Odbudowa potencjału rosyjskiego WMF zaczęła się od niewielkich, ale silnie uzbrojonych i uniwersalnych okrętów. Taki wybór priorytetów był podyktowany kilkoma czynnikami. Po pierwsze, budowa jednostek tego rodzaju nie powinna trwać zbyt długo, a potrzeba pilnego wzmocnienia floty była i jest oczywista. Po drugie, koszt ich produkcji nie jest wysoki i bez większego trudu zmieścił się w budżecie. Po trzecie, znaczącą rolę odgrywał czynnik propagandowy, czyli szybkie i skuteczne działanie, podnoszące prestiż władzy w oczach społeczeństwa, czym trudno zabłysnąć, inicjując prace, których skutki byłyby widoczne za 10 i więcej lat.
Gdy wznowiono prace w sektorze okrętowym, okazało się, że wiele zakładów kooperujących ze stoczniami, w międzyczasie zbankrutowało, albo zmieniło profil produkcji wskutek braku zamówień. Część kluczowych radzieckich zakładów produkcyjnych znalazła się poza granicami Rosji i nie wszystkie były zainteresowane kooperacją z wielkim sąsiadem. Względnie najlepiej piętnastolecie bałaganu i indolencji na szczytach rosyjskiej władzy przetrwały biura konstrukcyjne. Część z nich ratowała się realizacją projektów cywilnych, inne projektowały okręty dla odbiorców zagranicznych. Gdy pojawiły się zamówienia ze strony WMF, nierzadko były niemal gotowe projekty wstępne jednostek różnych klas, w oparciu o które można było tworzyć plany okrętów dopasowanych do nowych potrzeb. Nie zrezygnowano także z poszukiwania odbiorców zagranicznych dla starszych, nowszych i... najnowszych projektów.
Głównym „oknem wystawowym” rosyjskiego przemysłu okrętowego od lat jest IMDS – międzynarodowy salon morski w Petersburgu. Gdy jednak prezydent Putin zadecydował o zorganizowaniu w Moskwie, a konkretnie
w podmoskiewskim Parku „Patriot”, wielkiej wystawy Armija 2016, ministerstwo obrony zarządziło udział w przedsięwzięciu wszystkich rodzajów wojsk, a więc i firm, współpracujących z nimi. O ile pierwsza Armija, z 2015 r. miała nieco improwizowany charakter, to obecna odbyła się zgodnie z planami i oczekiwaniami najwyższych decydentów. Uczestniczyły w niej także firmy sektora okrętowego – biura konstrukcyjne, stocznie oraz projektanci i dostawcy wyposażenia, jak też uzbrojenia morskiego. Oczywiście, nie było mowy o pokazaniu okrętów „w naturze”, ale od czego słowiańska pomysłowość stymulowana rozkazami z najwyższego szczebla? Filialne ekspozycje Armii zorganizowano we Władywostoku i Petersburgu, choć po części zabrakło im należnego impetu. Niektórzy analitycy spodziewali się np. prezentacji atomowych okrętów podwodnych oraz jednostek nawodnych kilku typów, także tych, które nie zakończyły jeszcze programu prób. Ostatecznie najciekawsze były modele okrętów i ich mniej lub bardziej precyzyjne opisy, przygotowane przez biura konstrukcyjne na potrzeby podmoskiewskiej ekspozycji.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu