W latach 2009–2018 zbrojeniowe wydatki regionu wzrosły w wartości rzeczywistej o 33%, osiągając w 2019 r. poziom ok. 40 mld USD. Jak zauważa Sztokholmski Międzynarodowy Instytut Badań nad Pokojem (SIPRI, Stockholm International Peace Research Institute), to wzrost większy niż średnia światowa (5%), ale jednocześnie mniejszy niż dla całej Azji i Oceanii (46%), aczkolwiek wynik ten zawyżyła głównie ChRL (83%). Wolumen importu w latach 2009–2018 był dwukrotnie większy niż w latach 1999–2008. Zdaniem SIPRI skala modernizacji oznacza, że nie ma mowy jedynie o zastępowaniu starego sprzętu nowym, lecz sugeruje, iż: […] niemal wszystkie państwa Azji Południowo-Wschodniej zwiększają swój potencjał wojskowy. Pod względem jakościowym widać, że państwa regionu kupują systemy o większych zasięgach, co ma pozwolić im prowadzić wojny z dala od własnego terytorium.
Średnio w okresie 2009–2018 na zbrojenia państwa Azji Południowo-Wschodniej wydawały ok. 1,8% swojego PKB. Ze względu na ograniczony – z małymi wyjątkami – potencjał rodzimych przemysłów zbrojeniowych, cechą charakterystyczną regionu jest oparcie się w dużym stopniu na produktach importowanych, aczkolwiek wyraźnym trendem jest próba zbudowania własnych kompetencji w tym zakresie (chociażby w Indonezji, Mjanmie czy Wietnamie). Niemniej nawet tak rozwinięte i bogate państwo jak Singapur, który dysponuje zaawansowanym przemysłem obronnym, musi pozyskiwać wiele typów uzbrojenia i sprzętu za granicą. W latach 1999–2018 Azja Południowo-Wschodnia odpowiedzialna była za 8,1% importu broni w skali świata, podczas gdy w okresie 1999–2007 było to 5,8%. Według „Bangkok Post”, wydatki na obronność per capita wśród państw ASEAN to 341 USD, ale wynik ten zawyża Singapur, gdzie wydaje się ok. 3,1% PKB. Jeśli nie brać pod uwagę tego „państwa-miasta”, wskaźnik ten wyniesie 212 USD w 2014 r. i 149 USD w 2018 r.
Jak każdy region na świecie, także i Azja Południowo-Wschodnia nie jest wolna od wyzwań oraz zagrożeń, które prócz służb cywilnych na ogół angażują również wszystkie rodzaje sił zbrojnych danego państwa. Do największych problemów zalicza się przestępczość, w tym przemyt i piractwo morskie (51 incydentów w pierwszym półroczu 2020 r., podczas gdy w analogicznym okresie ubiegłego było ich 28). To oczywiście również handel narkotykami. Powołując się na dane Organizacji Narodów Zjednoczonych singapurski dziennik „The Strait Times” informuje o gwałtownym wzroście produkcji narkotyków syntetycznych w Azji Południowo-Wschodniej, które są następnie wysyłane przez Pacyfik do Stanów Zjednoczonych, państw Ameryki Południowej, Australii i Nowej Zelandii.
To także wyraźne zagrożenie terrorystyczne, głównie ze strony powiązanych z tzw. państwem islamskim dżihadystów, ale również licznych w regionie separatystów i komunistów. Rebelie o różnym tle ideologicznym wybuchały w Indonezji (Aceh, Timor, Kalimantan, Moluki, Celebes, Papua). Filipińskie Mindanao to obszar działania kilku muzułmańskich organizacji terrorystycznych, walczących od lat 60. o suwerenność. Islamistyczno-piracka Grupa Abu Sajjafa działa na południu Filipin i zajmuje się zamachami bombowymi, zabójstwami i porwaniami. Dżama’a Islamijja chce utworzyć kalifat na terytorium Indonezji, Singapuru, Brunei, Malezji, Filipin i Tajlandii. Muzułmański Front Wyzwolenia Moro MILF (Moro Islamic Liberation Front) działa na Filipinach i chce autonomii dla mieszkańców Mindanao (archipelag Sulu). Z kolei Kaczin w Mjanmie to jeden z tych stanów, który boryka się z grupami rebelianckimi, organizacjami przestępczymi i konfliktem na tle religijnym, etnicznym oraz separatystycznym. W samym tylko 2019 r. w Mjanmie zanotowano 246 ataków zbrojnych, głównie ze strony separatystycznej Armii Arakanu. To wzrost o 98,4% w porównaniu z 2018 r.
Chociaż aż 10 z 11 państw regionu (poza Timorem Wschodnim) należy do Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej ASEAN (Brunei, Filipiny, Kambodża, Indonezja, Laos, Malezja, Mjanma, Singapur, Tajlandia, Wietnam), to nie brak pomiędzy nimi istotnych sporów, co również napędza zbrojenia. Dość wskazać napięte relacje pomiędzy Kambodżą a Tajlandią. W wyniku sporu terytorialnego w 2011 r. doszło do starć zbrojnych. W 2017 r., z powodu braku porozumienia co do przebiegu granicy, Kambodża oskarżyła Laos o jej przekroczenie i zagroziła interwencją zbrojną. To również spór pomiędzy Filipinami a Malezją o Borneo Północne, o strefę graniczną pomiędzy Tajlandią i Mjanmą oraz między Malezją a Indonezją o wyspy Ligitan i Sipadan na Morzu Celebes. Chociaż ten ostatni został rozwiązany, podobnie jak singapursko-malezyjski o wyspy Pedra Branca, to rozstrzygnięcie zawsze może zostać zakwestionowane. Mjanma boryka się nie tylko z konfliktami wewnętrznymi, ale również sporami granicznymi – w tym z Bangladeszem o przebieg granicy morskiej, bogatej w pokłady ropy naftowej i gazu ziemnego.
Najważniejszym wyzwaniem międzynarodowym jest bez wątpienia kwestia Chińskiej Republiki Ludowej, która coraz śmielej działa w regionie. Z polityczno-militarnej perspektywy składają się na to dwa elementy. Pierwszy to coraz wyraźniejsza rywalizacja ChRL ze Stanami Zjednoczonymi, która w razie wojny może wciągnąć w konflikt państwa ASEAN. Drugi element to niewątpliwa ekspansja Chin – szczególnie na obszarze Morza Południowochińskiego, na które składa się 250 wysepek, skał i atoli. Pekin realizuje strategię ekspansji w ramach roszczeń terytorialnych wokół linii dziewięciu kresek – obszar ten obejmuje większość akwenu i stanowi zagrożenie dla państw regionu, takich jak: Wietnam, Filipiny, Malezja czy Brunei. Cyklicznie dochodzi do demonstracji siły ze stron Chin, które wysyłają w sporne obszary swoje okręty. To również zwiększona obecność Chińczyków na południu, to jest w rejonie Półwyspu Indochińskiego i na Oceanie Indyjskim, co ma na celu zabezpieczyć szlaki tranzytowe z Chin na Bliski Wschód i do Afryki.
Zasadniczym celem Pekinu jest uzyskanie dominacji na wodach Morza Południowochińskiego, jako że jest to kluczowa dla chińskiego tranzytu „morska autostrada”, a także podwodny rezerwuar ropy naftowej i gazu ziemnego. To również pierwsza linia obrony w razie wojny ze Stanami Zjednoczonymi. Przebiega ona od Aleutów na północy po północny obszar Filipin i Borneo na południu. W sierpniu 2019 r. na łamach „The Philippine Star” alarmował Hermogenes Cendaña Esperon Jr, były filipiński szef sztabu, a obecnie doradca ds. bezpieczeństwa prezydenta Rodrigi Dutertego. Jak stwierdził, chińskie jednostki – w tym kutry rybackie – niczym „rój” gromadzą się w pobliżu spornych wysp Kalayaan na Morzu Zachodniofilipińskim (miejscowa nazwa wschodniej części Morza Południowochińskiego – Kalayyan to z kolei filipińska nazwa wysp Spratly).
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu