Nowoczesne bezzałogowe wieże i stanowiska uzbrojenia są zwykle w wysokim stopniu autonomiczne i mogą być instalowane na różnych nośnikach, podczas gdy w niedalekiej przeszłości podobne konstrukcje były najczęściej projektowane jako rozwiązania wyspecjalizowane i powstawały wraz z nowym lądowym pojazdem bojowym (rzadziej okrętem). Początki samej idei wywodzą się natomiast z konstrukcji lotniczych – w czasie II wojny światowej szereg niemieckich seryjnych samolotów bojowych, poczynając od Me 210, dysponowało odległościowo (zdalnie) sterowanymi stanowiskami broni strzeleckiej do obrony tylnej półsfery. Amerykańskie nocne myśliwce P-61 Black Widow miały takie stanowisko na grzbiecie kadłuba, a strategiczne bombowce B-29 Superfortress zachowały klasyczne stanowisko ogniowe tylko w ogonie, podczas gdy pozostałe cztery były zdalnie sterowane.
W Związku Radzieckim skopiowano amerykańskie wieżyczki i system kierowania ogniem z B-29, produkowano je do Tu-4 (kopia B-29), potem zdalne sterowane stanowiska z 23 mm działkami montowano na bombowcach m.in.: Ił-28, M-4/3M, Tu-16, Tu-22/M, Tu-95, wodnosamolotach np. Be-6, transportowcach An-12 i Ił-76. Pod koniec lat 50. powstało także pierwsze zdalnie sterowane okrętowe stanowisko artyleryjskie – AK-230, a w kolejnych latach uzupełniły je AK-630/M, AK-306. Do wozów bojowych, np. ciężkiego czołgu IS-7, zaprojektowano i przetestowano zdalnie sterowaną wieżyczkę z karabinem maszynowym, wzorowaną na konstrukcjach lotniczych. Podobną projektowano do czołgu Obiekt 780.
Pierwszym seryjnym rozwiązaniem do radzieckich pojazdów był zdalnie sterowany 12,7 mm wkm NSW, zamontowany na zmodyfikowanym włazie celowniczego czołgu T-64A. W praktyce stanowisko 6P17 z 1971 r. było konstrukcją bardzo prostą, wykorzystującą celownik peryskopowo-dalmierzowy PZU-5 oraz elektryczne napędy obrotu i zmiany kąta podniesienia karabinu. Pracowano i nad znacznie ambitniejszymi rozwiązaniami, np. do T-64A (Obiekt 434) planowano zdalnie sterowaną wyrzutnię rakiet przeciwlotniczych Strieła-2, a do T-80 – zdalnie sterowaną 30 mm armatę 2A42, zamontowaną z tyłu wieży. Konstrukcja tej ostatniej została pomyślnie przetestowana, a krytykę wywoływał jedynie niewydolny układ wykrywania celów. Armaty automatyczne kal. 30 mm miały otrzymać jako dodatkowe uzbrojenie T-74 i Obiekt 480, a dwulufową 23 mm Obiekt 726. Żaden z nich nie doczekał się jednak etapu budowy prototypu. Największą radziecką wieżą bezzałogową była konstrukcja powstała w 1976 r. (data ukończenia pierwszego prototypu) do działa samobieżnego Obiekt 327 ze 152 mm haubicoarmatą 2A33 lub armatą 2A37, opracowywana w ramach pracy badawczo-rozwojowej Szajba. Rozwiązanie to przegrało jednak z klasyczną, choć zautomatyzowaną wieżą i taką właśnie otrzymały działa samobieżne 2S19 Msta-S. Rzecznikiem bezzałogowych wież był sławny konstruktor czołgów Aleksandr Morozow, który widział w ich zastosowaniu sposób na zmniejszenie masy wozów bojowych, zwiększenie kalibru ich armat i poprawę bezpieczeństwa załogi. Pierwszym radzieckim czołgiem z taką wieżą mógł stać się Obiekt 450, czyli T-74 – następca T-64. „Niemal bezzałogową wieżę” miał otrzymać także ostatni radziecki czołg – Obiekt 490.
Gdy na świecie zaczęła się moda na takie konstrukcje, ZSRR już nie było, a w Rosji brakowało pieniędzy i woli politycznej, żeby zajmować się egzotycznymi koncepcjami technicznymi. Dlatego do tematu wrócono dopiero w pierwszej dekadzie XXI w. Skonstatowano wtedy, że w Rosji nadal brakuje kluczowych komponentów do takich wież i stanowisk – nowoczesnych, a zarazem małogabarytowych przyrządów obserwacyjno-celowniczych; wydajnych serwonapędów, układów stabilizacji itd. Dlatego prace postępowały powoli i często korzystano z zagranicznych komponentów. Bodźcem do przyspieszenia prac stało się wojskowe zapotrzebowanie na zrobotyzowane pojazdy patrolowe i bojowe – ich uzbrojenie było z definicji zdalnie sterowane, całkowicie zautomatyzowane, a więc tworzyły je faktycznie „moduły bojowe”.
Już na początku drugiej dekady obecnego stulecia w Ministerstwie Obrony Federacji Rosyjskiej opracowano ogólne wymagania wobec wież i stanowisk z uzbrojeniem określonego kalibru. I tak stanowisko z 7,62 mm karabinem maszynowym nie powinno ważyć więcej niż 130 kg i dysponować 700 nabojami. Stanowisko z 12,7 mm wkm – odpowiednio 210 kg i 400 nabojów, wieża z 30 mm armatą – 2000 kg i 200 nabojów, a 57 mm – 3000 kg i 120 nabojów. Wyprzedzając narrację wypada zasygnalizować, że dotąd rosyjskim konstruktorom nie udało się (poza nielicznymi wyjątkami) spełnić kryterium masowego – prototypy są cięższe, niż przewidziano, a zwykle wyroby seryjne bywają cięższe od prototypów.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu