Pod koniec lutego 1944 r. przyczółek miał u podstawy (wzdłuż brzegu morza) ok. 35 km szerokości, a w najdalej wysuniętym miejscu (pod Cisterną) 24 km głębokości. Linia frontu, biegnąca po jego obwodzie od strony lądu, wynosiła ok. 50 km. Hitler przykładał wielką wagę do walk pod Anzio ze względu na dużą wartość propagandową ewentualnego zwycięstwa nad aliantami w tej bitwie. Z tego względu już 22 lutego, trzy dni po fiasku operacji „Fischfang”, dowodzący 14. Armią gen. von Mackensen zaproponował kolejny kontratak. Tym razem zamierzał uderzyć z północnego wschodu, kierując się na Nettuno. Operacji nadano dość oryginalny kryptonim „Seitensprung” (skok w bok).
W przededniu kolejnej bitwy o przyczółek gen. Eberhard von Mackensen miał do dyspozycji dziewięć związków taktycznych: dwie dywizje pancerne (26. i DPanc „Hermann Göring”), dwie dywizje grenadierów pancernych (3. i 29. DGPanc), cztery dywizje piechoty (65., 114., 362. i 715. DP) oraz jedną dywizje spadochronową (4. DSpad). Oprócz nich miał pod komendą szereg mniejszych jednostek, w tym grenadierów i wojsk pancernych (po jednym batalionie czołgów Tygrys i Pantera oraz dział pancernych Brummbär oraz kompanię niszczycieli czołgów Elefant). Chociaż po miesiącu walk większość z nich była zdziesiątkowana, wciąż były to znaczne siły. W tym czasie do 715. DP dołączył batalion „Barbarigo” sił zbrojnych RSI (państewka Mussoliniego). Ponadto, w składzie 4. DSpad służyli włoscy ochotnicy, weterani dywizji spadochronowych „Nembo” i „Folgore”.
Broniący przyczółka VI Korpus miał w swoim składzie tylko cztery dywizje piechoty (amerykańskie 3. i 45. DP oraz brytyjskie 1. i 56. DP) – wszystkie równie wyczerpane, co ich przeciwnik – oraz połowę amerykańskiej 1. DPanc (jeden pułkowy zespół bojowy). Dodatkowe wsparcie stanowiły trzy samodzielne bataliony czołgów (amerykańskie 191. i 751. oraz brytyjski 46. RTR), cztery amerykańskie bataliony niszczycieli czołgów (601., 645., 701. i 894.) oraz amerykańsko-kanadyjska brygada komandosów (1. SSF), po jednym pułku i batalionie amerykańskich spadochroniarzy (504. i 509.) i pojedynczy batalion rangersów.
Ze względu na tę dysproporcję sił dowódca VI Korpusu, gen. Lucian Truscott, otrzymał rozkaz zaprzestania dalszych działań ofensywnych. Teraz miał jedynie wiązać walką dywizje przeciwnika, by ten nie przerzucił ich gdzieindziej (zwłaszcza do Francji, gdzie zbliżał się termin inwazji w Normandii) i czekać na odsiecz reszty amerykańskiej 5. Armii, która pod Cassino próbowała
sforsować Linię Gustawa.
Przez kolejny tydzień starcia wzdłuż granicy przyczółka trwały niemal codziennie. Jedna z kompanii batalionu Tygrysów (3./schwere Panzer-Abteilung 508) tylko 24 lutego zgłosiła zniszczenie 17 czołgów! Starszy szeregowy Joachim Liebschner, osiemnastoletni wówczas spadochroniarz z 4. DSpad, wspominał: Czasem ranni zostawali w pasie ziemi niczyjej, ponieważ po zmroku nie można ich było ewakuować. Leżeli tam, wrzeszcząc z bólu, płacząc i wzywając swoje matki. Trzeba było zatykać sobie uszy, ponieważ nie dało się tego słuchać. Musieliśmy czekać, aż zrobi się dość jasno, by druga strona widziała, co się dzieje. Wtedy wystarczyło zamachać chorągiewką Czerwonego Krzyża, wyjść na przedpole i pozbierać rannych. Obie strony respektowały ten obyczaj. Zdarzało się, że przechodziliśmy obok okopów Anglików, albo oni obok naszych, w odległości kilkunastu metrów.
Chociaż do tego czasu myśliwce aliantów w dużej mierze przepędziły znad przyczółka bombowce Luftwaffe, zagrożenie wciąż było realne – o zmierzchu 25 lutego sterowana radiowo bomba szybująca typu Hs 293, zrzucona z Do 217 z KG 100, zatopiła na redzie Anzio niszczyciel HMS Inglefield. W tym okresie uaktywniły się włoskie kutry torpedowe z X Flotylli MAS. Trałowce i ścigacze okrętów podwodnych strzegące kotwicowiska u brzegów Anzio toczyły z nimi regularne, nocne potyczki. Pierwszą stratę Włosi ponieśli 23 lutego, gdy USS PC-627 ostrzelał i zatopił mały kuter torpedowy MTSM-236.
Szykując się do nowej bitwy o przyczółek, von Mackensen zatrzymał w odwodzie 29. DGPanc, natomiast resztę swoich dywizji przegrupował. I Korpus Spadochronowy, którym obsadził sektor zachodni, otrzymał do dyspozycji 4. DSpad, 65. DP i 3. DGPanc. Tu, na osi Via Anziate (głównej drogi biegnącej z Anzio na północ), gdzie dotychczas toczyły się najcięższe walki, tym razem Niemcy zamierzali wykonać jedynie działania zaczepne, odwracające uwagę przeciwnika.
Główne uderzenie miały przeprowadzić dalej na wschód, na odcinku o szerokości ok. 8 km, dywizje zgrupowane w LXXVI Korpusie Pancernym. Celem 114. DP, wspartej przez Pz.Gren.Rgt 1028 (samodzielny pułk grenadierów pancernych) była miejscowość Carano. Ich atak miał spaść na pozycje 509. batalionu spadochronowego. Środkiem, między Carano a Cisterną, miały nacierać (w porządku z zachodu na wschód): 362. DP, 26. DPanc i DPanc „Hermann Göring” – wprost na pozycje amerykańskiej 3. DP. Wschodnie skrzydło niemieckiego ataku zamykała 715. DP, do której dołączyły dwa bataliony grenadierów pancernych z niesławnej 16. DGPanc SS „Reichsführer SS” (odpowiedzialnej za zbrodnie na ludności cywilnej). Ich uderzenie musiał odeprzeć 504. pułk spadochronowy i 4. batalion rangersów. Nadbrzeżny odcinek wschodniej flanki przyczółka, biegnący wzdłuż kanału Mussoliniego, obsadzili komandosi z 1. SSF (Special Service Force).
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu