Krzysztof Kuska: Panie Pułkowniku, 7. Eskadra Działań Specjalnych była dobrze działającą jednostką. Dlaczego dokonano zmian?
Ppłk pil. Piotr Ciechan: Powietrzna Jednostka Operacji Specjalnych (PJOS) jest wynikiem planów i zobowiązań podjętych przez Siły Zbrojne RP jeszcze kilkanaście lat temu. Pierwszym efektem tych planów było utworzenie 7. Eskadry Działań Specjalnych, natomiast ze zobowiązań, które podjęliśmy i naszych oczekiwań, które wynikały ze zdolności, jakie siły zbrojne chciały osiągnąć, musiało to wyewoluować w większą strukturę. 7. Eskadra była w stanie wystawić poziom SOATG (Special Operations Air Task Group), ale to za mało jak na nasze zobowiązania. By zrozumieć dlaczego powstała PJOS, musimy spojrzeć szerzej i przyjrzeć się funkcjonowaniu lotnictwa wojsk specjalnych w ramach całych Sił Specjalnych, nie tylko w Polsce, ale i w strukturach NATO.
Na szczycie piramidy mamy Special Operations Component Command, które dowodzi całością Sił Specjalnych na wypadek realizacji konkretnych działań. Najniższą dostępną dla dowódcy Sił Specjalnych komórką jest SOATU, czyli Special Operations Air Task Unit i może ona obejmować śmigłowce, samoloty, lub zmiennowirnikowce w zależności od tego, czym dysponuje dany kraj. Minimalne nasycenie sprzętem dla SOATU to dwa lub trzy statki powietrzne. Dodatkowo określona może być zdolność do realizacji zadań przez taki pododdział, czyli ile misji i w jakim przedziale czasowym może wykonać.
Kolejnym szczeblem dowodzenia w lotnictwie specjalnym jest SOATG i do tego poziomu doszliśmy jako 7. Eskadra Działań Specjalnych, co potwierdziliśmy przy dwóch ostatnich certyfikacjach. SOATG ma za zadanie dowodzenie do pięciu SOATU i ma mieć zdolność do prowadzenia do ośmiu operacji na dobę przez podległe jej Special Operations Air Task Unit.
Kolejnym szczeblem jest SOAC, czyli Special Operations Air Command, będące narzędziem dowódcy SOCC (Special Operations Component Command) służącym do zarządzania lotnictwem wspierającym jego jednostki. Dowództwo SOAC może mieć pod sobą od trzech do pięciu SOATG w zależności od sytuacji.
Przekształcenie 7. Eskadry Działań Specjalnych w Powietrzną Jednostkę Operacji Specjalnych ma służyć osiągnięciu możliwości poziomu SOAC. Będzie się to wiązało ze zwiększeniem liczby personelu oraz wyposażenia i deklarowanych zdolności w ramach Sojuszu Północnoatlantyckiego. W zamyśle chcemy doprowadzić do sytuacji, w której dowództwo i sztab PJOS będzie w stanie wystawić SOAC, a grupy lotnicze wystawią SOATG i SOATU.
Równolegle do rozbudowy struktur personalnych realizowany będzie plan nasycenia jednostki odpowiednim sprzętem. Rozwój struktur będzie przebiegał stopniowo, gdyż na wszystkie stanowiska będziemy musieli pozyskać wysokiej klasy specjalistów. Podsumowując, SOAC dla Wojsk Specjalnych można porównać do Centrum Operacji Powietrznych dla Sił Powietrznych.
W zależności od potrzeb danego teatru dowódca Wojsk Specjalnych będzie mógł utworzyć odpowiednią komórkę lotniczą, która będzie wspierała działania operatorów. W ramach struktur NATO poszczególne komórki można łączyć i na przykład do operacji realizowanej przez polski SOAC dołączyć można komponenty SOATU z innych krajów, które w ramach Sojuszu Północnoatlantyckiego zgłaszają swoje zdolności do dyspozycji w ramach wspólnej puli.
Zmiany strukturalne aktualnie realizowane są wynikiem chęci pozyskania zdolności dowodzenia na danym teatrze działań i zrealizowania powziętych zobowiązań.
Na czym konkretnie polegają zmiany, które zachodzą w strukturach bazujących na 7. Eskadrze Działań Specjalnych?
Rozbudowie ulega sztab. 7. Eskadra była o tyle specyficzna, że by stworzyć poziom SOATG musiała mieć swój sztab operacyjny, rozpoznanie, wsparcie itd. Aktualnie jesteśmy na etapie rozbudowy tych komórek. Stary zespół lotniczy przekształca się w grupę lotniczą, która też jest już teraz niezależną i można ją porównać do eskadr funkcjonujących niegdyś w pułkach.
Dowódca grupy ma do dyspozycji personel latający, personel inżynieryjno-lotniczy, namiastkę sztabu. Kolejne etapy rozwoju PJOS mają służyć właśnie osiągnięciu takiej elastyczności i niezależności. Chcemy uzupełnić grupy lotnicze w odpowiednią ilość osób, sprzęt, elementy dowódczo-sztabowe, logistykę wykonawczą i wszystko to razem ma nam zapewnić możliwość działania na odpowiednim poziomie w strukturach naszych i sojuszniczych.
Oczywiście cały proces podzielony jest na etapy i nie da się go zrealizować na zasadzie utworzenia etatu. Personelu sztabowego, czy też inżynieryjno-lotniczego nie da się znaleźć w sposób błyskawiczny w dostępnych w Polsce zasobach, a dodatkowo żołnierz jednostki specjalnej, jaką jest PJOS, musi cechować się odpowiednim nastawieniem i posiadać konkretne predyspozycje. Wszystko to opiera się na zaufaniu i wymaga poznania i „dotarcia się” z nową jednostką, a na to wszystko potrzeba czasu.
Z końcem stycznia bieżącego roku przestała istnieć 7. Eskadra Działań Specjalnych, a z dniem 1 lutego powstała Powietrzna Jednostka Operacji Specjalnych, która cały czas poszerza swoje struktury. Aktualnie naszym priorytetem jest przejście kolejnej certyfikacji i na to położony jest teraz główny nacisk. Jednocześnie zaczynamy też wyszukiwać kolejnych kandydatów do PJOS. Nie chodzi nam bowiem o to, by przyjąć figurantów, którzy tylko wypełnią etat.
Czy w związku z sytuacją kadrową PJOS poszukuje kandydatów już na etapie szkolenia żołnierzy w ramach ogólnych kursów lotniczych, czy raczej do służby w tej jednostce potrzeba ludzi z tak dużym doświadczeniem i o tak określonych predyspozycjach, że ta ścieżka pozyskiwania personelu jest siłą rzeczy zamknięta?
Do tej pory w praktyce wyglądało to tak, że 7. Eskadra Działań Specjalnych nie pozyskiwała pilotów bezpośrednio po szkole lotniczej. Z personelem technicznym i pokładowym jest nieco inaczej, ale jeśli chodzi o samych pilotów to pochodzili oni po części z rozwiązywanych jednostek śmigłowcowych. Znaczna część pochodziła z Kawalerii Powietrznej i miała duże doświadczenie zdobyte w misjach poza granicami kraju. To właśnie 25. Brygada Kawalerii Powietrznej oraz 1. Brygada Lotnictwa Wojsk Lądowych stanowią dla nas główne źródła nowych żołnierzy.
Aktualnie pojawia się nam pewien problem z naborem, gdyż na wyposażenie wchodzi nowy sprzęt, a jednocześnie ludzie coraz bardziej przywiązują się do danego miejsca służby. Z drugiej jednak strony w Dęblinie szkoli się coraz więcej żołnierzy, a nasi koledzy są instruktorami, więc już na tym etapie mamy pewien wgląd w predyspozycje potencjalnych kandydatów do służby w Powietrznej Jednostce Operacji Specjalnych. Jeśli w sposób skokowy wzrośnie nam liczba etatów personelu latającego, to wtedy będziemy musieli pomyśleć o naborze wprost ze szkół.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu