Zaloguj

„Cudowne bronie” prezydenta Putina

Rzekomo bojowy pocisk kierowany Ch-47M2 podwieszony na belce podkadlubowej MiG-a-31BM.

Rzekomo bojowy pocisk kierowany Ch-47M2 podwieszony na belce podkadlubowej MiG-a-31BM.

Gdy w 2002 r. Stany Zjednoczone wycofały się z zawartego w 1972 r. dwustronnego traktatu ograniczającego ilościowo i jakościowo systemy antyrakietowe, Rosja bardzo dobitnie krytykowała tę decyzję. Wskazywała na fundamentalne znaczenie obrony antyrakietowej dla zachowania równowagi strategicznej. I rzeczywiście – niekontrolowana rozbudowa potencjału antyrakietowego może prowadzić jej posiadacza do mniej lub bardziej uzasadnionej konstatacji, że wojnę jądrową można wygrać przechwytując większość głowic pocisków balistycznych przeciwnika, wystrzelonych w ramach uderzenia odwetowego. Gdy nieuchronność jądrowego odwetu przestanie być oczywista, utrzymywana przez prawie 70 lat równowaga jądrowa przestanie istnieć.

Władze Rosji zapowiadały, że w związku z decyzją Stanów Zjednoczonych podejmą działania dwojakiego rodzaju: wznowią prace nad systemami antyrakietowymi, a także podejmą kroki zmierzające do „uodpornienia” swoich środków rażenia na działanie systemów antyrakietowych.
Przez kolejnych kilkanaście lat dość systematycznie pojawiały się informacje o rozbudowie rosyjskiego potencjału antyrakietowego: wznowiono produkcję systemów S-300W, nadano ograniczone możliwości antyrakietowe systemom S-300P i S-400, zapowiedziano, że system S-500 będzie miał nie tylko znaczne możliwości antyrakietowe, ale i antysatelitarne.
Mniej było informacji o drugiej grupie zapowiadanych działań. Realizowano, nie bez trudności, program budowy nowych pocisków balistycznych odpalanych z okrętów podwodnych 3M30 Buława, doskonalono naziemne pociski 15Ż55/65 Topol-M i wdrożono ich znacznie udoskonalone wersje rozwojowe 15Ż55M Jars i 15Ż67 Jars-M, ale żaden z tych programów, poza zastosowaniem udoskonalonych środków mylenia aparatury wykrywania i śledzenia użytej przez przeciwnika, nie wnosił nowej jakości w dziedzinie przenikania obrony przeciwrakietowej.
Zupełnie nieoczekiwanie, 1 marca br. prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin w wystąpieniu przed Zgromadzeniem Federalnym poinformował o szeregu nowych wzorów uzbrojenia, które opracowano jako odpowiedź na amerykańskie decyzje i działania ostatnich lat. Wywołało to sensację na świecie i sprowokowało liczne komentarze tak o charakterze politycznym (co taka niespodziewana prezentacja oznacza), jak i technicznym.

Pocisk RS-28 Sarmat

Rozpoczęcie prób w locie nowego ciężkiego pocisku balistycznego o zasięgu międzykontynentalnym zapowiadano już od jakiegoś czasu. Odwlekano je kilkakrotnie, zapewne wskutek niedopracowania rakiety. Jest ona dziełem Państwowego Centrum Rakietowego (GRC) im. Makiejewa z Miass, które miało dotąd duże osiągnięcia w dziedzinie budowy napędzanych silnikami na paliwo ciekłe pocisków balistycznych do okrętów podwodnych. To, że władze Rosji nie zdecydowały się na opracowanie ciężkiej rakiety napędzanej paliwem stałym jest dotkliwą porażką biura konstrukcyjnego Moskiewskiego Instytutu Techniki Cieplnej (MIT). Z wielkim trudem wywiązał się on z obietnicy zbudowania pocisku okrętowego z takim napędem, który miał być „niemal w pełni” zunifikowany z lądowym Topolem-M. Sarmat ma zastąpić najcięższe na świecie pozostające w użyciu pociski balistyczne 15A18M R-36M2 Wojewoda – dzieło sławnego KB Jużnoje z Dniepropietrowska. To biuro projektowało następcę rodziny R-36M, ale po rozpadzie ZSRR znalazło się na Ukrainie i chociaż prac nie przerwano, finansowanie ze strony rosyjskiego Ministerstwa Obrony było niewystarczające, a z czasem wstrzymano je całkowicie.
Wstępna koncepcja nowego pocisku, oznaczonego później RS-28 (15A28), była gotowa już w 2005 r. W OAO Awangard opracowano do niego kompozytowy pojemnik transportowo-startowy. Jest on umieszczany w silosie wyrzutni za pomocą transportera 15T526, opracowanego przez KB Motor. Silniki pierwszego stopnia są zapewne modernizacją silników RD-274, produkowanych do R-36M2, silniki drugiego stopnia powstały w Biurze Konstrukcyjnym Automatyki Chemicznej (KBChA). Do Sarmata są też produkowane w firmie Permskie Motory silniki „izdielije 99”. Pociski będą produkowane w kooperacji Krasnojarskiej Fabryki Maszyn (Krasmasz) i GRC im. Makiejewa. Pocisk wraz z PAD-em (prochowy akumulator ciśnienia) ma długość ok. 32 m i średnicę 3 m. Jego masa ma wynosić ponad 200 t, a ładunek użyteczny od 5 do 10 t. System ma oznaczenie 15P228. Jego wyróżnikiem miałby być rekordowo krótki aktywny odcinek trajektorii, czyli czas pracy silników.
Pierwszy próbny start Sarmata miał miejsce 27 grudnia 2017 r. na poligonie w Plesiecku. Co ciekawe, po odpaleniu PAD-a wyrzucającego rakietę z silosu, zostały uruchomione silniki pierwszego stopnia. Zwykle nie robi się tego podczas pierwszej próby. Albo więc wcześniej przeprowadzono pierwszy, mniej efektowny test PAD-a, albo zaryzykowano pominięcie tego etapu testów. Podobno na początku 2017 r. Krasmasz, działając w ramach kontraktu podpisanego w 2011 r., wyprodukował pierwsze trzy pociski, co oznacza, że kolejne próby powinny nastąpić niedługo. Z drugiej strony, zapowiadane na 2019 r., przyjęcie rakiety na uzbrojenie wydaje się mało realne. Także informacje o rozpoczęciu prac adaptacyjnych na pozycjach dywizji w Użurze i Dombarowskim wydają się nieprawdziwe.
Sarmat ma mieścić się w silosach, zajmowanych obecnie przez R-36M2, ale jego osiągi – zarówno udźwig użyteczny, jak i zasięg, mają być znacznie wyższe. Będzie mógł m.in. atakować dowolne cele na kuli ziemskiej, nadlatując z dowolnego kierunku. Przykładowo cele na terytorium Stanów Zjednoczonych mogą być rażone po locie nie nad biegunem północnym, a południowym. Nie oznacza to przełomu w procedurach przełamywania obrony przeciwrakietowej, ale wyraźnie komplikuje takie zadanie, gdyż trzeba będzie zapewnić okrężne wykrywanie celów i znacznie zwiększyć liczbę pozycji startowych antyrakiet.

Awangard

Kilka lat temu potwierdzono informacje o próbach nowych głowic do pocisków strategicznych, które mogą wchodzić w atmosferę znacznie wcześniej niż normalne i dążyć do celu po płaskiej trajektorii, manewrując przy tym kursem i wysokością. Takie rozwiązanie ma zarówno wady, jak i zalety. Zaletą jest radykalne utrudnienie przeciwnikowi przechwycenia takiej głowicy. Proces ten przebiega bowiem w sposób następujący: wykryty cel jest śledzony z maksymalną precyzją, a superszybkie komputery obliczają w oparciu o te wskazania trajektorię lotu celu, prognozują jej dalszy przebieg i programują antyrakiety, aby ich trajektoria przecięła się z prognozowanym torem lotu głowicy. Im później cel zostaje wykryty, tym mniej jest czasu na te obliczenia i odpalenie przeciwpocisku. Jeśli jednak cel zmienia trajektorię lotu, to przewidzenie jej dalszej części jest niemożliwe i nie można wysłać mu na spotkanie przeciwpocisku. Oczywiście, im bliżej obiektu ataku, tym łatwiej taką trajektorię przewidzieć, ale to oznacza ewentualne rażenie głowicy pocisku balistycznego w bezpośredniej bliskości ochranianego obiektu, a to wiąże się z ogromnym ryzykiem.

Przemysł zbrojeniowy

 ZOBACZ WSZYSTKIE

WOJSKA LĄDOWE

 ZOBACZ WSZYSTKIE

Wozy bojowe
Artyleria lądowa
Radiolokacja
Dowodzenie i łączność

Siły Powietrzne

 ZOBACZ WSZYSTKIE

Samoloty i śmigłowce
Uzbrojenie lotnicze
Bezzałogowce
Kosmos

MARYNARKA WOJENNA

 ZOBACZ WSZYSTKIE

Okręty współczesne
Okręty historyczne
Statki i żaglowce
Starcia morskie

HISTORIA I POLITYKA

 ZOBACZ WSZYSTKIE

Historia uzbrojenia
Wojny i konflikty
Współczesne pole walki
Bezpieczeństwo
bookusercrosslistfunnelsort-amount-asc