3 stycznia internetowe wydanie dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung” opublikowało artykuł ostrzegający przed negatywnym wpływem rozważanych dalszych regulacji ograniczających eksport uzbrojenia przez Republikę Federalną Niemiec na lokalny przemysł zbrojeniowy.
Na przełomie 2021 i 2022 r. nowa minister spraw zagranicznych RFN Annalena Baerbock (Zieloni) zapowiedziała przegląd polityki eksportowej Berlina, prowadzonej przez rząd kierowany przez byłą już kanclerz Angelę Merkel. Obowiązujące w Niemczech prawo dotyczące eksportu uzbrojenia i tak jest już dość restrykcyjne (zdecydowanie bardziej, niż obowiązujące np. we Francji czy Wielkiej Brytanii), a nowy rząd zapowiedział, że wprowadzone zostaną dalsze ograniczenia, które znacznie utrudnią możliwości sprzedaży broni do państw spoza Unii Europejskiej i NATO. Według informacji dostarczonych FAZ przez Hansa Christopha, naczelnego dyrektora Federalnego Związku Niemieckiego Przemysłu Bezpieczeństwa i Obrony (Bundesverbandes der Deutschen Sicherheits- und Verteidigungsindustrie), w 2020 r. eksport do państw spoza UE i NATO przekraczał 50% wartości sprzedaży całego sektora obronnego. O jakich kwotach może być mowa? Tylko w 2021 r. niemieckie władze wydały zgodę na eksport uzbrojenia o wartości ok. 9 mld EUR, zdecydowanie więcej, niż w poprzednim ‒ rekordowym ‒ 2019 r. Pisząc wprost, zaostrzenie prawa eksportowego może pozbawić niemiecki przemysł zbrojeniowy nawet kilku mld EUR rocznie. Zdecydowanie ograniczy to atrakcyjność prowadzenia własnych prac badawczo-rozwojowych nad wyrobami eksportowymi i w dalszej perspektywie może doprowadzić do zdecydowanego osłabienia niemieckich przedsiębiorstw obronnych lub wręcz do przenoszenia części prac poza granice Niemiec w celu uniknięcia ograniczeń. Same ograniczenia eksportowe wynikają wprost z tzw. doktryny Genschera, przewidującej zakaz sprzedaży uzbrojenia do państw i regionów zagrożonych lub objętych wojną. Jest ona jednak dość twórczo rozszerzana przez niemieckie władze federalne, w zależności od bieżących potrzeb politycznych.
Bodaj jednym z najbardziej jaskrawych i najlepiej znanych przykładów na odmowę sprzedaży uzbrojenia przez władze w Berlinie jest dwukrotna odmowa sprzedaży czołgów Leopard 2 do Królestwa Arabii Saudyjskiej. Za pierwszym razem, jeszcze na początku lat 80., Rijad chciał kupić 300 Leopardów 2A4. Znacznie bardziej przykra z perspektywy producentów czołgu ‒ firmy Krauss-Maffei Wegmann i grupy przemysłowej Rheinmetall AG ‒ jest jednak sprawa negocjacji na temat sprzedaży Leopardów 2A7+. Były one prowadzone od końca pierwszej dekady tego stulecia, a Saudom udało się nawet uzyskać zgodę rządu Niemiec na kupno 200 czołgów, jednak ze względu na udział wojsk saudyjskich w tłumieniu protestów w Bahrajnie zgoda ta została cofnięta. Rijad podjął później kolejną próbę zakupu niemieckich czołgów, lecz i ją Berlin odrzucił. Powodami miało być łamanie praw człowieka w Królestwie Arabii Saudyjskiej i udział jego wojsk w wojnie w Jemenie. Na postawie Berlina zyskali Amerykanie, którzy sprzedali do Arabii Saudyjskiej Abramsy. Co stracili producenci Leoparda 2 (i niemiecka gospodarka w ogóle)? Rijad chciał kupić 800 Leopardów 2A7+ o szacowanej wartości nawet 18 miliardów EUR (kwota porównywalna ze wszystkimi kontraktami uzyskanymi przez niemiecki przemysł w XXI w., które dotyczyły produkcji lub modernizacji czołgów rodziny Leopard 2)...
Podobne z tej kategorii:
Podobne słowa kluczowe:
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Jak sobie wybrali ekolewactwo do rządzenia to tak się to kończy