Wraz z wejściem do służby okrętów podwodnych typów XXI i XXIII, których prędkości w zanurzeniu wynosiły odpowiednio 17 oraz 12,5 w., a także w związku z próbami jeszcze szybszych jednostek typu XXVI napędzanych turbiną Waltera (do 24 w.), zdolnych dodatkowo do wykorzystywania nowoczesnych torped naprowadzanych akustycznie, liczne siły eskortowe Royal Navy (dalej RN) w ciągu zaledwie kilku miesięcy stały się przestarzałe.
O ile jednak kwestia zagrożenia ze strony U‑Bootów pod koniec wojny nie miała już takiego znaczenia, to większym zmartwieniem dla brytyjskiej Admiralicji był fakt, że na przełomie lat 40. i 50. niedawny sojusznik, a wówczas już potencjalny przeciwnik, ZSRR, na bazie zdobytych na terytorium Niemiec planów typu XXI i nieukończonych jednostek w Gdańsku oraz 3 otrzymanych w ramach podziału byłej Kriegsmarine rozpoczął masową produkcję średnich i dużych okrętów proj. 613 (NATO: Whiskey) oraz proj. 611 (NATO: Zulu). Tymczasem okres powojenny w Zjednoczonym Królestwie traktowany był w kategoriach odwilży i próby przywrócenia państwa do normalnego funkcjonowania po stratach wojennych, co z kolei przekładało się na niewielkie nakłady finansowe na zbrojenia. Dopiero rozpoczęcie zimnej wojny (1947), a także blokada Berlina oraz utworzenie mostu powietrznego (od 24 czerwca 1948 do 12 maja 1949) uzmysłowiły władzom Wielkiej Brytanii (i nie tylko jej), że nie można sobie pozwolić na demilitaryzację, a siły zbrojne nie tylko nie mogą zostać zredukowane, ale wręcz ulec muszą szybkiej modernizacji, by móc przeciwstawić się nowym zagrożeniom. Nie inaczej było w przypadku RN i jej sił eskortowych, których konieczność utrzymywania na wysokim poziomie technicznym zweryfikował niedawno co zakończony konflikt.
Na początku 1947 r. na podstawie analiz i studiów Admiralicja stwierdziła, że w przypadku wybuchu wojny RN potrzebowałaby co najmniej 180 eskortowców. W związku z długim czasem wymaganym na dopracowanie projektów i budowę odpowiedniej liczby okrętów, już w marcu tamtego roku rozpoczęto poszukiwania alternatywnej metody pozyskania w krótkim czasie i stosunkowo niewielkim kosztem jak największej liczby wyspecjalizowanych jednostek przeznaczonych do wykrywania i zwalczania okrętów podwodnych (ZOP). Rozważano wówczas poddanie modernizacji i przebudowie znajdujących się w służbie (lub świeżo przeniesionych do rezerwy) zbudowanych jeszcze w okresie wojny i tuż po niej niszczycieli programu War Emergency Flotillas typów O, P, Q, R, S, T, U, V, W, Z, a także Ca, Ch, Co i Cr (łącznie powstało ich 112, z tego 21 po wojnie). Wszystkie okręty wymienionych typów były do siebie konstrukcyjnie zbliżone, a różnice dotyczyły wyposażenia i uzbrojenia. Za ich wykorzystaniem do przebudowy, poza wspomnianą unifikacją, przemawiał także ich stan techniczny, w większości przypadków oceniany jako dobry lub nawet bardzo dobry.
Zanim jednak ostatecznie podjęto decyzję w sprawie rozpoczęcia prac, zdecydowano się odczekać kilka miesięcy na pierwsze wnioski z eksploatacji świeżo wówczas wprowadzonych do służby niszczycieli ZOP typu Weapon (4 jednostki w służbie od października 1947 r.). Nieco ponad rok później, w listopadzie 1948, program modernizacji szedł już „pełną parą”, do czego niewątpliwie przyczyniło się nadanie mu wysokiego priorytetu.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu