Wśród najważniejszych znajduje się wybór następców dla ciężkich śmigłowców transportowych CH-53G oraz samolotów myśliwsko-bombowych Tornado IDS i przełamania naziemnej obrony przeciwlotniczej Tornado ECR. Śmigłowce mają zostać wycofane z eksploatacji w latach 2023-2028, a samoloty w latach 2025-2030.
Niemiecki program zakupienia zamienników dla CH-53G to pojedynek pomiędzy dwoma wiropłatowymi gigantami ze Stanów Zjednoczonych: Lockheed Martinem z modelem CH-53K King Stallion i Boeingiem z CH-47F Chinook (w przeszłości zachodnioeuropejski przemysł lotniczy podjął kilka prób stworzenia podobnych konstrukcji, ale nie doprowadziły one do uzyskania sukcesu). Zaproszenie do składania ofert do obu firm ma zostać wystosowane jeszcze w tym roku, rozstrzygnięcie ogłoszone w 2019 r., a dostawa ruszyć w 2023 r. Zgodnie z deklaracjami zakłada się zakupienie 40-60 ciężkich śmigłowców transportowych prosto „z półki”, na których wstępna gotowość operacyjna ma zostać osiągnięta w 2025 r. Nie może więc dziwić fakt, że obaj producenci starali się w Berlinie jak najlepiej przedstawić swoją ofertę.
Boeing stawia na główny atut ciężkich śmigłowców transportowych CH-47F, czyli ich globalną popularność – około tysiąca takich maszyn jest eksploatowanych przez 20 państw, w tym osiem należących do NATO. Z sojuszniczej ósemki, dotychczas sześć państw zdecydowało się na zakup najnowszego modelu CH-47F, a być może ich krokiem wkrótce pójdzie także siódme – Hiszpania. Boeing może zaoferować dwa warianty modelu CH-47F – standardowy oraz z powiększonymi zbiornikami paliwa. Nie jest również problemem doposażenie w sondę do pobierania dodatkowego paliwa w locie. Z rozwiązania tego korzystają amerykańskie siły specjalne, dysponujące dedykowanym dla nich modelem MH-47G. W oczekiwaniu na przetarg Boeing przygotował sobie przyczółek w postaci serii porozumień z lokalnym przemysłem lotniczym, który w przypadku zwycięstwa stałby się najpierw poddostawcą producenta (niemieckie śmigłowce powstawałyby na linii montażowej w Stanach Zjednoczonych w Filadelfii) a następnie w pełnym zakresie odpowiadałby za ich obsługę, remonty i modernizacje. W Berlinie zaprezentowano dziesięciu z nich: AERO Bildung, Aircraft Philipp Group, CAE, COTESA Composites, DIEHL Defence, Honeywell, Liebherr, Reiser, Rockwell Collins i Rolls-Royce.
Podczas konferencji prasowej w Berlinie pułkownik Hank Vanderborght, szef programu H-53 z ramienia Korpusu Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych poinformował, że dotychczas cztery przedseryjne CH-53K wylatały około 900 godzin, a kolejnych 800 spędził na naziemnym stanowisku badawczym egzemplarz nielotny. Dzięki zatwierdzeniu dotychczasowych wyników, w kwietniu ubiegłego roku uruchomiono finansowanie budowy pierwszych seryjnych CH-53K w ramach trzech serii próbnych – pierwszy ukończony egzemplarz LRIP 1 został zaprezentowany w Berlinie i był to jego pierwszy publiczny pokaz. Także koncern Lockheed Martin wykorzystał ILA Berlin Air Show 2018 do prezentacji partnerów lokalnych, którzy w przypadku zakupu przez Niemcy CH-53K, otrzymaliby zlecenia. Wśród nich wymieniono: Rheinmetall Group, Libherr, Autoflug, Rockwell Collins-Rohde & Schwarz, Hydro Systems, Hensoldt, Jenoptik, MTU i ZFL. Firmy te mogłyby być poddostawcami komponentów dla niemieckich CH-53K, a następnie uczestniczyć w kompleksowym wsparciu ich eksploatacji i ulepszaniu.
Przy wszystkich zaletach śmigłowców CH-53K, ważnym argumentem przeciw ich wyborowi na zwycięzcę niemieckiego konkursu może być cena – według przedstawicieli US Marine Corps, koszt jednego egzemplarza dla Korpusu Piechoty Morskiej ma wynosić 87 mln dolarów, jednak przy ewentualnym dużym zamówieniu ze strony Niemiec (amerykańskie opiewa na 200 maszyn seryjnych) cena mogłaby zostać znacznie zredukowana. Co ciekawe, już obecnie producent oraz Departament Obrony Stanów Zjednoczonych przygotowali się na ewentualne zlecenia eksportowe pozostawiając wolne moce produkcyjne na linii montażowej – plany zakładają bowiem, że linia ma pracować w tempie 24 śmigłowce rocznie, jednak pozostawiono rezerwę w postaci możliwości montażu dodatkowych 8 maszyn rocznie. To zaś może umożliwić sprawne zrealizowanie potencjalnego niemieckiego zlecenia.
O ile wybór następców dla CH-53G jest amerykańsko-amerykańskim pojedynkiem, o tyle proces pozyskania zmienników dla 90 odrzutowych samolotów bojowych Tornado IDS i ECR będzie już problemem polityczno-wojskowym, w którym rywalami będzie skonsolidowany przemysł lotniczy zachodniej Europy oraz przemysł lotniczy Stanów Zjednoczonych. Pierwsze skrzypce będzie grać tu konsorcjum Eurofighter GmbH oraz amerykański koncern Lockheed Martin. Na obecnym etapie brakuje jeszcze szczegółowych informacji o założeniach operacyjno-taktycznych, które ma spełniać następca – wiadomo jedynie, że jest to 12 punktów, wśród których znajduje się obniżona skuteczna powierzchnia odbicia radiolokacyjnego oraz możliwość operowania w strefie kontrolowanej przez zaawansowane środki przeciwlotnicze.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu