Bazując na doświadczeniach ostatnich lat, firma Raytheon postanowiła zaoferować Stanom Zjednoczonym nowoczesny radar pozahoryzontalny. Ma on być odpowiedzią na stale rosnące zagrożenia wynikające z coraz powszechniejszego stosowania nisko lecących pocisków samosterujących (cruise). Nowy system radiolokacyjny ma w sposób szybki wykryć, śledzić i sklasyfikować pociski typu cruise.
Możliwość wykrywania ma być zapewniona w dzień i w nocy i w każdych warunkach atmosferycznych, włącznie z czasem występowania zorzy polarnej. Radary pozahoryzontalne operują na wysokich częstotliwościach 5-35 MHz i opierają się o mocne nadajniki emitujące fale za pomocą dużych anten.
Systemy tego typu są w stanie wykrywać obiekty oddalone o setki i tysiące kilometrów, a więc poza horyzontem, czyli daleko dalej niż czynią to radary klasyczne. Dzieje się tak dzięki odbijaniu się sygnałów nadawanych przez daną stację od jonosfery. Sygnały następnie trafiają w cel, który odbija je z powrotem do jonosfery, a stamtąd trafiają już one do anten odbiorczych.
Nowy radar pozahoryzontalny ma bazować na systemie ROTHR (Relocatable Over-The-Horizon Radar) wykorzystywanym przez US Navy do monitorowania granic morskich Stanów Zjednoczonych. Kluczowym aspektem podczas projektowania radaru tego typu jest znajomość warunków klimatycznych wokół Stanów Zjednoczonych i ich potencjalnego wpływu na funkcjonowanie radaru.
Radary pozahoryzontalne nie są czymś nowym. Do momentu wybuchu wojny na Ukrainie można było odwiedzić postsowiecką stację tego typu w okolicach Czarnobyla. Druga, zwana również okiem Moskwy zapewniała ZSRR system wczesnego ostrzegania przed odpaleniem rakietowych pocisków balistycznych przez Stany Zjednoczone. Po upadku ZSRR stała się atrakcją turystyczną odwiedzaną podczas wycieczek w rejon elektrowni jądrowej w Czarnobylu.
Podobne z tej kategorii:
Podobne słowa kluczowe:
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu