Mimo pogorszenia się pod koniec listopada pogody – najpierw wystąpienia silnych wiatrów, opadów deszczu i w efekcie roztopów, potem opadów śniegu i pojawienia się mrozu, na wielu kluczowych odcinkach frontu działania bojowe nie zostały wstrzymane. W czasie nielotnej pogody, gdy uziemione były bezzałogowce i lotnictwo taktyczne, ataki rosyjskie traciły na impecie, żeby znowu się intensyfikować przy poprawie pogody. Przez cały miesiąc można było obserwować powolne wygaszanie przez stronę ukraińską operacji zaczepnych, i przejmowanie inicjatywy przez rosyjskie zgrupowania uderzeniowe, głównie w Donbasie. Na niektórych odcinkach frontu, jak np. pod Bachmutem, siły agresora zdolne były do odzyskania terenu utraconego w poprzednich miesiącach.
Największą uwagę władze Ukrainy, a za nimi i sojusznicy, przykładali w listopadzie do wzmocnienia obrony przeciwlotniczej Sił Zbrojnych Ukrainy w oczekiwaniu na rakietową ofensywę zimową przeciwko ukraińskiej infrastrukturze energetycznej i komunikacyjnej. Zaraz po szczycie Ramstein-17, który odbył się w trybie on-line 22 listopada, mówił o tym wyraźnie prezydent Wołodymyr Zełenski, sugerując stworzenie koalicji mającej na celu rozwijanie ukraińskiej OPL, której motorami miałyby stać się Niemcy i Francja. Symboliczna może być więc w tym kontekście, wizyta ministrów Borisa Pistoriusa i Rustema Umerowa, w czasie roboczego pobytu tego pierwszego w Kijowie, na stanowisku dowodzenia przekazanego z zasobów Bundeswehry dywizjonu (baterii) systemu Patriot.
Do końca omawianego w tym przeglądzie okresu, czyli do 5 grudnia, nie zanotowano zastosowania przez Rosjan pocisków manewrujących Kalibr i Ch-101, natomiast główną rolę nękającą odgrywały regularnie wypuszczane z Krymu i obwodu briańskiego fale bezzałogowców uderzeniowych Shahed-131/136 (Gieran’-1/2). W asymetrycznej odpowiedzi strona ukraińska atakowała terytorium Rosji własnymi bezzałogowcami, co rzecz jasna ma raczej wymiar symboliczno-propagandowy niż stricte militarny. Przykładowo, gdy 26 listopada doszło do wybuchu w rejonie Czelabińskiej Fabryki Traktorów Uraltrak (CzTZ-Uraltrak), produkującej m.in. silniki czołgowe, pożar ograniczył się do stacji transformatorowej (oficjalna przyczyna pożaru to zwarcie elektryczne na linii wysokiego napięcia), nie miało to żadnego przełożenia na moce produkcyjne zakładu.
W omawianym okresie ataki lotniczo-rakietowe były sporadyczne, odpalano niewielką liczbę pocisków Ch-59M, S-300P, rzadziej Ch-22M/32, nierzadko nawet tylko po jednym na dobę. Jak wspomniano główny ciężar ataków wzięły na siebie bezzałogowce Gieran’, które zgodnie z oczekiwaniem zaczęto kierować także na infrastrukturę energetyczną, jednakże jesienią ich głównym celem było przede wszystkim rozpoznanie systemu OPL przeciwnika oraz wyznaczenie optymalnych tras przelotu bezzałogowców uderzeniowych i pocisków manewrujących. Świadczy o tym m.in. relatywnie niska aktywność bezzałogowców w stosunku do poprzednich miesięcy. Według stanu na 22 listopada użyto szacunkowo 240 Shahedów-131/136, podczas gdy w maju br. – 413, a w rekordowym wrześniu aż 521. W nocy z 24 na 25 listopada miał jednak miejsce niespotykany, zmasowany ich atak, bowiem wg danych ukraińskich wzięło w nim udział aż 75 Shahedów-131/136, ale była to raczej anomalia. Jak sugerują niektórzy, w tym prezydent Zełenski, skala ataku w nocy przed Dniem Pamięci Ofiar Wielkiego Głodu i Represji Politycznych nie była przypadkowa, a symboliczna.
Bezzałogowce odpalane zwłaszcza z kierunku południowo-wschodniego, z rejonu Primorsko-Achtarska nad Morzem Azowskim, atakowały cele na terenie całej Ukrainy, penetrując nawet zachodnie jej obszary, w tym docierając w rejon Lwowa. Zazwyczaj nie informuje się jakie rodzaje uzbrojenia posłużyły do strącenia konkretnych bezzałogowców, jednakże wiadomo, że kluczowym narzędziem w walce z nimi są tzw. mobilne grupy ogniowe (MWG, mobilni wogniewi grupi), głównie z pick-upami uzbrojonymi w karabiny maszynowe (np. PKM, DSzK, ZPU-2), rzadziej uzupełnione przenośnymi przeciwlotniczymi zestawami rakietowymi (Stinger, Igła/Igła-1), czasami też w armaty małokalibrowe 20÷40 mm na platformach ładunkowych ciężarówek (ZU-23-2 – te także jako ciągnione, Zastava M55, Bofors L/70 etc.).
W ostatnim czasie wzrost liczby MWG związany jest też z formowaniem zmotoryzowanych batalionów przeciwlotniczych. Tworzenie nowych pododdziałów przeciwlotniczych szybkiego reagowania jest jednym z priorytetów SZU, gdyż uważa się, że jest to relatywnie skuteczny i tani środek zwalczania bezzałogowców, pozwalający jednocześnie „oszczędzać” deficytowe kierowane pociski przeciwlotnicze krótkiego i średniego zasięgu. MWG wyposażane są w środki łączności, w tym terminale Starlink, reflektory, środki obserwacji w nocy (nokto- i termowizyjne), wreszcie planszety z zobrazowaniem sytuacji taktycznym, zapewniające skrócenie czasu reakcji na dynamicznie zmieniającym się polu walki. Ważne jest wczesne wykrycie bezzałogowców, określenie ich potencjalnej trasy lotu, a potem skierowanie do ich przechwycenia MWG albo innych zasobów naziemnej OPL lub nawet lotnictwa. Po rozpoznaniu trasy dolotu bezzałogowców do celu, znajdujące się najbliżej MWG przemieszczają się, aby je przechwycić. Z powodu małego zasięgu rażenia ich środków ogniowych, kluczowy jest skuteczny system rozpoznawania i oceny zagrożenia oraz efektywny, racjonalny sposób wykorzystania całego systemu OPL, także Wojsk Lądowych SZU.
Nasyceniem terytorium całego kraju systemem różnorodnych środków wykrywania i identyfikacji celów powietrznych zajmuje się obecnie m.in. platforma UNITED24, poprzez specjalny program „Bezpieczne niebo”. Za najbardziej skuteczną broń przeciwdronową uważa się 35 mm samobieżne zestawy artyleryjskie Gepard, przekazywane m.in. z zasobów Bundeswehry (do końca października 2023 r. 49 wersji 1A2, trzy kolejne przygotowywane są do przekazania), ale tych jest wciąż mało, a na eksjordańskie Gepardy w holenderskiej wersji PRTL (60 odkupionych przez Stany Zjednoczone) trzeba będzie zapewne poczekać do wiosny przyszłego roku, choć wspomina się o możliwości przekazania pierwszej partii już w najbliższych tygodniach.
W nocy z 15 na 16 listopada atakowało 18 Gieraniów, z których zestrzelono rzekomo 16. W nocy z 17 na 18 listopada nadleciało ich już 38, dowództwo Sił Powietrznych Ukrainy zadeklarowało zniszczenie aż 29 z nich. Celem ataków były obiekty w obwodach: kijowskim, chmielnickim i odeskim. Bezzałogowce nadlatują nocą, małymi grupami, przykładowo 18 listopada grup było aż 14. Rozpoznaje się przy tym lokalizację ukraińskich posterunków radiolokacyjnych i rozlokowanie pododdziałów ogniowych, a także taktykę MWG itd.
W nocy z 21 na 22 listopada atakowało 14 bezzałogowców, zgłoszono zestrzelenie wszystkich. Warto odnotować, że 21 listopada Dowództwo Powietrzne „Południe” zgłosiło zestrzelenie nad morzem w rejonie Odessy aparatu Mohajer-6 irańskiej produkcji.
W nocy z 24 na 25 listopada miał miejsce rekordowy, zmasowany atak bezzałogowców, w tym na cele w Kijowie. Trwał kilka godzin, z 75 Shahedów zestrzelić miano aż 74, w tym ok. 40% zaliczyć miały na swoje konto mobilne grupy bojowe (53% w północnej strefie odpowiedzialności). Co ciekawe, w czasie ataku okazało się, że część bezzałogowców pomalowana była na czarno, co zapewne miało utrudnić wizualne wykrycie aparatu snopem światła reflektora.
Należy zauważyć, że jeśli atakowane są północne obszary kraju, w tym rejon Kijowa, bardzo mocno nasycony bateriami rakiet przeciwlotniczych i MWG, procent zestrzeleń jest wysoki, gorzej jest w innych częściach kraju. Na przykład w nocy z 31 listopada na 1 grudnia atakowana była wschodnia i południowa Ukraina, wystrzelono 25 Shahedów oraz dwa lotnicze pociski Ch-59M, a ukraińska obrona przeciwlotnicza zgłosiła zestrzelenie tylko pojedynczego Ch-59M i 18 bezzałogowców, a więc 72%.
5 grudnia nad Morzem Czarnym, w rejonie Wyspy Węży, zestrzelony został rosyjski samolot bombowy Su-24M, który w osłonie wielozadaniowego Su-30SM realizował zadanie ataku bombowo-rakietowego na cel w obwodzie odeskim (być może, jak sugerują Ukraińcy, Su-24M miał za zadanie zrzucić miny w akwenie tzw. korytarza zbożowego?). Spekuluje się, że mógł on paść ofiarą zasadzki przeciwlotniczej z zastosowaniem systemu Patriot, rozlokowanego w rejonie Odessy. W każdym razie podobnych zdarzeń w ostatnich tygodniach de facto nie było, bowiem już nie tylko Su-35S czy Su-34 atakują spoza zasięgu ukraińskiej OPL bombami szybującymi z zestawami UMPK, ale od niedawna także Su-24M. Niewątpliwie rośnie liczba załóg przygotowanych i przeszkolonych do zastosowania bomb szybujących.
W listopadzie zaczęto obserwować również częstsze zastosowanie przez rosyjskie Wojska Powietrzno-Kosmiczne lotniczych bomb kasetowych RBK-500, np. pod Awdijiwką.
Północne rejony Ukrainy, jak obwody czernihowski, czy sumski, rzadko występują w codziennych doniesieniach z frontu, bowiem poza wzajemnym nadgranicznym ostrzałem nie toczą się tam aktywne walki, nie odbywają się poważniejsze rajdy graniczne, ale są to tereny aktywnie infiltrowane przez rosyjskie pododdziały specjalne. W ostatnim czasie strona ukraińska zwraca uwagę na aktywność grup rozpoznawczo-dywersyjnych wroga w rejonie odpowiedzialności jej Operacyjno-Strategicznego Ugrupowania Wojsk (OSUW) „Północ”, a zwłaszcza podległego mu Operacyjnego Ugrupowania Wojsk „Czernihów”, w pasie którego szacunkowo operuje nawet kilkanaście grup rozpoznawczo-dywersyjnych ze składu 2. i 3. Brygady Specjalnego Przeznaczenia oraz elitarnych centrów Awangard Rosgwardii i Sienież MO FR. Rosyjskie grupy specjalne co kilka dni infiltrują granicę dezorganizując przygraniczny ruch drogowy, np. w obwodzie sumskim, organizując zasadzki drogowe. Zazwyczaj takie infiltracje udaje się zablokować, ale czasami kończą się one śmiercią ukraińskich żołnierzy i funkcjonariuszy, np. Państwowej Służby Granicznej Ukrainy, jak w przypadku akcji z 1 na 2 grudnia, gdy w zasadzce grupy dywersyjno-szturmowej zginęło trzech (?) pograniczników.
W strefie odpowiedzialności OSUW „Chortyca” na kierunku kupiańskim udawało się powstrzymywać nieustające ataki Grupy Wojsk „Zachód”. Walki toczą się od dawna o Synkowkę, Petropawłiwkę, Stelmachiwkę czy las serebriański pod Kreminną. W rejonach Kupiańsk–Swatowe–Kreminna skupione są główne elementy GW „Zachód” (reszta osłania granicę w zgrupowaniach „Briańsk”, „Kursk” i „Biełgorod”) oraz części GW „Centrum”. Ugrupowanie uderzeniowe opiera się na związkach taktycznych: 1. APanc, 6. i 20. Armii i 11. KA w GW „Zachód”, oraz 25. A i części 2. oraz 41. A i 3. KA. W przypadku GW „Zachód” na umownym kierunku kupiańskim jest to ok. 30 związków taktycznych szczebla brygada/pułk z pododdziałami wzmocnienia (w tym szturmowymi oddziałami „Sztorm” i „Sztorm-Z”), w przypadku GW „Centrum”, na umownym kierunku łymańskim jest to ok. 15 związków taktycznych szczebla brygada/pułk z pododdziałami wzmocnienia.
Warto przypomnieć, że na tym odcinku frontu rozwinięta została niedawno nowo sformowana 25. A, z podległymi jej nowymi jednostkami: 67. DZ, 164. BZ i 11. BPanc.
To wszystko powoduje, że mimo iż nieco dalej na południe toczą się zacięte walki o Bachmut, OSUW „Chortyca” i podległa mu OTU „Łyman” przez cały listopad musiały pozostawać na dotychczasowych pozycjach z uwagi na potencjalne rozpoczęcie przez Rosjan działań zaczepnych np. z obszaru Kreminna–Zariczne na Łyman lub Siewiersk. Intensyfikacja walk na zachód od Kreminnej na początku grudnia, która przyniosła lokalne zdobycze terenowe, związana jest z próbą wyparcia sił ukraińskich z prawego brzegu rzeki Żerebiec. Natarcie wyprowadzane jest m.in. z rejonu wsi Dibrowa na Terny i Jampoliwkę.
W listopadzie na kierunku kupiańskim pojawiły się po raz pierwszy czołgi Leopard 1A5 DK z 44. Samodzielnej Brygady Zmechanizowanej, z których jeden został porzucony przez załogę. Według stacji telewizyjnej „Zwiezda”, związanej z MO FR, czołg miał zostać unieruchomiony przez sekcję ppk, która przygotowała zasadzkę. Notabene, choć Ukraińcy zdają sobie sprawę ze słabego opancerzenia Leoparda 1, cenią sobie jego skuteczną armatę i towarzyszący jej system kierowania ogniem, z którym zintegrowany jest m.in. całkiem dobrej jakości przyrząd termowizyjny. Nad zwiększeniem poziomu ochrony tych wozów przemysł ukraiński ma już pracować.
Od pewnego czasu SZU nacierały na południe od Bachmutu, starając się przełamać front, jednocześnie z operacjami pozorującymi na północnej flance. Tymczasem przegrupowanie sił rosyjskich i dodatkowe wzmocnienia umożliwiły GW „Południe”, czyli głównie elementom 2. i 3. KA oraz silnemu komponentowi powietrznodesantowemu (w tym m.in. 98. i 106. Dywizji Powietrznodesantowej), ustabilizować sytuację nie tylko na północy, ale i na południe od Bachmutu, a nawet podejmować kontrataki. Na północy siły rosyjskie zanotowały w drugiej połowie listopada drobne sukcesy, np. zajęcie miejscowości Chromowe, przez którą kiedyś biegła droga życia Czasiw Jar–Bachmut. Walki toczyły się tradycyjnie o Bohdaniwkę, Iwaniwskie, Kliszczijiwkę czy Andrijiwkę. W grudniu nacisk na północnej i południowej flance Bachmutu przyniósł siłom rosyjskim nowe sukcesy terenowe, zaczęto nawet odzyskiwać utracone wcześniej obszary. W związku z tym na północnej flance Bachmutu zarysowało się zagrożenie dla miejscowości Czasiw Jar.
Bardziej na południe zacięte walki toczyły się pod Awdijiwką i Marjinką, skupiając na sobie w pełni uwagę i zasoby OSUW „Tawrija”. W listopadzie kontynuowano rozpoczęte w październiku działania ofensywne pod Awdijiwką, których celem jest nadal zamknięcie kleszczy na flankach Awdijiwki i wzięcie w kocioł broniącego się w tym rejonie zgrupowania SZU, ewentualnie – w planie minimum – wypchnięcie przeciwnika z umocnionych pozycji.
Ogromne straty pod Awdijiwką w sprzęcie pancernym i ludziach nie zatrzymały rosyjskich ataków, co więcej poza flankami atakowano również „czołowo”. Sukcesem było niewątpliwie opanowanie tzw. promki, czyli dzielnicy przemysłowej w samej Awdijiwce od lat utrzymywanej przez siły ukraińskie, chociaż trudno tu mówić o pełnym zajęciu tej części miasta. Nieustanne ataki pod Awdijiwką wymusiły na stronie ukraińskiej wzmocnienie własnych sił i podejmowanie kontrataków, np. przez 47. BZ z na północnej flance, gdzie pod Stepowe, pojawiły się bwp M2A2 ODS-SA i czołgi Leopard 2A6. Odcinek pod Awdijiwką uważany jest obecnie za miejsce najbardziej krwawych dla obydwu stron starć. Trwają ciągłe ataki grup szturmowych wzdłuż całej linii obrony, w tym też w samej Awdijiwce bronionej przez 110. BZ. Nieustanne ataki przynoszą ogromne straty nacierającym i są możliwe m.in. dzięki ciągłym wzmocnieniom, w tym oddziałami „Sztorm-Z”.
Pod Awdijiwką rosyjskie pododdziały artylerii wykorzystują również pociski kasetowe z samonaprowadzającą się przeciwpancerną subamunicją 9N142 Motiw-3M. Przenoszące je pociski 9M55K1 (pięć sztuk) mogą być odpalane z wyrzutni systemu rakietowego 9K58 Smiercz, a nowsze 9М544 z systemu 9K515 Tornado-S.
W pierwszym tygodniu grudnia udało się siłom agresora, w tym m.in. 150. DZ, zająć po ciężkich walkach ruiny Marjinki i przejąć kontrolę nad większą częścią miejscowości.
Wraz z zakończeniem letnio-jesiennej tzw. kontrofensywy SZU, front zaporoski zszedł na drugi plan. Walki w rejonie występu wremiewskiego na kierunku południowodonieckim czy w rejonie Nowoprokopiwki i Werbowego na melitopolskim, mają już raczej charakter starć lokalnych. W niektórych miejscach siłom rosyjskim udaje się odzyskiwać utracony wcześniej teren.
W listopadzie trwały zacięte walki o zadnieprzański przyczółek pod miejscowością Krynki, które przedłużyły się również do grudnia. Ukraińska piechota morska utrzymuje tam z powodzeniem niewielki przyczółek, chociaż ponosi straty od ognia artylerii i lotnictwa.
Za operację forsowania Dniepru, w ramach OSUW „Chersoń”, odpowiada prawdopodobnie Dowództwo Piechoty Morskiej, bowiem działania za Dnieprem prowadzone są obecnie głównie grupami bojowymi z 35., 36. i 38. Brygad Piechoty Morskiej. 17 listopada ukraińskie dowództwo wydało oficjalny komunikat, w którym informowano, że piechota morska, we współdziałaniu z innymi pododdziałami SZU, umocniła się na kilku taktycznych przyczółkach. W niszczeniu zasobów przeciwnika ogromną rolę odgrywa artyleria, w tym rakietowa. Przykładowo systemy rakietowe M142 HIMARS niszczą cele w taktycznej głębi przeciwnika z wykorzystaniem do rozpoznania i korekcji ognia lokalnej produkcji bezzałogowce Shark. Aktywne nad Dnieprem są również drony typu FPV i improwizowane bezzałogowce „bombowe”, tzw. skidy, np. wielowirnikowiec Baba Jaga, przenoszący jednorazowo kilka granatów, który operuje również nocą, nękając piechotę i niszcząc sprzęt (np. potwierdzone zniszczenie w nocy wyrzutni rakiet zapalających TOS-1A). Aktywne i skuteczne mają być również ukraińskie jednostki walki
radioelektronicznej, utrudniające operowanie w rejonie przyczółków rosyjskich bezzałogowców. Rosjanie z kolei podkreślają, że niewielki przyczółek jest pod codziennym zmasowanym ogniem moździerzowo-artyleryjskim, w tym też pocisków termobarycznych odpalanych z TOS-1A, oraz lotniczym, co przyczynia się do dużych strat SZU w zabitych i rannych, którzy zalegają piwnice w Krynkach czekając na ewakuację.
Zobacz więcej materiałów w pełnym wydaniu artykułu w wersji elektronicznej >>`
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu