W konferencji uczestniczyły przede wszystkim osoby znaczące dla polskiego lotnictwa śmigłowcowego, zarówno te, które zapisały się w jego historii, jak i te nadal pracujące przy budowie i badaniach statków powietrznych tego typu. Obecny był również Wicepremier i Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego Jarosław Gowin, przedstawiciele Inspektoratu Uzbrojenia MON, reprezentanci Sił Zbrojnych RP i służb mundurowych, użytkownicy śmigłowców produkowanych w Świdniku, weterani, przedsiębiorcy, eksperci i media.
Krzysztof Krystowski, wiceprezes Leonardo Helicopters, spółki do której należy zakład PZL-Świdnik, powiedział podczas konferencji: To wielki zaszczyt, że tak wielu znamienitych gości zechciało celebrować z nami tę wyjątkową rocznicę. Od sześćdziesięciu lat budujemy na globalnym rynku śmigłowcowym unikalną pozycję Polski, która dzięki nam plasuje się w elitarnym gronie zaledwie pięciu europejskich państw, posiadających na swoim terytorium kompletnych producentów śmigłowców. Jesteśmy gotowi robić to przez kolejne dekady, zaopatrując Siły Zbrojne RP w najlepszej jakości sprzęt, a polskiej gospodarce przekazywać impuls w postaci podatków i nowych technologii.
Łącznie w PZL-Świdnik powstało ponad 7400 śmigłowców, użytkowanych w czterdziestu krajach świata. Oprócz 5500 Mi-2 było to prawie 1600 SM-1, ponad 80 SM-2, prawie 20 PZL Kania, 185 W-3 Sokół oraz ponad 40 SW-4, co daje świdnickim zakładom trzecie miejsce na świecie pod względem liczby wyprodukowanych śmigłowców.
Zarys historii PZL-Świdnik oraz mniej znane niezrealizowane w nim konstrukcje w bardzo ciekawy sposób przedstawił wieloletni pracownik świdnickiego zakładu (z ponad czterdziestoletnim stażem!) inż. Andrzej Stachyra.
Na początku lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku na terenie Szkoły Pilotów Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej pod Lublinem wybudowano zakłady lotnicze, których początkowym przeznaczeniem była produkcja komponentów do odrzutowych samolotów myśliwskich MiG-15 i MiG-15 bis budowanych na radzieckiej licencji w zakładach PZL-Mielec jako Lim-1 i Lim-2. Istniejące w Świdniku lotnisko włączono do kompleksu fabrycznego i na dziesięciolecia zyskało ono status lotniska przyzakładowego.
Historia budowy wiropłatów w Świdniku rozpoczęła się w 1954 r od decyzji o zmianie profilu zakładu z poddostawcy na producenta finalnego bardzo skomplikowanego statku powietrznego, jakim jest śmigłowiec. Decyzja była podyktowana względami politycznymi: z uwagi na mniejsze zapotrzebowanie na odrzutowe myśliwce należało zapewnić pracę zakładowi bazującymi w znacznej mierze na pracownikach i przedwojennych tradycjach lotniczych ziemi lubelskiej.
Kilka lat po uruchomieniu zakładu uzyskano licencję na produkcję śmigłowca wielozadaniowego lekkiego SM-1 (Mil Mi-1), pierwszego wiropłata produkowanego w Polsce. Od 1955 r. trwały prace nad przygotowaniem dokumentacji i uruchomieniem technologicznym produkcji śmigłowców oraz wytwarzanie podzespołów. 23 marca 1956 r. radziecki pilot doświadczalny Wsiewołod Winnicki podniósł w powietrze pierwszy śmigłowiec SM-1, złożony w PZL-Świdnik. W sumie przez okres około dziesięciu lat wyprodukowano 1594 takie śmigłowce.
Wkrótce świdniccy konstruktorzy wykorzystując nadmiar mocy silnika SM-1 zdecydowali o opracowaniu odmiany z powiększoną kabiną, oznaczonej SM-2. Śmigłowiec w wersjach pasażersko-łącznikowej, sanitarnej i dźwigowej wszedł do produkcji seryjnej, która trwała do połowy lat sześćdziesiątych. SM-1 i SM-2 były pierwszymi wiropłatami w wyposażeniu Sił Zbrojnych PRL i polskiego lotnictwa sanitarnego. Należy też pamiętać, że jako Wytwórnia Sprzętu Komunikacyjnego (WSK) świdnicki zakład zbudował również w latach 1955-1985 dwa miliony motocykli WSK.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu