Dania należała do grupy czterech pierwszych europejskich użytkowników wielozadaniowych samolotów bojowych General Dynamics F-16 (obok Holandii, Belgii i Norwegii).
Początkowo Kopenhaga zamówiła 46 F-16A i 12 dwumiejscowych B, które dostarczono z belgijskiej linii montażowej w zakładach SABCA w Charleroi. Pierwszy z nich trafił do służby 28 stycznia 1980 roku, a całą dostawę zrealizowano do 1984 roku. W sierpniu 1984 roku zakupiono kolejną partię dwunastu samolotów (osiem A i cztery B), które z kolei powstały w zakładach Fokkera w Holandii i dostarczono je w latach 1987–1989. W następnej dekadzie, tym razem z amerykańskich nadwyżek sprzętowych, przejęto siedem kolejnych maszyn Block 15 (sześć A
i jedna B). Po rozwiązaniu Układu Warszawskiego i zakończeniu zimnej wojny Duńczycy rozpoczęli intensywną eksploatację swoich maszyn w działaniach ekspedycyjnych. Należy w tym kontekście wymienić wykorzystanie F-16 w operacjach bojowych nad: Jugosławią (1999), Afganistanem (2002–2003), Libią (2011), czy – od 2014 roku – przeciwko tzw. Państwu Islamskiemu. Do tego, w ramach zobowiązań sojuszniczych, pełnią rotacyjnie działania w ramach misji NATO Air Policing nad Islandią i krajami bałtyckimi.
Na przełomie wieków duńskie maszyny przeszły modernizację w ramach programu MLU, który zbliżył standard ich wyposażenia i możliwości bojowe do późnych wersji F-16C/D, a także przedłużył okres ich eksploatacji. Ze względu jednak na koszty starzejącego się sprzętu, rozpoczęto stopniową redukcję liczby samolotów w jednostkach operacyjnych. Obecnie w linii pozostało około 30 samolotów, które stanowią wyposażenie dwóch eskadr.
Prace związane z zastąpieniem F-16 przez nową konstrukcję zostały zatwierdzone przez rząd jeszcze w 2005 roku. Wcześniej, bo w 1997 roku, Dania dołączyła do programu F-35 jako partner III poziomu – przy wkładzie około 120 mln USD, co pozwoliło na ulokowanie zleceń w lokalnych firmach (m.in. Terma produkuje zasobniki podwieszane do 25 mm działek, które będą wykorzystywane na F-35B i F-35C, inne przedsiębiorstwa dostarczają struktury kompozytowe oraz okablowanie), a jeden z duńskich F-16 wraz z pilotem uczestniczy w lotach testowych w bazie Edwards w Kalifornii.
Zamiar udziału w rywalizacji ogłosili wszyscy zachodni producenci naddźwiękowych maszyn wielozadaniowych. Szybko, bo do 2008 roku, wycofało się dwóch z nich – szwedzki Saab i francuski Dassault. Powodem tego kroku była analiza wstępnych wymagań, która w odczuciu przedstawicieli obu firm, faworyzowały produkt Lockheed Martina. Pomimo tego do starcia z faworytem przystąpiły: konsorcjum Eurofighter GmbH i koncern Boeing. Procedura została jednak wstrzymana w 2010 roku ze względów budżetowych i… operacyjnych. Ówczesne analizy wykazały bowiem, że F-16MLU nie wymagają pilnego zastąpienia i mogą jeszcze kilka lat pozostawać w linii w relatywnie dużej liczbie. Według nieoficjalnych informacji, wówczas najlepsze noty komisji oceniającej oferty otrzymał Boeing, którego chwalono za pakiet offsetowy i dojrzałość konstrukcji. Tego samego nie można było powiedzieć o F-35, który wtedy nadal znajdował się pod politycznym i medialnym ostrzałem, spowodowanym kolejnymi opóźnieniami procesu badawczo-rozwojowego oraz wzrostem kosztów programu.
Procedurę wznowiono w 2013 roku, zakładając, że nowe samoloty trafią do służby w latach 2020–2024, a gotowość operacyjną osiągną około 2027 roku. Wstępne zapotrzebowanie określono na 34 maszyny. Ponowny udział w rywalizacji zainteresował trzy podmioty: Lockheed Martin, Boeing i Eurofighter GmbH. Co ciekawe, koncern z St. Louis zaproponował wyłącznie Super Horneta w dwumiejscowej wersji F, co może zastanawiać, szczególnie że nie było słychać o podobnej ofercie ze strony europejskiego konsorcjum. Być może specjaliści marketingowi Boeinga wyszli z założenia, że dwuosobowa załoga lepiej realizuje zadania bojowe dzięki podziałowi funkcji w czasie lotu. Być może zaważyły tu także doświadczenia australijskie. Canberra dla RAAF zakupiła wyłącznie dwumiejscowe Super Hornety, które zbierają pozytywne oceny eksploatacyjne.
Pełna wersja artykułu