Równocześnie okazało się, że zwalczanie pojedynczych głowic rakiet balistycznych i powstrzymanie zmasowanego ataku, kiedy w stronę chronionego obiektu zbliżają się dziesiątki rakiet i nawet setki celów pozornych, to zupełnie różne zagadnienia. Kluczem do zwalczania głowic pocisków balistycznych jest ich nadzwyczaj precyzyjne śledzenie i dokładne prognozowanie trajektorii. Metoda śledzenia jednego celu z wykorzystaniem trzech-czterech oddalonych od siebie radiolokatorów, wybrana dla systemu A, zapewniała odpowiednią precyzję, ale dla każdego celu trzeba było wykorzystać równocześnie co najmniej trzy radiolokatory, rozmieszczone w odległości setek km od siebie. Dlatego z metody Kisuńki zrezygnowano na rzecz użycia tylko jednego radaru, a mniejszą dokładność śledzenia kompensowano zastosowaniem w przeciwpociskach głowic jądrowych. Nawet i ten sposób nie rozwiązywał problemu celów pozornych. Każda nadlatująca głowica była maskowana przez co najmniej kilka takich celów, które trudno było odróżnić od niej za pomocą środków radiolokacyjnych. Ten fakt – oraz błyskawicznie rosnąca liczba rakiet balistycznych, które przeciwnik mógł odpalić niemal równocześnie – spowodowały, że zbudowany z wielkim trudem system obrony przeciwrakietowej Moskwy, noszący oznaczenie A-35, od początku nie był w stanie zapewnić bezpieczeństwa stolicy ZSRR. Sytuacja poprawiła się tylko w niewielkim stopniu po zmodernizowaniu A-35 do standardu A-35M (systemy te zostały szczegółowo opisane w „Wojsko i Technika Historia” nr 3/2016). Dlatego, jeszcze zanim A-35 został ukończony, podjęto prace nad lepszymi i bardziej odpowiadającymi realnym zagrożeniom systemami przeciwrakietowymi.
Pierwszą taką perspektywiczną konstrukcją, choć nie przeznaczoną początkowo do zwalczania rakiet dalekiego zasięgu, był S-225 Azow opracowywany przez KB-1 pod kierunkiem A. Raspletina. Faktycznie generalny konstruktor nie uczestniczył aktywnie w pracach konstrukcyjnych, a nawet wielokrotnie i publicznie powątpiewał w sens ich prowadzenia – argumentując, że na ówczesnym poziomie rozwoju techniki radiolokacyjnej, rakietowej i obliczeniowej stworzenie efektywnego systemu powstrzymania zmasowanych ataków rakietowych jest nierealne. Podzielał także pogląd, że jedynym sposobem skutecznej selekcji lekkich celów pozornych jest odczekanie do momentu wejścia przez wszystkie te obiekty w atmosferę. Lekkie cele zostaną zahamowane i spłoną już w jej najwyższych warstwach. Od momentu wejścia w atmosferę do osiągnięcia celu przez głowice upływało jednak bardzo niewiele czasu, toteż przeciwpociski musiały być naprawdę szybkie. Na dodatek naprowadzanie musiało być bardzo dokładne, gdyż nie można było zastosować silnych głowic jądrowych. Ich wybuchy w pobliżu chronionego obiektu mogły wywołać niemal równie niszczycielskie skutki, jak atak przeciwnika.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu