Na czym obecnie koncentruje się produkcja zakładów WSK „PZL-Świdnik” S.A.?
W związku z tym, że nasza firma realizuje duże dotychczasowe i nowe zlecania, zakłady w Świdniku mają mnóstwo pracy. Jest to niewątpliwie też okres oczekiwania, czy będziemy produkowali w Polsce AW101, czy nie? Nie zaburzyłoby to naszego normalnego cyklu produkcyjnego, gdyż w Świdniku już pewne elementy do AW101 produkujemy. Ale naszym marzeniem jest, aby produkować cały śmigłowiec. To jednak zależy od decyzji Ministerstwa Obrony Narodowej.
Jak liczna musiałaby być zamówiona seria AW101, aby produkcja w Świdniku była opłacalna?
Dziś żadna firma nie jest w tak komfortowej sytuacji, w jakiej był Airbus Helicopters w poprzednim przetargu, gdyż zamierzano kupić 70 śmigłowców, a gdy okazało się to za drogie, zamówienie zredukowano do 50. Obecnie przy wygraniu nawet dwóch przetargów mówimy o 16 śmigłowcach. Nie ma co ukrywać, że z biznesowego punktu widzenia taka liczba nie uzasadnia przenoszenia produkcji. Ale gdyby to było 16 śmigłowców, plus pewne założenie naszej firmy by w przyszłości wykorzystywać tę linię produkcyjną dla światowych klientów grupy Leonardo... to pewnie zdecydowalibyśmy się. W przypadku mniejszej liczby, trudno o tym w ogóle dyskutować. Każdy inżynier wie, że nakłady na uruchomienie produkcji rozliczają się w czasie nieproporcjonalnie do liczby wyprodukowanych śmigłowców. Czyli im więcej śmigłowców jest wyprodukowanych na danej linii, jej koszt mniej obciąża każdy wyprodukowany śmigłowiec.
A jak wygląda modernizacja śmigłowców Sił Zbrojnych RP przez WSK „PZL-Świdnik” S.A.?
Modernizacja śmigłowców, to jak doskonale Pan wie, de facto przebudowa eksploatowanego śmigłowca w nową wersję. Dochodzą zmiany w zakresie napędu, wyposażenia, bardzo poważna ingerencja, co sprawia, że jest to zadanie trudniejsze niż seryjna produkcja śmigłowca, w której nic nas nie może zaskoczyć. Przewidywalność procesu produkcyjnego jest znacznie wyższa niż przy modernizacji. W przypadku modernizacji mamy do czynienia nawet z ponad 20-letnimi maszynami, które kryją w sobie dużo „niespodzianek”. Odkrywa się je dopiero po rozmontowaniu śmigłowca w zakładzie. Trudno zatem, mimo szczerych chęci, doprowadzić modernizowany śmigłowiec do stanu odpowiadającego nowej maszynie. To główna przyczyna wszelkich opóźnień – długo testujemy w locie każdy gotowy zmodernizowany śmigłowiec. Anakondy na przykład są gotowe od dawna, niektóre nawet od roku. Natomiast czas zabierały badania w locie i sprawdzanie, czy klient jest zadowolony np. z poziomu wibracji w powietrzu. Proces dostosowania trwa długo, ale trzeba zrozumieć, że mamy do czynienia ze śmigłowcami nie nowymi. I trudno oczekiwać, że będą zachowywać się jak nowe.
Nawiązując do listu intencyjnego podpisanego przez WSK „PZL-Świdnik” S.A. z Polską Grupą Zbrojeniową S.A., co od tamtego czasu nowego wydarzyło się na polu Waszej współpracy?
Coraz bliżej współpracujemy z PGZ, prowadzimy coraz więcej rozmów czy wręcz konkretnych prac. Mamy tę przewagę nad potencjalnymi partnerami PGZ, że jesteśmy firmą śmigłowcową obecną w Polsce od dziesięcioleci, która jest producentem oryginalnego sprzętu i integratorem (OEM). W związku z tym, wiele polskich firm, także z PGZ, współpracuje ze Świdnikiem od lat. Nasze grono polskich dostawców to prawie 1000 firm, z czego około 300 bezpośrednio zaangażowanych w produkcję śmigłowców jako poddostawcy. Stąd rozmowy dla nas, i dla PGZ są o wiele łatwiejsze niż jakiekolwiek innego podmiotu, którego w Polsce nie ma, albo jest, ale od niedawna zajmuje się śmigłowcami i jego sieć naturalnie jest wielokrotnie mniejsza. Zatem z PGZ i spółkami Grupy możemy rozmawiać o uczestnictwie w procesie produkcji, co jest absolutnie unikatową cechą Świdnika. Możemy z nimi rozmawiać, jako z dostawcami systemów uzbrojenia, walki (np. system informatyczny ITWL do śmigłowca W-3PL Głuszec). Rozmawiamy też o serwisie – tutaj nasza naturalna przewaga polega na tym, że dostarczyliśmy Siłom Zbrojnym RP prawie 70 proc. śmigłowców. Zatem możemy dyskutować nie tylko o serwisie przyszłych śmigłowców, które będą dostarczone za kilka lat, a pierwsze egzemplarze trafią do serwisu może za następne 8–10, lecz także o udziale PGZ w serwisie maszyn, które już dziś wymagają takich prac. Trudno sobie wyobrazić lepszego przemysłowego partnera dla PGZ niż PZL-Świdnik.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu