20 marca w internetowym wydaniu dziennika „Washington Post” opublikowano informację o planach dotyczących rozpoczęcia produkcji 155 mm amunicji artyleryjskiej na Ukrainie.
Źródłem informacji ma być największe ukraińskie przedsiębiorstwo z branży obronnej, Ukrainska oboronna promyslovist (UkrOboronProm). Ewentualnymi dawcami technologii mogą być grupa przemysłowa Rheinmetall AG lub dwa niewymienione z nazwy podmioty amerykańskie (jedną z nich jest zapewne General Dynamics Ordnance and Tactical Systems). Rozpoczęcie produkcji 155 mm amunicji na Ukrainie ma pozwolić choćby częściowe uniezależnienie się od dostaw zagranicznych, które wprawdzie znów rosną, ale są wciąż niewystarczające. Ukraina dziennie zużywa bowiem cztery-osiem tysięcy pocisków artyleryjskich, a wzrost zużycia (a więc i skuteczności artylerii) możliwy jest tylko w wyniku regularnych większych dostaw lub po zgromadzeniu odpowiednich zapasów amunicji. Problem może stanowić brak środków i utrudniona dostępność odpowiedniej jakości materiałów kruszących i miotających. Ukraina zamierza wydać na lokalną produkcję broni ok. 5 mld USD tylko w 2024 r., ale ma to być kwota niepozwalająca na pokrycie zapotrzebowania. Z kolei za nagłym wzrostem zapotrzebowania na materiały wybuchowe i prochy na globalnym rynku nie nadąża wzrost produkcji, zwłaszcza, gdy mowa o nowoczesnych materiałach miotających. Dodatkowo problemem ma być sama wojna ‒ Rosjanie wciąż atakują ukraińskie ośrodki produkcyjne, i mimo rozproszenia produkcji, udaje im się regularnie dezorganizować produkcję zbrojeniową zaatakowanego państwa. Mimo przeszkód, produkcja uzbrojenia na Ukrainie ma być w 2024 r. sześciokrotnie większa niż w 2022 r. Sama produkcja amunicji wzrosła dziesiątki razy, np. produkcja tylko granatów moździerzowych miała wzrosnąć już w 2023 r. aż 42-krotnie w stosunku do pierwszego roku wojny.
Podobne z tej kategorii:
Podobne słowa kluczowe:
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu