Polska będzie zależna od dostaw gazu i ropy naftowej drogą morską, a tankowce i gazowce staną się celem ataku przeciwnika. Zagrażać im może lotnictwo, okręty rakietowe i okręty podwodne. Jednakże wobec szczupłości sił podwodnych wspomnianego sąsiada na Bałtyku, główny nacisk trzeba położyć na wykrywanie i zwalczanie małych i średnich okrętów rakietowych oraz na obronę przeciwlotniczą. Oczywiście, dla śmigłowców morskich głównym zadaniem byłoby poszukiwanie i wykrywanie, a w miarę możliwości również zwalczanie, nawodnych, a w drugiej kolejności podwodnych jednostek morskich przeciwnika. Dlaczego wykrywanie jest na pierwszym miejscu, a zwalczanie na drugim? Dlatego, że zwalczanie może być także realizowane przez inne środki (własne samoloty, okręty nawodne i nadbrzeżne dywizjony rakietowe), po wskazaniu celu przez śmigłowiec morski. Jednak samodzielne zwalczanie wykrytych celów jest również ważną zaletą.
Jedną z najważniejszych cech śmigłowca Marynarki Wojennej są jego możliwości czasowo-przestrzenne, czyli zasięg, taktyczny promień działania w różnych profilach misji, długotrwałość lotu, długotrwałość patrolowania w określonej odległości od własnej bazy. Wielkość Bałtyku powoduje, że najdalsze obszary patrolowania znajdują się w odległości do 350-400 km od bazy w Darłowie i ewentualnie do 150 km od bazy w Gdyni, patrolowanie bowiem wschodniej części naszego wybrzeża będzie się odbywało na mniejszą odległość, jako że śmigłowcom trzeba zapewnić osłonę myśliwską z Malborka ze względu na możliwości ich przechwycenia i zniszczenia przez myśliwce startujące z Obwodu Kaliningradzkiego. Działania śmigłowców w centralnej i zachodniej części naszego wybrzeża nie muszą być osłaniane przez myśliwce, samoloty startujące z rejonu Kaliningradu i kierujące się nad morzem na zachód mogą być bowiem przechwycone zarówno przez MiG-29 z Malborka, jak i duńskie F-16 z Danii (dotyczy to zachodniej części naszego wybrzeża).
W przypadku śmigłowca AgustaWestland Merlin HM.2, przy poszukiwaniu okrętów podwodnych za pomocą zanurzonego sonaru w odległości około 90 km od bazy czas operowania w strefie poszukiwania wynosi 190 minut (ponad 3 godziny) z 20-minutową rezerwą. Z pełnym uzbrojeniem, w przypadku wykorzystania radiowych boi hydroakustycznych śmigłowiec może operować przez 210 minut w odległości 185 km od własnej bazy bądź 90 minut w odległości 370 km od bazy. Dłuższe czasy dyżurowania w strefie wynikają z faktu, że śmigłowiec krążący w strefie zużywa mniej paliwa, niż śmigłowiec stojący w zawisie z zanurzonym sonarem. Te same parametry dotyczą poszukiwania i zwalczania okrętów nawodnych z wykorzystaniem przeciwokrętowych pocisków kierowanych. Konkurencyjna konstrukcja, śmigłowiec Sikorsky MH-60R Seahawk ma całkowitą długotrwałość lotu przy zwalczaniu celów nawodnych 3 godziny 30 minut (210 minut), czyli po wykonaniu dolotu na odległość 185 km od bazy z prędkością przelotową 240 km/h, i po uwzględnieniu powrotu do bazy, odpada nam z dyżurowania jedna godzina 32 minuty, co zmniejsza czas dyżurowania w strefie do niecałych dwóch godzin (bez dwóch minut), podczas gdy Merlin HM.2 może dyżurować w strefie w tej odległości o jedną godzinę i 32 minuty dłużej (92 minuty więcej; 210 minut w miejsce 118 minut). Jest to jak widać znacząca różnica na niekorzyść MH-60R. Długotrwałość lotu MH-60R przy poszukiwaniu okrętów podwodnych spada do 3 godzin, czyli po dolocie na odległość 90 km od bazy i powrocie z tej odległości odpada nam 45 minut czasu dyżurowania w strefie, czyli pozostaje jedynie 2 godziny 15 minut, wyraźnie mniej niż w przypadku Merlina HM.2, który może pozostawać w tych warunkach w strefie przez prawie godzinę dłużej.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu