Obydwie strony przerzuciły część swoich jednostek z północy na południowy wschód, dostarczają również odwody z głębi swoich terytoriów. Nowy sprzęt pancerny Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, który pojawił się na froncie na przełomie kwietnia i maja, to m.in. bwp BMP-1AM Basurmanin (z brygady zmechanizowanej Wschodniego OW walczącej w obwodzie ługańskim, choć pojedynczy wóz zidentyfikowano już kilka tygodni wcześniej), oraz czołgi T-90M (walczące w obwodzie charkowskim, prawdopodobnie z batalionu czołgów 27. Brygady Zmechanizowanej).
Długość linii frontu szacowana jest obecnie na ok. 900 km. Siły stron coraz bardziej się wyrównują, co oznacza, że w niektórych miejscach inicjatywę przejmują wojska ukraińskie. Tak jest na przykład w obwodzie charkowskim, gdzie operuje zaledwie kilka batalionowych grup taktycznych Wojsk Lądowych Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, co powoduje, że przy stosunkowo rozległym froncie nasycenie wojskiem nie jest duże. Szacunkowo przy odcinku frontu 100 km i pięciu grupach, średnio na jedną bgt przypada aż 20 km frontu (patrz tabela), co w pewnym sensie tłumaczy również ostatnie ukraińskie sukcesy prowadzonych na Charkowszczyźnie kontrataków. Główny ciężar walk, i co za tym idzie największe nasycenie sił interwentów, to na początku maja wciąż kierunek iziumski w obwodzie charkowskim, oraz Donbas – teren obwodów ługańskiego i donieckiego.
W chwili obecnej wojna w Donbasie nie jest już manewrową, ale pozycyjną. Ukraińcy opierają swoją obronę na ufortyfikowanych pozycjach, ogniu artylerii i, jeśli tylko mogą, kontratakują. Z kolei taktyka rosyjska sprowadza się do zmasowanych, wielogodzinnych i wielodniowych ostrzałów artyleryjsko-rakietowych wzdłuż całej linii frontu, a także czołowych szturmów pozycji umocnionych. W przypadku braku sukcesów, a tak jest najczęściej, wraca się do rujnującego infrastrukturę cywilną i wojskową zmasowanego ostrzału artylerii, po czym znowu dokonuje ataków, zazwyczaj frontalnych, które przynoszą duże straty atakującym. W ciężkich walkach niemałe straty ponosi również strona broniąca się, bowiem plutonowe i kompanijne punkty są mocno wkopane w ziemię, stąd są dobrze rozpoznane i narażone na zmasowane ostrzały artylerii lufowej oraz rakietowej, w tym na kluczowych kierunkach natarcia dużych kalibrów (BM-30 Smiercz, 2S7M Małka, 2S4 Tiulpan, TOS-1A). Za pomocą uderzeń pocisków balistycznych i atakami rakietowo-lotniczymi równocześnie rażone są cele położone na tyłach ukraińskich wojsk, m.in. szlaki i węzły kolejowe, składy paliw i amunicji, zakłady zbrojeniowe, miejsca koncentracji wojsk etc.
Jeśli od początku wojny podkreślano znaczącą rolę artylerii, zarówno w natarciu, jak i obronie, to w tej fazie konfliktu, wojny statycznej, na wyczerpanie, jej rola jeszcze bardziej wzrasta. W wojnie pozycyjnej siły rosyjskie mogą w znacznym stopniu wykorzystać swoją przewagę, ilościową i jakościową, w artylerii lufowej oraz rakietowej, a także w lotnictwie pola walki.
Ponieważ skróciły się linie komunikacyjne i są one w zasadzie bezpieczne na spacyfikowanych tyłach, poprawę widać również w rosyjskiej logistyce oraz zaopatrzeniu. Skokowo zwiększyła się również efektywność osłony przeciwlotniczej wojsk w strefie frontowej, bowiem statyczny front ułatwia rozwinięcie systemów obrony przeciwlotniczej (Pancyr-S1, Tor-M2, Buk-M2/M3).
Paradoksalnie więc druga faza konfliktu, umownie nazywana bitwą o Donbas, rozgrywa się według nieco innego scenariusza, przy nieco sprawniejszym modus operandi strony rosyjskiej, niż w początkowej fazie wojny, ale jednocześnie przy wzrastającym, wciąż mobilizowanym, potencjalne Sił Zbrojnych Ukrainy.
Według niektórych ekspertów, Rosjanie wyciągnęli wnioski z nieudanego pierwszego etapu konfliktu i dostosowali swoje działania do operacji długofalowej. Nie działają już w rozproszeniu, jak to miało miejsce, kiedy próbowali zdobyć Kijów. Operują na mniejszej liczbie kierunków, żeby osiągnąć przewagę. Zgrupowania batalionowych grup bojowych, których jest tam obecnie ok. 90, są bardziej elastyczne w działaniu i dostosowane do nowych zadań. Od momentu mianowania gen. Aleksandra Dwornikowa na dowódcę „operacji specjalnej” poprawiło się też zarządzanie polem walki. Wreszcie, w porównaniu do pierwszych dni wojny na Ukrainie, widać u Rosjan lepszą logikę walki. Dzięki temu istnieje kompatybilność działań prowadzonych na północy, w centrum na wysokości Doniecka czy niżej, pod Chersoniem. Widać również większą manewrowość, czyli nacieranie i wycofywanie sił, kiedy jest to dogodne dla sytuacji operacyjnej.
O ile oceny skuteczności rosyjskich operacji są subiektywne, to obiektywnie można stwierdzić, że charakterystyczne dla wojny w Donbasie jest w chwili obecnej uporczywe spychanie przeciwnika atakami czołowymi przy ogromnym znaczeniu siły ognia i ubogim manewrze. Przesuwanie linii frontu, niczym w czasie II wojny światowej, zabezpiecza rosyjskie tyły i ułatwia logistykę, bowiem operacje sił specjalnych czy oddziałów obrony terytorialnej są utrudnione, a przy takiej koncentracji sił na bezpośrednim zapleczu frontu w zasadzie niemożliwe. Być może to jest jedną z przyczyn przerzucenia operacji dywersyjnych ukraińskich sił specjalnych (grup rozpoznawczo-dywersyjnych) przeciwko rosyjskiej infrastrukturze transportowej na terenie Rosji. Przykładem tego typu akcji dywersyjnej może być zniszczenie 12 kwietnia mostu na ważnej linii kolejowej Biełgorod-Kupiańsk w pobliżu stacji Szebiekino, w obwodzie biełgorodzkim. Przez wysadzony most na rzece Nieżiegoł przebiegała jednotorowa, niezelektryfikowana linia kolejowa, o strategicznym znaczeniu, bowiem łącząca Biełgorod, który stanowi ważne zaplecze dla rosyjskich wojsk wkraczających na Ukrainę z ukraińskim Kupiańskiem, który jest kolejową bramą do Donbasu i ważnym węzłem transportowym. Mimo że strona ukraińska nie epatuje swoimi sukcesami grup dywersyjnych na terenie Rosji, można założyć kim są „nieznani sprawcy”. Później wysadzono także most w obwodzie kurskim, w sumie zanotowano kilka ataków na infrastrukturę kolejową w zachodniej Rosji. Przy okazji warto wspomnieć o Wojskach Kolejowych SZ FR, których celem jest m.in. naprawa infrastruktury kolejowej zniszczonej lub uszkodzonej w wyniku działań wojennych. Most w obwodzie kurskim na trasie Sudża-Sosnowy Bór, wysadzony 1 maja, został prowizorycznie naprawiony po czterech dobach, z użyciem ok. 100 specjalistów i ciężkiego sprzętu.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu