Nawiązując do artykułu o niemieckich dylematach związanych z wyborem następcy samolotów Panavia Tornado, który został opublikowany w styczniowym numerze „Wojska i Techniki”, należy na wstępie rozwinąć wątek połączonego zakupu dwóch typów samolotów bojowych dla Luftwaffe, choć nie jest to bezpośrednio związane z F-35. 9 stycznia niemieckie media, wsparte przez analityków z Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych (IISS, International Institute for Strategic Studies) z Londynu, wskazały, że właśnie taka opcja jest najbardziej racjonalna z punktu widzenia Bundeswehry [w radzie IISS zasiada Marillyn A. Hewson – prezes i dyrektor generalna Lockheed Martin Corp. – przyp. red.]. Oczywiście, ma to związek z możliwością utrzymania zdolności do realizacji zadań związanych z odstraszaniem nuklearnym z wykorzystaniem amerykańskich bomb atomowych B61, które są rozmieszczone w kilku europejskich bazach. Według wstępnych kalkulacji koszt integracji bomb B61 z samolotami Eurofighter Typhoon może pochłonąć kwotę powyżej 400 mln USD i – jak sugeruje prasa niemiecka – żeby jednostka przezbrojona w „nuklearne” Typhoony osiągnęła wstępną gotowość operacyjną w momencie wycofania Tornado, prace z tym związane musiałyby rozpocząć się jeszcze w tym roku. To zaś jest niemożliwe, ze względu na wczesny etap prac związanych z programem następcy Tornado oraz niemoc decyzyjną z powodu m.in. sytuacji politycznej w Berlinie i trwającymi rozmowami na temat stworzenia nowej koalicji rządowej. Co więcej, proces integracji mógłby grozić koniecznością przekazania Amerykanom szczególnie chronionych informacji związanych ze zdolnościami bojowymi Typhoona, a na to mogą nie zgodzić się uczestnicy konsorcjum Eurofighter GmbH, a raczej rządy jego państw członkowskich. Powyższy krok może spowodować, że najlepszym rozwiązaniem dla Berlina może być decyzja o zakupie dwóch typów nowych maszyn. Jak wskazują analitycy, taka opcja nie byłaby niczym niezwykłym – tą drogą idą już Brytyjczycy i Włosi, a najprawdopodobniej wkrótce dołączą także Hiszpanie, którzy w najbliższych latach chcą zastąpić samoloty Boeing AV-8B Harrier II i EF-18A/B Hornet.
Belgia
19 stycznia Departament Stanu USA poinformował o wydaniu zgody na potencjalną sprzedaż do Belgii samolotów F-35A, które są tam oferowane w trwającym postępowaniu przetargowym. W przesłanych do Kongresu dokumentach określono, że cena pakietu wynosi 6,5 mld USD – jest to maksymalna kwota transakcji, która może być zrealizowana za pośrednictwem procedury FMS. W jej ramach rząd Stanów Zjednoczonych oferuje Belgii 34 samoloty F-35A wraz z czterema zapasowymi silnikami P&W F-135. Dodatkowo pakiet obejmuje: systemy pokładowe (WRE, C4I/CNI), autonomiczny system logistyczny i globalnego wsparcia, naziemny symulator lotu, cele pozorne itp. Standardowo pakiet obejmuje także wsparcie szkoleniowe, części zamienne, dokumentację itp. Belgowie są obecnie na ostatniej prostej procedury wyboru nowych wielozadaniowych samolotów bojowych, które zastąpią F-16AM/BM. Obok Stanów Zjednoczonych ofertę przedstawiła Wielka Brytania, która w Belgii reprezentuje konsorcjum Eurofighter GmbH. Z rywalizacji we wcześniejszej fazie wycofały się koncern Boeing i Saab, natomiast Francja zaoferowała Rafale niezgodnie z procedurą zamawiającego – obecnie oczekiwana jest decyzja o jej formalnym odrzuceniu. Być może zostanie ona ogłoszona wraz z wyborem dostawcy, co ma nastąpić w połowie roku.
Powyższa kwota, a także wcześniejsze kalkulacje władz Danii, opublikowane w poprzednim numerze „Wojska i Techniki”, pokazują z jakimi kosztami należy liczyć się w przypadku programu Harpia, którego celem jest zakup nowych wielozadaniowych samolotów bojowych dla Sił Powietrznych. Dotychczas ujawnione plany mówią o 36–54 maszynach, które zastąpiłyby wszystkie jeszcze eksploatowane MiG-i-29 i Su-22. O ile wartość pakietu dla Belgii może zaskakiwać, to patrząc choćby na informacje płynące z MON odnośnie negocjacji dotyczących programu Wisła, możliwe jest zredukowanie tej kwoty nawet o ok. 50%.
Włochy
Ważnym wydarzeniem dla programu F-35 było przekazanie włoskiemu Aviazione Navale pierwszego samolotu F-35B. Uroczystość odbyła się 25 stycznia w Cameri, gdzie mieści się europejskie centrum montażu ostatecznego i MRO Lightningów II. Dotychczas zakład ten dostarczył odbiorcom dziewięć F-35A ‒ wszystkie trafiły do Aeronautica Militare. Dodatkowo, bazując na zawartych umowach, we Włoszech zrealizowany zostanie montaż części F-35A dla Koninklijke Luchtmacht. Pierwszy włoski F-35B ma wkrótce zostać przebazowany do Stanów Zjednoczonych, gdzie w ośrodku doświadczalnym lotnictwa morskiego w Patuxent River przejdzie testy i proces certyfikacji. Później ma pozostać w Stanach Zjednoczonych, gdzie wzmocni narodowy ośrodek szkolno-treningowy. Rzym zamówił dla swych sił zbrojnych 30 F-35B, które mają trafić po połowie do sił powietrznych i lotnictwa morskiego. W przypadku Aviazione Navale, zastąpią w nim maszyny V/STOL Boeing AV-8B Harrier II i będą stanowić element grupy lotniczej lotniskowca Cavour, a także wielozadaniowego okrętu lotniczego Trieste, który ma wejść do służby w połowie 2022 r.
Japonia
26 stycznia w bazie lotniczej Misawa, położonej w północnej części wyspy Honsiu, odbyła się uroczystość przekazania Japońskim Siłom Samoobrony pierwszego egzemplarza F-35A, który trafi do jednostki operacyjnej – 301. Dywizjonu Myśliwskiego, który obecnie eksploatuje maszyny McDonnell Douglas F-4EJ Phantom II. Co ciekawe, dotychczas stacjonował w bazie Hyakuri, gdzie odpowiadał za ochronę przestrzeni powietrznej tokijskiego obszaru metropolitalnego. Do końca roku jednostka ma dysponować dziesięcioma F-35A i zainicjować szkolenie operacyjne. Pięć kolejnych (cztery z linii montażowej z Fort Worth oraz pierwszy zmontowany w Japonii) stacjonują w bazie Luke, gdzie są wykorzystywane do szkolenia japońskiego personelu. Co ważne, przy okazji styczniowej uroczystości władze Japonii ogłosiły, że należące do Sił Samoobrony F-35A będą uzbrojone w kierowane pociski „powietrze–powierzchnia” Kongsberg JSM. Oznacza to, po raz kolejny, przejście władz w Tokio z postawy pacyfistycznej ku działaniom zaczepnym – dzięki powyższej broni samoloty będą mogły razić cele naziemne i nawodne odległe o ponad 300 km od miejsca odpalenia. Dotychczas rząd japoński autoryzował zakup 42 F-35A, które mają pozwolić na przezbrojenie jedynie części dywizjonów wyposażonych nadal w F-4EJ. Pod koniec zeszłego roku pojawiły się pierwsze informacje, które wskazują, że wkrótce liczba japońskich F-35 może ulec zwiększeniu – w ramach rozbudowy możliwości operacyjnych Japończycy są zainteresowani zakupem F-35B i ich integracją z niszczycielami śmigłowcowymi typu Izumo. Uzupełnieniem floty maszyn 5. generacji ma być modernizacja samolotów Boeing F-15J Eagle. Tokio analizuje możliwość ich dozbrojenia w pociski klasy stand-off, a pod uwagę brane są rakiety Kongsberg JSM i Lockheed Martin AGM-158 JASSM-ER.
Singapur
Ważnym elementem marketingowej gry koncernu Lockheed Martin jest Singapur, który od wielu lat deklaruje zainteresowanie zakupem F-35. Co ciekawe, władze tego współczesnego polis publicznie wskazują na chęć zakupu maszyny w wersji pionowego startu i lądowania F-35B. Nie może więc dziwić, że w trakcie odbywającego się na początku lutego międzynarodowego salonu lotniczego w Singapurze Lockheed Martin, we współpracy z US Marine Corps, zaprezentował seryjne F-35B. Maszyny na tę okoliczność przebazowane zostały z Japonii, a po salonie mają wziąć udział w ćwiczeniach na terytorium Tajlandii. Zainteresowanie Singapurczyków F-35B jest tłumaczone dwojako. Po pierwsze, wobec niewielkiej przestrzeni kraju brak jest miejsca na rozbudowę instalacji militarnych, a możliwość realizacji operacji lotniczych z niewielkiej przestrzeni oraz dróg publicznych (co cały czas jest ćwiczone przez pilotów tego kraju) stanowi niepodważalny atut. Zresztą F-35B jest także w kręgu zainteresowania lotnictwa izraelskiego, dla którego może to być odpowiedź na rosnące zagrożenie uszkodzeniem pasów startowych przez przeciwnika. Drugim elementem są regionalne interesy Singapuru, których owocem może być budowa wielozadaniowego okrętu (bądź okrętów) lotniczego zdolnego do przenoszenia i wykorzystania maszyn tej klasy – tego typu jednostki mają zasilić flotę w kolejnym dziesięcioleciu, kiedy zostanie uruchomiony program budowy następców czterech okrętów desantowych typu Endurance.
Stany Zjednoczone
W przypadku USMC i jego działalności ekspedycyjnej ważnym wydarzeniem było przybycie do Sasebo okrętu desantowego USS Wasp (LHD-1), pierwszej jednostki przystosowanej i certyfikowanej do współpracy z F-35B. Po odpoczynku załogi okręt ma rozpocząć działalność operacyjną na wodach oceanów Spokojnego i Indyjskiego, mając na pokładzie komponent uderzeniowy obejmujący samoloty z dywizjonu VMFA-121, stacjonującego w Iwakuni w Japonii. Ma to nastąpić wiosną i może zaowocować debiutem bojowym na obszarze Bliskiego Wschodu bądź Afganistanu. Na okręcie ma stacjonować sześć samolotów. W lecie spodziewane jest zaokrętowanie kolejnych sześciu na pokład USS Essex (LHD-2), który także wyruszy w rejon Oceanu Indyjskiego.
Izrael
Dość nieoczekiwanie, przykrą niespodzianką dla programu, mogą być decyzje podjęte w Izraelu. 30 stycznia prasa izraelska poinformowała, że dowództwo Hel HaAwir planuje zarekomendować resortowi obrony zakup kolejnej partii maszyn uderzeniowych Boeing F-15I Ram, które mają uzupełnić potencjał uderzeniowy F-35I Adir i F-16I Sufa. Wiążąca decyzja ma zostać upubliczniona w maju bądź czerwcu. Izraelczycy zamówili dotychczas 50 F-35I Adir, spośród których dziewięć jest już w Izraelu. Całe zamówienie, sfinansowane ze środków programu pomocy wojskowej Stanów Zjednoczonych, pozwoli na przezbrojenie dwóch dywizjonów lotnictwa izraelskiego. W opcji jest zakup sprzętu dla trzeciego, jednak w tym przypadku środki mogą zostać przeniesione na kolejne F-15I. Powodem tego kroku są różne czynniki. Po pierwsze fundusze, a także chęć dywersyfikacji floty i większe zdolności operacyjne uderzeniowych F-15I. Obecnie izraelskie lotnictwo ma 25 F-15I, które dostarczono w latach 1996–1998, stanowią wyposażenie 69. Tajeset i są wykorzystywane do ataków dalekiego zasięgu. To właśnie te samoloty odpowiadają za zniszczenie rzekomego syryjskiego „reaktora atomowego” we wrześniu 2007 r.
Jak widać, już wydarzenia stycznia pokazują, że 2018 r. może być bardzo ważny dla programu Lightning II. Dwie tury operacyjne na pokładach okrętów desantowych US Navy w rejonie toczących się działań bojowych mogą otworzyć drogę do debiutu bojowego, a spodziewany na połowę roku wybór Belgów może wzmocnić pozycję konstrukcji na rynkach, w tym europejskich.
Fotografie w artykule:
United States Air Force, United States Navy, Lockheed Martin, Ministerstwo Obrony Królestwa Norwegii, Siły Obrony Izraela.
Łukasz Pacholski
Podobne z tej kategorii:
Podobne słowa kluczowe:
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu