Program wielozadaniowej maszyny Lockheed Martin F-35 Lightning II, w ramach którego powstają trzy, poważnie różniące się od siebie, warianty tego myśliwca, pokonuje kolejne bariery w rozwoju (patrz WiT 5/2017), ale nie da się zaprzeczyć, że jego opóźnienie rośnie, podobnie jak i koszty. Na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy „ostrze krytyki” mierzy w morski wariant konwencjonalnego startu i lądowania (CTOL) F-35C, przeznaczony do operowania z pokładów dużych lotniskowców. Wersja ta, z oczywistych względów, przeznaczona wyłącznie dla US Navy i – w mniejszym stopniu – US Marine Corps, notuje obecnie największe opóźnienia w procesie rozwoju. To wyjątkowo niefortunne z punktu widzenia produkującego myśliwiec koncernu Lockheed Martin, jako że jego lokalna konkurencja dysponuje bardzo zaawansowaną alternatywą właśnie dla F-35C. Mowa o najnowszej wersji wielozadaniowej maszyny generacji 4+ F/A-18E/F Super Hornet, od kilku lat rozwijanej na własny koszt przez Boeinga.
W przeciwieństwie do F-35C, Super Hornet nie powstał jako projekt rewolucyjny, ale jest wynikiem trwającej przez ponad pięć dekad ewolucji. Jego pradzieje sięgają jeszcze 1965 r. i projektu Northrop P-530, który przekształcił się w YF-17 Cobra – konkurenta YF-16 Viper w programie LWF. Jego powiększona wersja trafiła u schyłku lat 80. do US Navy i USMC jako McDonnell Douglas F/A-18A/B Hornet. Samolot ten powstał jako tańsza, wielozadaniowa maszyna pokładowa, stanowiąca uzupełnienie wyspecjalizowanych ciężkich myśliwców pokładowych Grumman F-14A Tomcat, których główną rolą było zwalczanie sowieckich pocisków przeciwokrętowych dalekiego zasięgu i ich powietrznych nosicieli, a potem także przechwytywanie samolotów wroga i wywalczenie lokalnej przewagi w powietrzu. Hornety, które przejęły w amerykańskim lotnictwie morskim zadania maszyn A-4 Skyhawk, A-7 Corsair i F-4 Phantom II były stale doskonalone (wersja C/D z końca lat 80.) i stały się prawdziwymi „końmi roboczymi” lotnictwa pokładowego, trafiły także do wyposażenia lotnictw kilku sojuszników Stanów Zjednoczonych z całego świata. McDonnell Douglas jeszcze w latach 80. usiłował zainteresować US Navy powiększoną wersją F-18 – z przedłużonym kadłubem i większymi skrzydłami. Był to tzw. Hornet 2000, nazywany potem Hornetem II, który ostatecznie wyewoluował w Super Horneta. W obliczu cięcia kosztów i restrukturyzacji po zakończeniu zimnej wojny, US Navy ostatecznie zdecydowała się na zakup tych maszyn, zamiast planowanego wcześniej, znacznie droższego, trudnowykrywalnego samolotu uderzeniowego powstającego w ramach programu Advanced Tactical Aircraft (ATA) A-12 Avenger II zwycięskiego konsorcjum McDonnel Douglas i General Dynamics. Nie osiągnął on nawet stadium rozpoczęcia budowy prototypu w chwili skasowania całego programu w 1991 r. Będący ewolucją Horneta F/A-18E/F Super Hornet miał w perspektywie zastąpić „zbyt drogie” w opinii księgowych i „oparte na technice lat 60.” Tomcaty. Produkcję tych ostatnich zakończono w 1991 r., a w następnym zamknięto program ich następcy – Navy Tactical Fighter (NATF), który miał być morskim wariantem myśliwca F-22, a zatem maszyną 5. generacji. Zastąpienie tych wszystkich konstrukcji wielozadaniowym Super Hornetem od początku wywoływało liczne kontrowersje. W latach 90. wskazywano, że to maszyna jeszcze niesprawdzona, która może nie poradzić sobie z zadaniem ochrony zespołów floty przed atakami lotnictwa przeciwnika i wywalczenia przewagi w powietrzu. Argumentami za F/A-18E/F było niewielkie ryzyko programu (maszyna była w zasadzie nowym samolotem, ale dzielącym z F/A-18C/D układ aerodynamiczny, część wyposażenia, w tym radar, oprogramowanie komputera misji i procedury obsługowe, a także uzbrojenie) i relatywnie niewielki koszt w porównaniu do maszyn zupełnie nowej generacji.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu