Cz. 4 wozy bojowe, obrona przeciwlotnicza i sprzęt wojsk lądowych
W Zhuhai tradycyjnie już pojawia się dużo nowinek z dziedziny obrony przeciwlotniczej. Można byłoby uznać to za nadrabianie trwających kilka dziesięcioleci opóźnień w tej sferze, gdyby nie fakt, że łączna liczba ujawnionych w ciągu ostatnich kilku lat systemów i zestawów przeciwlotniczych nie tylko przekracza potrzeby największych nawet sił zbrojnych, ale i liczbę podobnego uzbrojenia opracowywanego w tym samym czasie na całym świecie! Jest to więc kolejny obszar, w którym Chiny zostały dotknięte „przekleństwem urodzaju”.
W ubiegłym roku największą nowością – dosłownie i w przenośni – był zestaw samobieżny JRVG-1, opracowany wspólnie przez Jiangsu Automation Research Institute, Zhengzhou Electromechanical Engineering Research Institute (CSIC) i Yangzhou Marine Electrical Instruments Institute. Jest to 76 mm samobieżna armata przeciwlotnicza na nośniku kołowym. Chińczycy skopiowali w ten sposób koncepcję włoskiego zestawu Oto Melara Draco. Nawet wybór uzbrojenia w postaci armaty okrętowej powtarza tamto rozwiązanie. Chińskim konstruktorom nie udało się jednak zredukować masy komponentów okrętowej armaty PJ-26 w stopniu wystarczającym do zainstalowania całości na typowym nośniku. Wskutek tego trzeba było go skonstruować od podstaw. Nowe podwozie BK-9003S ma układ pięcioosiowy (10×10), choć kształt kadłuba pojazdu odpowiada transporterom 8×8. Takie rozwiązanie, czyli wydłużenie kadłuba i dodanie jednej pary kół, nie jest niczym oryginalnym – z powodzeniem zrealizowano je np. ćwierć wieku temu w przypadku jeszcze wówczas szwajcarskiej Piranhii 10×10. Chiński pojazd waży podobno 32 t, ma długość 9,4 m i jest napędzany silnikiem o mocy 330 kW/450 KM. Załogę stanowią trzy osoby: kierowca, dowódca i celowniczy.
Lufę armaty umieszczono w modnym ostatnio, zewnętrznym szkielecie usztywniającym. Na wieży został zainstalowany blok przyrządów optoelektronicznych, najwyraźniej przeznaczony do precyzyjnego śledzenia celu i ścianowa antena radaru wykrywania celów. W ulotce informacyjnej podano, że szybkostrzelność armaty wynosi 300 strz./min (sic!), co jest wielkością zupełnie nieprawdopodobną, nawet przy bardzo intensywnym chłodzeniu lufy i zastosowaniu wyjątkowo efektywnego układu zasilania amunicją – włoska okrętowa Super Rapido i rosyjska AK-176 mają tylko 120 strz./min i to chwilowo! Być może zastosowano rozwiązanie, znane z samobieżnych armatohaubic nowej generacji, z układem automatycznego załadowania. Polega ono na oddaniu w bardzo krótkim czasie kilku strzałów (zwykle 3–5), po czym następuje przerwa, niezbędna do powtórnego załadowania „podręcznego magazynka”. W takim przypadku krótkotrwała szybkostrzelność mogłaby być wyższa od uzyskiwanej przy ciągłym podawaniu amunicji tego kalibru. Zasięg wykrywania samolotów ma być nie mniejszy niż 20 km, ich śledzenia za pomocą radaru – 15 km, a za pomocą układu optoelektronicznego 12 km. Zasięg skutecznego ognia w przypadku samolotów to 6 km, a w przypadku pocisków rakietowych o prędkości 2,5 Ma – 4 km. Czas reakcji w trybie autonomicznym nie przekracza 10 s, a w przypadku wskazania celu przez wóz dowodzenia 5 s. Producent zapowiada stworzenie także wersji zestawu na nośniku gąsienicowym, oznaczonej JRVG-1B.
Kolejną nowością był system Sky Dragon SD-30. Wcześniej ujawniono systemy SD-12 i SD-50 o zasięgu, odpowiednio, 12 i 50 km, a więc, jeśli działa zasada analogii, to nowa konstrukcja ma zasięg ok. 30 km. Pocisk pod względem konfiguracji przypomina europejski IRIS-T SL, ale jest od niego większy. Jednostopniowy pocisk ma układ bikalibrowy – silnik ma większą średnicę niż część głowicowa. Rakieta ma krzyżowe skrzydła o niewielkiej rozpiętości i dużej cięciwie, cztery niewielkie destabilizatory w przedniej części i cztery płytowe stery aerodynamiczne w tyle kadłuba. Zastosowano optoelektroniczną głowicę samonaprowadzającą, która na znacznej części trajektorii jest przykryta smukłym stożkiem aerodynamicznym (to też rozwiązanie skopiowane z przeciwlotniczego IRIS-a-T SL). Pociski są odpalane z prostopadłościennych pojemników transportowo-startowych. Sześć takich pojemników jest montowanych na ruchomej ramie-wyrzutni, umieszczonej na trzyosiowym samochodzie terenowym. Do startu nie są one ustawione pionowo, jak w przypadku niemieckiego odpowiednika, ale skośnie. Z jednej strony zwiększa to ich zasięg, ale z drugiej znacząco ogranicza sektor zwalczania celów. Rozmiary pocisku i obecność stożka ochronnego na oknie głowicy optoelektronicznej oznaczają, że podjęcie śledzenia celu przez pocisk następuje po odpaleniu (tryb LOAL), a więc na pierwszym odcinku trajektorii jest on kierowany w stronę celu albo przez sygnały z ziemi (system uplink), albo w oparciu o dane wprowadzone do pamięci komputera pocisku tuż przed startem. Niestety, w Zhuhai nie pokazano ani wozu dowodzenia, ani stacji wykrywania i śledzenia celów do SD-30. Nie jest wykluczone, że funkcje tej ostatniej mogą przejąć uniwersalne radary obrony powietrznej (naśladownictwo koncepcji izraelskich MMR).
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu