Do dziś nie mamy wiarygodnych dowodów potwierdzających ten atak (około 50 zabitych i 500 poszkodowanych), ale nie wyklucza to posiadania ich przez służby wywiadowcze. Według Barbary Starr z CNN Biały Dom zdecydował się na wykonanie uderzenia lotniczego pomimo tego, że agencje wywiadowcze nie miały absolutnej pewności, że przeciwko cywilom użyto sarinu. Wcześniej państwa zachodnie postawiły wyraźną granicę, której tego typu atak był przekroczeniem i w związku z tym by zachować twarz na arenie międzynarodowej musiano zareagować. Na potwierdzenie tego podczas konferencji prasowej w Pentagonie wyraźnie zaznaczono, że operacja nie jest dowodem na zmianę amerykańskiej polityki w regionie i nie zakłada zaangażowania Stanów Zjednoczonych w wojnę domową w Syrii, a jest jedynie realizacją moralnego obowiązku do interweniowania w takich sytuacjach.
Według informacji podawanych przez Pentagon wszystkie 105 pocisków samosterujących (z których 85 odpaliły amerykańskie siły zbrojne) trafiło w zadane cele około czwartej rano. Według prezentowanych informacji Syryjczycy byli w trakcie przemieszczania swoich instalacji do produkcji broni chemicznej w nowe miejsca, ale pomimo to atak zdołał zniszczyć największe urządzenia trudne do przeniesienia. Według amerykańskich danych 76 pocisków trafiło w centrum badawcze Barzah w Damaszku. W tej liczbie znalazło się 57 pocisków samosterujących bazowania morskiego TLAM (Tomahawk Land Attack Cruise Missiles) oraz 19 trudno wykrywalnych pocisków bazowania powietrznego AGM-158A JASSM (Joint Air-to-Surface Standoff Missile). Przez jakiś czas podawano informacje, że w ataku wykorzystano dysponujące większym zasięgiem pociski samosterujące AGM-158B JASSM-ER (Extended Range), ale ostatecznie US Air Forces Central Command (USAFCENT) podało, że użyto tylko pocisków AGM-158A JASSM.
USAFCENT zasygnalizowało również, że do ataku zaangażowano samoloty myśliwskie o cechach utrudnionej wykrywalności F-22A, które co prawda nie prowadziły działań bojowych, ale znajdowały się w rejonie w gotowości do zneutralizowania ewentualnego syryjskiego lub rosyjskiego zagrożenia. W „Air Force Magazine” zwrócono jednak uwagę na brak odpowiedzi rzecznika prasowego USAFCENT na pytanie dlaczego F-22A nie zareagowały na wystrzelenie 41 przeciwlotniczych pocisków kierowanych przez Syryjczyków skoro były tam właśnie w tym celu. We wcześniejszych kontaktach z mediami nie ujawniano jakie samoloty myśliwskie stanowiły osłonę maszyn uderzeniowych. Wspomniano natomiast, że wsparcia dwóm bombowcom B-1B udzieliły samoloty walki elektronicznej EA-6B Prowler należące do Korpusu Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych. Samoloty wleciały nad Syrię od strony południowej startując z bazy lotniczej Al Udeid w Katarze, czyli tak aby zminimalizować zagrożenie ze strony rosyjskich zestawów przeciwlotniczych. Zarówno port Tartus jak i baza lotnicza Hmeimim znajdują się w zachodniej części Syrii i tam skupione są zasadnicze siły rosyjskie.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu