Od wielu lat Izrael jest kluczowym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych w zapalnym regionie Bliskiego Wschodu. Ta sytuacja jest wynikiem regionalnej rywalizacji pomiędzy USA i ZSRS w czasie zimnej wojny, a współpraca wojskowa pomiędzy oboma krajami zacieśniła się po wojnie sześciodniowej, gdy państwa zachodnioeuropejskie wprowadziły embargo na sprzedaż broni do Izraela. Po podpisaniu porozumienia pokojowego pomiędzy Izraelem i Egiptem w Camp David w 1978 r., te dwa sąsiadujące ze sobą kraje stały się głównymi beneficjentami amerykańskich programów pomocy wojskowej FMF. W ostatnich latach Jerozolima otrzymuje z tego tytułu około 3,1 mld USD rocznie, które są przeznaczane na zakupy broni w Stanach Zjednoczonych (według prawodawstwa amerykańskiego, fundusze mogą być wydawane na uzbrojenie powstające przynajmniej w 51% na terytorium Stanów Zjednoczonych). Z tego też powodu część izraelskich typów uzbrojenia jest produkowana w Stanach Zjednoczonych, z drugiej strony ułatwia to też ich eksport. Co więcej, w ten sposób – w wielu przypadkach – finansowane są kluczowe programy modernizacyjne, a wśród nich nabywanie zaawansowanych wielozadaniowych samolotów bojowych. Od wielu lat maszyny tej klasy stanowią dla Izraela pierwszą linię obrony i ataku (oczywiście, gdy nie zostanie podjęta decyzja o użyciu broni jądrowej), wykonując precyzyjne uderzenia na cele o znaczeniu strategicznym w państwach, które są uznawane przez Izrael za wrogie. Można tu wymienić choćby słynny rajd na iracki reaktor atomowy w czerwcu 1981 r., czy uderzenie na analogiczne obiekty w Syrii we wrześniu 2007 r. Aby utrzymać przewagę nad potencjalnymi przeciwnikami, Izrael od wielu lat stara się kupować w Stanach Zjednoczonych najnowsze typy samolotów, które dodatkowo są poddawane, czasem dość głębokim, modyfikacjom siłami lokalnego przemysłu. Najczęściej dotyczą one montażu rozbudowanych systemów walki radioelektroniczej i integracji własnych wzorów uzbrojenia precyzyjnego. Owocna współpraca powoduje także, że z doświadczeń izraelskich korzystają też amerykańscy producenci, choćby Lockheed Martin. To właśnie z Izraela pochodzi wiele elementów wyposażenia elektronicznego zaawansowanych wersji samolotu F-16C/D, a także 600-galonowe podwieszane zbiorniki paliwa.
Nie inaczej postąpiono z F-35 Lightning II. Zakupy nowych samolotów z przełomu wieków dokonane przez Izrael w Stanach Zjednoczonych (F-15I Ra’am i F-16I Sufa) zostały szybko zniwelowane przez państwa arabskie, które z jednej strony kupiły pokaźną liczbę wielozadaniowych samolotów bojowych w USA (F-16E/F – ZEA, F-15S/SA Strike Eagle – Arabia Saudyjska, F-16C/D Block 50 – Oman, Block 52/52+ – Irak, Egipt) i Europie (Eurofighter Typhoon – Arabia Saudyjska, Oman, Kuwejt oraz Dassault Rafale – Egipt, Katar), a z drugiej rozpoczęły zakupy zaawansowanych zestawów przeciwlotniczych produkcji rosyjskiej (S-300PMU2 – Algieria, Iran).
Aby uzyskać zdecydowaną przewagę nad potencjalnymi przeciwnikami, Izrael próbował w połowie pierwszej dekady XXI wieku wymóc na Amerykanach wydanie zgody na eksport myśliwców F-22A Raptor, jednak zdecydowane „nie” oraz zamknięcie linii produkcyjnej w zakładach w Marietta skutecznie wstrzymały rozmowy. Z tego też względu uwagę skierowano na inny produkt koncernu Lockheed Martin, wówczas rozwijany F-35 Lightning II. Nowa konstrukcja miała zapewnić przewagę techniczną i pozwolić na wycofanie z linii najstarszych F-16A/B Nec. Początkowo zakładano zakup 100 egzemplarzy, jednak już w 2008 r. Departament Stanu ujawnił wniosek eksportowy dotyczący 75 sztuk. Co ważne, już wówczas Izrael zaczął rozważać nabycie samolotów zarówno w wersji klasycznego startu i lądowania A, jak i pionowego B (o czym dalej). Powyższy pakiet wyceniono na 15,2 mld USD, a więc sumę znacznie większą od zakładanej przez decydentów w Jerozolimie. Od samego początku negocjacji kością niezgody były właśnie koszty i możliwość samodzielnej obsługi oraz wprowadzania modyfikacji przez przemysł izraelski. Ostatecznie kontrakt na pozyskanie pierwszej partii, liczącej 19 egzemplarzy, podpisano w marcu 2011 r. i opiewał on na około 2,7 mld USD. Większość tej kwoty pochodziła ze środków FMF, co skutecznie ograniczyło inne programy modernizacyjne Hejl HaAwir – m.in. pozyskanie samolotów tankowania powietrznego czy transportowych pionowego startu i lądowania. W lutym 2015 r. podpisano umowę w sprawie zakupu drugiej transzy, tym
razem liczącej 14 maszyn. Łącznie, za kwotę ok. 5,5 mld USD, Izrael otrzyma 33 samoloty, które trafią do bazy lotniczej Newatim na pustyni Negew.