Okres, w którym położona w Azji Południowo-Wschodniej Republika Filipin trzymała Amerykanów na dystans już się zakończył. W maju 2023 r. w Białym Domu gościł filipiński prezydent Ferdinand Romualdez Marcos Junior, co jest wydarzeniem w pewnym sensie przełomowym, bowiem była to pierwsza taka wizyta od dekady (poprzednio był tam Benigno Aquino III w 2012 r.). Bardzo wymownym elementem delegacji Marcosa w Stanach Zjednoczonych było nietypowe spotkanie – z sekretarzem obrony Lloydem Austinem w Pentagonie.
Obydwa państwa zacieśniają współpracę wojskową, która w ostatnich latach ograniczona została do minimum (realizowano ją w ramach działań kontrterrorystycznych o kryptonimie „Pacific Eagle-Philippines” – Amerykanie wspierali Filipińczyków dostawami broni i wyposażenia, dostępem do danych wywiadowczych).
W duchu odnowionej współpracy w kwietniu 2023 r. zorganizowano największe wspólne ćwiczenia w historii. Manewry „Balikatan” zaangażowały ponad 17 000 żołnierzy (z czego 12 200 amerykańskich). W tym samym czasie amerykańskie i filipińskie wojska w połączonym ataku artyleryjskim, lotniczym i rakietowym zatopiły wycofaną ze służby filipińską korwetę BRP Pangasinan (typ Miguel Malvar, eksamerykański okręt patrolowy USS PCE 891 typu PCE 842, wcielony w czerwcu 1944 r.). Do wydarzenia doszło tuż przy wybrzeżu miasta San Antonio w północno-zachodniej prowincji Zambales na wyspie Luzon.
Słowa, jeszcze niedawno niemożliwe do wypowiedzenia przez obydwu przywódców, są jednoznaczne. O ile prezydent Joe Biden potwierdził „żelazne przywiązanie do obrony Filipin” (państwa łączy sojusz obronny z 1951 r.), gotowość pomocy na obszarze Morza Południowochińskiego (gdzie Filipiny i inne państwa regionu mają nierozwiązane spory z Chinami – Pekin rości sobie prawa do 85,7% powierzchni akwenu) i wsparcie modernizacji technicznej filipińskich sił zbrojnych, to Ferdinand Marcos Jr. stwierdził, że Filipiny nie mają ważniejszego partnera i sojusznika niż Stany Zjednoczone.
Dla porównania, poprzednik Marcosa – prezydent Rodrigo Duterte nazwał prezydenta Baracka Obamę „łajdakiem” i zarzekał się, że nigdy nie odwiedzi Stanów Zjednoczonych (choć ostatecznie został zaproszony przez prezydenta Donalda Trumpa w 2017 r., do wizyty nie doszło).
To dla Amerykanów ważna deklaracja, bowiem Filipiny – w latach 1898–1946 ich kolonia – to niezwykle istotny partner. To właśnie w tym państwie w czasie zimnej wojny dysponowali oni największymi – poza kontynentalnymi Stanami Zjednoczonymi – bazami wojskowymi. Jedną z nich była baza sił powietrznych Clark, a drugą baza marynarki wojennej Subic Bay. Obydwie zostały, ku rozczarowaniu Amerykanów, zamknięte na początku lat 90., kiedy to parlament w Manili – pod naciskiem społecznym – wypowiedział Amerykanom prawo do ich wykorzystywania.
Obecny zwrot Filipin w stronę Stanów Zjednoczonych wynika z dwóch zasadniczych powodów. Pierwszym jest objęcie urzędu przez nowego prezydenta. Drugi to Chińska Republika Ludowa i jej ekspansjonistyczna polityka w regionie. Marcos stanął na czele Filipin w czerwcu 2022 r. To syn byłego dyktatora Ferdinanda Marcosa (w latach 1965–1986). Obecny prezydent zastąpił rządzącego w latach 2016–2022 kontrowersyjnego Rodriga Duterte, który próbował zbliżyć się do ChRL, jednocześnie ochładzając polityczne i wojskowe relacje ze Stanami Zjednoczonymi.
Podczas jednej ze swoich pierwszych zagranicznych podróży – do Pekinu – stwierdził otwarcie, że „pora pożegnać się z Waszyngtonem”. Chiny stały się „dobrym przyjacielem”, a Filipiny zapowiadały bliską współpracę z Pekinem. W 2020 r. ogłosił jednostronne wycofanie się z porozumienia o stacjonowaniu sił (VFA, Visiting Forces Agreement). Miała to być zemsta za amerykańską odmowę wydania wizy jednemu z filipińskich senatorów (ostatecznie Duterte anulował VFA, ale szybko cofnął swoją decyzję).
Taka polityka nie przyniosła sukcesu, bowiem apetyt Pekinu okazał się większy. Chiny coraz śmielej wkraczają na wody, które Filipiny uznają za swoje, a zapowiadane inwestycje nie pojawiły się. Przykładowo, w sierpniu 2019 r. Hermogenes Cendaña Esperon Junior – były szef Sztabu Sił Zbrojnych Republiki Filipin, a później doradca Dutertego ds. bezpieczeństwa – wyraził swoje zaniepokojenie „rojami” chińskich statków i łodzi rybackich wokół wysp Kalayaan (należących do spornego archipelagu Spratly) we wschodniej części Morza Południowochińskiego (lokalnie znane jako Morze Zachodniofilipińskie).
Filipiński Departament Obrony Narodowej złożył formalny protest po tym, jak „chińskie okręty wojenne naruszyły protokół żeglugi poprzez swoją obecność na filipińskich wodach bez wcześniejszego dyplomatycznego zezwolenia lub zawiadomienia”. W celu zwiększenia swojej obecności, w lutym 2020 r. Filipiny – które kontrolują 7641 wysp i mają 36 300 km linii brzegowej –wysłały trzy szkolne samoloty SIAI-Marchetti S.211, by patrolowały wody akwenu.
Dopiero pod koniec rządów – w obliczu klęski swojej polityki – Duterte zmienił front i zaczął wysyłać pojednawcze sygnały w stronę Waszyngtonu. Wyraził m.in. brak przeciwwskazań co do powrotu Amerykanów do bazy Clark (położonej na północny zachód od stołecznej Manili). Jednocześnie Filipiny ponownie zaczęły głośno protestować przeciwko działaniom ChRL, które w regionie mają spory terytorialne również z takimi państwami jak Brunei, Malezja i Wietnam. Na koniec ery Duterte z pojednawczego tonu względem Chin niewiele zostało, a on sam jednoznacznie groził Pekinowi użyciem wojska do ochrony filipińskich interesów.
Pekin może winić tylko siebie za niewykorzystaną okazję wypchnięcia Filipin z orbity Stanów Zjednoczonych. – zauważa Derek Grossman z RAND Corporation – Agresywne zachowanie Chin na Morzu Południowochińskim praktycznie uniemożliwiło Duterte realizację swojej prochińskiej i antyamerykańskiej agendy. Na przykład, od początku 2019 r. do początku 2020 r. chińskie jednostki straży wybrzeża i flotylli rybackiej oblegały wyspę Thitu, jedną z największych w ramach filipińskich wysp Spratly. W sumie wykorzystano w ciągu roku kilkaset łodzi. Ten sam autor dodaje: Chiny uchwaliły nowe prawo dotyczące straży wybrzeża, które zezwala na otwieranie ognia do obcych statków. Decyzja Pekinu o skierowaniu swojej flotylli rybackiej na sporną rafę Whitsun w archipelagu Spratly doprowadziła do kilkumiesięcznego napięcia między Chinami a Filipinami, w tym do incydentu związanego z chińskim okrętem wojennym, który ścigał filipińską łódź z ekipą telewizyjną [ABS-CBN – przyp. red.] na pokładzie [w incydencie uczestniczyły: okręt patrolowy 5101, należący do Chińskiej Straży Wybrzeża i dwa okręty rakietowe typu 022, NATO Houbei Marynarki Wojennej ChALW – przyp.red.]. Co więcej, narastająca asertywność Pekinu tylko utrudniła Duterte przezwyciężenie powszechnego antychińskiego nastroju wśród mieszkańców swojego kraju. Nie udało mu się również rozwiać obaw stanowczo proamerykańskich środowisk wojskowych, które uważają Chiny za największe zagrożenie dla Manili.
Incydenty są notowane także i obecnie. Chiny niezmiennie wysyłają samoloty i okręty na sporne obszary, a także nękają filipińskich rybaków. Część z działań dotyczy utrudniania Filipinom dostarczania zaopatrzenia na BRP Sierra Madre – zbudowany w 1944 r. dla US Navy okręt desantowy LST 821 Harnett County typu LST 542, który obecnie stanowi wysuniętą bazę Filipińczyków, niemal 200 km od Palawanu (północno-zachodniej prowincji Filipin), na płyciźnie w paśmie wysp Spratly.
W połowie kwietnia okręt patrolowy 5201 Chińskiej Straży Wybrzeża zablokował filipiński okręt patrolowy BRP Malapascua (MRRV-4403, typ Parola, wcielony w 2017 r.), który zmierzał w stronę spornych wód archipelagu Spratly. Według oficjalnych danych w ubiegłym roku Filipiny protestowały przeciwko chińskim działaniom ponad 200 razy, ale stanowisko Pekinu jest niezmienne – obszar należy wyłącznie do Chin, a filipińskie okręty i jednostki cywilne nie mają prawa na niego wpływać. W sierpniu ub.r. Manila wezwała chińskiego ambasadora, po tym jak okręty Chińskiej Straży Wybrzeża zaatakowały armatkami wodnymi jednostki filipińskie. Filipiny jednocześnie zawiesiły funkcjonowanie „gorącej linii” z chińskimi służbami ochrony wybrzeża.
Zobacz więcej materiałów w pełnym wydaniu artykułu w wersji elektronicznej >>
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu