfiku, ale także cała Australia i zachodnie wybrzeże kontynentalnej części Stanów Zjednoczonych.
Do właściwej oceny największego i najnowszego północnokoreańskiego pocisku balistycznego nadzwyczaj użyteczne będzie krótkie omówienie jego poprzedników.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu