Wybór konstrukcji Haenela zakończyłby, trwający od dziesięcioleci, monopol firmy Heckler & Koch z Oberndorf am Neckar jako dostawcy podstawowej broni strzeleckiej dla Bundeswehry. Głównym powodem unieważnienia przetargu ma być podejrzenie naruszenia przez Haenela patentów Heckler & Kocha. Trudno dzisiaj przewidywać, jak rozwinie się sytuacja, ale bez rozstrzygnięcia sporu patentowego nie będzie raczej można liczyć na konkretne decyzje Bundeswehry.
Historia współpracy Heckler & Kocha z Siłami Zbrojnymi Republiki Federalnej Niemiec rozpoczęła się od dostaw 7,62 mm karabinów automatycznych G3, przyjętych do uzbrojenia Bundeswehry w 1959 r. Od tego czasu firma HK stała się głównym dostawcą uzbrojenia strzeleckiego dla niemieckiego wojska. To HK produkowała 9 mm pistolety P8 (USP, w uzbrojeniu od 1996 r.) i P30 (w uzbrojeniu KSK i żandarmerii od 2006 r.), 9 mm pistolet maszynowy MP5 (1966 r.), 5,56 mm lekki karabin maszynowy MG4 (2005 r.), 7,62 mm uniwersalny karabin maszynowy MG5 (2015 r.) i kilka innych konstrukcji. Oczywiście, nie można zapomnieć o następcy zasłużonego G3, a więc karabinku automatycznym G36, wprowadzonym do użycia w 1997 r., który najwyraźniej zostanie w uzbrojeniu dłużej niż planowano. Anulowane postępowanie pierwotnie zakładało zakup dla Bundeswehry 120 000 nowych karabinków wraz z dodatkowym osprzętem, ale ostatnie informacje płynące z Departamentu Wyposażenia Ministerstwa Obrony Republiki Federalnej Niemiec wspominały o zakupie 118 718 nowych karabinków automatycznych. Niedługo po ogłoszeniu wyników przetargu Heckler & Koch złożył 320-stronicowe odwołanie, w którym wyliczył 60 uwag, kładąc szczególny akcent na zbyt niską wartość oferty konkurenta, podejrzenie naruszenia patentów firmy Heckler & Koch i dyskusyjne kompetencje osób przeprowadzających testy porównawcze rywalizujących konstrukcji. Mowa jest np. o braku powtarzalności prób.
Dyskusję o potrzebie zastąpienia G36 zapoczątkowały doniesienia dotyczące problemów z tymi karabinkami podczas misji w Afganistanie, gdzie niemieccy żołnierze trafili już w 2002 r. Niesprawności stawały się powszechne, gdy broń była nagrzana, czy to na skutek warunków atmosferycznych, czy też prowadzenia intensywnego ognia. W pierwszym rzędzie miało to dotyczyć zwiększonego rozrzutu. Na podstawie rocznych testów przeprowadzonych przez Ośrodek Badań Technicznych Broni i Amunicji w Meppen (WTD 91), ówczesna minister obrony Ursula von der Leyen zapowiedziała w 2015 r. zastąpienie G36 nową konstrukcją. Co ciekawe, niedługo po tej wypowiedzi, inna komisja pod wodzą byłego deputowanego do Bundestagu Winfrieda Nachtweia z partii Sojusz 90/Zieloni, próbowała podważać metodologię badań i przesłuchała w związku z tym 200 weteranów misji ISAF. Żołnierze nie potwierdzali niecelności swoich karabinków, a w raporcie WTD 91 G36 był porównywany z HK416, czyli bronią z lufą o znacznie grubszych ściankach. Ponadto testy zakładały badanie celności po oddaniu 200 szybkich strzałów, co bardziej przystaje do lekkiej broni wsparcia niż podstawowego karabinka automatycznego.
Fizyki nie da się oszukać i w każdym typie broni strzeleckiej po oddaniu określonej liczy strzałów celność spada ze względu na rozszerzalność temperaturową stali, z której wykonana jest lufa. Jeśli przeciwstawimy karabinek z lekką lufą o cieńszych ścianach konkurentowi z cięższą, o wyższej pojemności cieplnej, to oczywiste jest, że ta druga lepiej zniesie intensywne strzelanie i w jej przypadku nastąpi mniejszy spadek celności. Ceną za to jest jednak wyższa masa, co doskonale widać w specyfikacji broni wsparcia.
Drugą kwestią teoretycznie wpływającą na celność jest mocowanie rączki transportowej z modułem celowniczym. Nie jest ona przytwierdzona do lufy, ale do polimerowej komory zamkowej. Teoretycznie może dojść do jej odkształcenia oraz zmiany ustawienia w przypadku nagrzania. Jednakże gdyby problem był istotny, to inni użytkownicy także podnosiliby tę kwestię. Ponadto paru doświadczonych strzelców ze Stanów Zjednoczonych przeprowadziło własne testy G36 i nie potwierdziło występowania jego wad podnoszonych w Niemczech.
Co ciekawe, w 2016 r. Ministerstwo Obrony RFN pozwało firmę Heckler & Koch i domagało się dokonania napraw lub finansowej rekompensaty za dostarczenie niesprawnej broni. Ostatecznie sąd odrzucił jednak roszczenia niemieckiego rządu, stwierdzając, że firma HK dostarczyła broń zgodną ze specyfikacją zamawiającego. Jeszcze bardziej interesującą kwestią jest ta wynikająca z październikowego odwołania Heckler & Koch. Wygląda na to, że testami następców G36 zajmowały się te same osoby, których wnioski dotyczące G36 zostały obalone przez sąd…
Warto tutaj na chwilę wrócić do uwarunkowań gospodarczo-politycznych w czasach projektowania karabinka G36. W 1990 r. zamknięto bardzo kosztowny i ambitny program futurystycznego karabinka G11 na amunicję bezłuskową 4,73×33 mm, a widmo zagrożenia atakiem Układu Warszawskiego zostało zażegnane, zaś głównym wyzwaniem przed polityką wewnętrzną i zagraniczną rządu z Bonn stało się zjednoczenie terytoriów RFN i NRD, co wymagało ogromnych nakładów finansowych. A odprężenie lat 90. zapowiadało, że odtąd Bundeswehra będzie wykorzystywana wyłącznie do misji pokojowych w ramach np. ONZ bądź powoli rozwijającej się polityki bezpieczeństwa i obrony w ramach państw Unii Zachodnioeuropejskiej (w 2011 r. wchłoniętej przez Unię Europejską). Te uwarunkowania spowodowały olbrzymie cięcia w niemieckim budżecie obronnym, którego skutki są widoczne nawet dzisiaj. Niemcy zdecydowali, że zamiast G11 następcą G3 będzie nowy karabinek na amunicję 5,56×45 mm NATO, a dostępny „od ręki” karabinek HK33 i jego proponowane modyfikacje w postaci np. G41 (w praktyce zmniejszona wersja dotychczas używanego karabinu G3) zostały uznane za nie dość perspektywiczne. Wytyczne dla nowej broni kładły nacisk szczególnie na niski koszt i masę. Zgodnie z nimi firma HK na początku lat 90. zaprojektowała prototyp HK50, który w przetargu wygrał z austriackim Steyrem AUG i został przyjęty do uzbrojenia Bundeswehry w 1997 r. Co ciekawe, HK oferowało też równolegle wersję MG36 z cięższą lufą (o 135 g cięższą od standardowej), lepiej przystosowaną do prowadzenia intensywnego ognia, ale niemiecki resort obrony uznał, że nie ma potrzeby jej zamawiania. Karabinek G36 osiągnął duże sukcesy eksportowe (jest podstawową bronią m.in. w Hiszpanii, Arabii Saudyjskiej, na Łotwie i Litwie) i jak dotąd inni jego użytkownicy nie zgłaszali problemów. Ogólnie karabinek G36 jest nadal uznawany za udaną konstrukcję, szczególnie biorąc pod uwagę wytyczne, na bazie których został zaprojektowany.
Do postępowania początkowo przystąpiło pięciu uczestników: Heckler & Koch z HK416A7 i HK433, FN Herstal z FN SCAR, C.G. Haenel z MK556, Rheinmetall z RS556 oraz SIG Sauer z SIG MCX. Rok później okazało się, że żadna z konstrukcji nie spełniła kryteriów stawianych przez Bundeswerę. W tym samym czasie HK bardzo krytycznie odniosło się do wymagań, określając je jako niemożliwe do spełnienia. W skrócie – Bundeswehra chciała mieć broń, która zapewniałaby zasięg ognia, celność i zdolność pokonywania osłon indywidualnych/pancerza pojazdów zapewnianą przez karabiny zasilane amunicją 7,62×51 mm NATO przy masie nieprzekraczającej 3,6 kg. Żadna z oferowanych na rynku konstrukcji tego kryterium nie spełniała. Powiedzmy sobie szczerze, wysoka celność, szczególnie w przypadku prowadzenia ognia ciągłego, wymaga masy. Teoretycznie oferenci mogliby zaprojektować nową broń od zera, ale HK miało już nauczkę w postaci G11, na skutek czego firma o mało co nie zbankrutowała (wydawanie dużych pieniędzy na badania i rozwój bez gwarancji zwrotu to ryzykowne podejście biznesowe). Ponadto wojskowi zażyczyli sobie szybko demontowalnego łoża. Nowy karabinek miał się cechować wytrzymałością komory zamkowej przynajmniej 30 000 strzałów, a lufy 15 000 strzałów przy użyciu amunicji 5,56×45 mm NATO z pociskiem zwykłym lub 7500 przy wykorzystaniu amunicji przeciwpancernej.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu