Większość z tych oddziałów została internowana przez Niemców i umieszczona w obozach. Część żołnierzy w szoku z powodu tego co się stało i brutalnego traktowania ich przez sojusznika uciekała przed internowaniem do partyzantów. We Włoszech część oddziałów po prostu się samo rozwiązała a jej żołnierze ruszyli w pieszą drogę do domów. Bywało jednak inaczej. Część żołnierzy, ale i całe jednostki zgłaszały swą chęć do podjęcia dalszej walki u boku Wehrmachtu. Godne uwagi jest to, że w niemieckim przemyśle zbrojeniowym oraz w rolnictwie pracowało 170 000 włoskich robotników, którzy przybywali do III Rzeszy od momentu wybuchu wojny aż po upadek ich kraju.
Całe kompanie, bataliony pod włoskim dowództwem i w niemal niezmienionym stanie osobowym, poza przydzieleniem niemieckiego oficera lub podoficera podjęły dalszą walkę. Wytworzyła się dość specyficzna i dziwna sytuacja, kiedy to włoscy żołnierze we włoskich mundurach i pod włoskim dowództwem walczyli dalej po stronie jakby nie było dawnego sojusznika nie mając swojego dowództwa i władzy zwierzchniej. Składali dodatkowo przysięgę na wierność Adolfowi Hitlerowi, wodzowi żołnierzy armii niemieckiej. Trwało to do momentu utworzenia Włoskiej Republiki Socjalnej (Repubblica Sociale Italiana, RSI) 18 września 1943 r.
Ministerstwo Sił Zbrojnych RSI, na którego czele stał marszałek Rodolfo Graziani bardzo szybko zdało sobie sprawę, że ogromna część żołnierzy włoskich, którzy mogli zostać wykorzystani w kraju, walczy poza jego granicami w nie włoskiej armii. Podjęto więc działania, które miały to jak najszybciej zmienić. W Berlinie została utworzona Włoska Misja Wojskowa z sześcioma oddziałami ds. współpracy. Dowódcą i szefem misji był gen. Emilio Canevari, a po nim pułkownik (w czasie urzędowania awansowany na generała) Umberto Morera. Podjęto ścisłą współpracą z niemieckim Naczelnym Dowództwem Wehrmachtu, Luftwaffe i Kriegsmarine. OKW przysłało nawet listę jednostek, w których służyli włoscy ochotnicy. Lista zabierała wykaz 101 jednostek frontowych i tyłowych.
W prace włoskiej misji zaangażował się 1. Ausländer Amt ds. włoskich, który odpowiadał za współpracę od strony niemieckiej. To te służby miały za zadanie koordynować i organizować Włochów wiernych wobec Mussoliniego w służbę na rzecz wspólnej, dalszej walki. Podjęto rozmowy na temat jurysdykcji nad oddziałami w składzie Wehrmachtu oraz nad internowanymi żołnierzami, aby przeprowadzić wśród nich akcję werbunkową. Pojawiły się jednak zgrzyty. O ile Niemcy nie mieli nic przeciwko, żeby Włosi w szeregach ich oddziałów nosili nowe umundurowanie, mieli nową flagę czy nowych oficerów, to nie chcieli się pozbywać ani jednego oddziału włoskiego ze swych szeregów i wysyłać ich do Włoch.
Na froncie wschodnim potrzebowano każdego żołnierza, a jeśli był doświadczony, lojalny i nie był Niemcem – tym lepiej. W końcu zgodzono się, że pojedyncze grupki żołnierzy z konkretnych oddziałów lub pojedynczy żołnierze wrócą do kraju, natomiast oddziały miały zostać w miejscu stacjonowania. Oficjalnie każdy z oddziałów podlegał dowództwu wojskowemu RSI w praktyce jednak te jednostki podlegały dowództwu niemieckiemu, od jednostki z którą współpracowali po dowództwo dywizji, korpusu itp.
Poza tymi ustaleniami Włoska Misja Wojskowa w Berlinie objęła swą jurysdykcją również opiekę na włoskimi żołnierzami z czterech szkolonych w III Rzeszy dywizji nowej armii RSI – ENR (Esercito Nazionale Repubblicana). Do zadań misji należało reprezentowanie również obywateli Włoskiej Republiki Socjalnej mieszkających i pracujących poza granicami Włoch. Sama misja miała bardzo trudne zadanie. Chodziło nie tylko o przezwyciężenie silnej nieufności a nawet wrogości Niemców wobec nowego, starego sojusznika, który jakby nie było już „zdradził wspólną sprawę”, ale również skoordynowanie swych działań na ogromnych połaciach Europy nadal zajmowanych i okupowanych przez armię oraz administrację niemiecką. Pomimo ogromnych trudności, łącznie z współpracą z własnym Ministerstwem Sił Zbrojnych trzeba przyznać, że pracownikom misji udało się stworzyć sprawny, scentralizowany system kontroli i nadzoru na włoskimi pracownikami, żołnierzami i cywilami poza RSI. Misja działała nieprzerwanie do 10 kwietnia 1945 r., kiedy to członkowie misji ruszyliw drogę powrotną do kraju.
W III Rzeszy, szczególnie na terenach przy wielkich portach i bazach Krigsmarine Niemcom najbardziej zależało na utrzymaniu po swojej stronie włoskich specjalistów od stawiania zasłon dymnych i ochrony przed alianckimi nalotami tzw. zadymiarzami. Udało im się, choć nie było to proste, na co wskazują perypetie przy przeciąganiu na swoją stronę włoskich „zadymiarzy” i marynarzy w nadbałtyckich bazach.
W dniu ogłoszenia kapitulacji Włoch 8 września 1943 r. do kpt. Arilli w Gdańsku przybyli niemieccy oficerowie i zażądali poddania się oraz przekazania obsadzonych przez jego ludzi okrętów podwodnych. Spotkali się jednak z kategoryczną odmową, szczególnie silny sprzeciw wyrazili kpt. Angelo Amendolia i por. Alberto Longhi. Również włoscy marynarze w bazie w Piławie zostali internowani, a raczej zamknięci w areszcie „domowym”.
Niemiecki dowódca bazy wraz z kilkoma oficerami poprosił zdezorientowanych Włochów o spokój do momentu wyjaśnienia się całej sytuacji. Komandor Galeazzi, dowódca Włochów w Piławie szybko wrócił do Gdyni, gdzie wraz ze swoim zastępcą Arillo przedyskutowali sytuację i postanowili, że w tej sytuacji jaka ich zastała najrozsądniejsze będzie kontynuowanie walki po stronie Niemców. Oficerowie przekazali decyzję podległym im marynarzom. Włosi podzielili się na dwa obozy, jedni byli jak najbardziej zwolennikami dalszej walki po stronie niemieckiej, a drudzy postanowili śledzić dalsze wydarzenia w kraju i w samych Niemczech po kapitulacji ich kraju.
Dość napiętą sytuację próbował opanować kmdr Enzo Grossi, dowódca włoskiej bazy w Bordeaux (Betasom), który już 12 września 1943 r. pojechał do Berlina i na spotkaniu z adm. Karlem Dönitzem przekazał mu informację, że jego ludzie postanowili kontynuować walkę. Taką samą wiadomość od Grossiego otrzymał Arillo, wraz z rozkazami włączenia się w skład jednostek niemieckich okrętów podwodnych. Sam Grossi przybył do bazy w Piławie 14 września 1943 r. W czasie swego pobytu przekonywał marynarzy do podjęcia takiej samej decyzji. Część z nich była jednak niezdecydowana, dlatego komandor sięgnął po argument niemal ostateczny, powiedział im, że mogą zostać wysłani do obozów jenieckich.
Po trzech lub czterech dniach załogi z Piławy przetransportowano do Gdańska. Na pokładzie torpedowca, 18 lub 19 września, Grossi przybył do Gdyni wraz z częścią marynarzy. Odbył kolejne rozmowy z oficerami i z załogami okrętów przebywających na pokładzie okrętu Deutschland. Ponownie zaapelował o podjęcie słusznej – tej samej co on i jego ludzie – decyzji. Większość taką decyzję podjęła, oprócz 6 oficerów, 2 podoficerów i 35 szeregowców (według innych włoskich źródeł łącznie odmówiło dalszej służby około 60 ludzi), którzy natychmiast zostali zwolnieni ze służby, internowani przez Niemców i odesłani do obozu jenieckiego w Toruniu – Thorn Stalag XXA. Ci marynarze i żołnierze, którzy opowiedzieli się za dalszą współpracą z Niemcami weszli w skład tworzonych od nowa oddziałów zadymiarzy, tym razem Sił Zbrojnych RSI.
W porcie w Wilhelmshaven powstało dowództwo włoskich jednostek zadymiarzy (Comando Truppe Nebbiogene), które składało się z 5 oficerów i podoficerów oraz 9 żołnierzy. W porcie powstało również Centrum Szkolenia (Centro Addestramento Comando Truppe Nebbiogene) oraz 51. kompania, w której służyło 48 oficerów, 38 podoficerów oraz 171 żołnierzy, jak również III batalion (pluton dowodzenia, 38. i 39. kompania) – 12 oficerów, 39 podoficerów i 477 żołnierzy. W bazie morskiej i porcie w Świnoujściu (Swinemünde) stacjonował I batalion w składzie: pluton dowodzenia oraz 34. i 35. kompania, łącznie 19 oficerów, 29 podoficerów i 418 żołnierzy. Ponadto znajdowała się tam 40. kompania złożona z 5 oficerów, 23 podoficerów i 204 żołnierzy. W bazie i ośrodku szkoleniowym w Gdyni (Gotenhafen) stacjonował II batalion (pluton dowodzenia, 29., 32., 33. i 41. kompania) – 30 oficerów, 67 podoficerów i 629 żołnierzy. Otrzymał on niemiecką nazwę 2. italienische Nebel – Batalion.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu