Pomimo zrealizowania w pełni jednego z najważniejszych programów modernizacji technicznej Wojska Polskiego związanych z wymianą generacyjną uzbrojenia po wejściu Polski do NATO – zakupu w latach 2004–2013 264 wyrzutni przenośnych i 2675 przeciwpancernych pocisków kierowanych Rafael Spike-LR za niemal 1,5 mld PLN – obrona przeciwpancerna pozostaje jednym z najbardziej zaniedbanych obszarów w Siłach Zbrojnych RP. Zakup Spike’ów pozwolił na zaspokojenie potrzeb jedynie w kategorii przenośnych ppk o zasięgu do 4 km, ale nie towarzyszyły mu analogiczne posunięcia jeśli chodzi o inne rodzaje takiego uzbrojenia. A równie pilne potrzeby dotyczyły innych typów uzbrojenia przeciwpancernego – począwszy od ręcznych granatników przeciwpancernych jedno- i wielokrotnego użytku, przez ppk o większym niż 4 km zasięgu, samobieżne artyleryjskie i rakietowe niszczyciele czołgów, kończąc na rakietowych systemach kierowanego uzbrojenia przeciwpancernego śmigłowców. Pamiętać też należy o: własnej broni pancernej (modernizacja czołgów, wprowadzenie nowoczesnej amunicji kinetycznej), saperskich środkach walki z pojazdami (miny) i o artylerii polowej (miny narzutowe, pociski artyleryjskie naprowadzane laserowo, pociski artyleryjskie z subamunicją przeciwpancerną, w tym inteligentną)! Obecny opłakany stan obrony przeciwpancernej w Wojskach Lądowych SZ RP jest skutkiem wieloletnich zaniedbań i przyjęciu błędnych koncepcji rozwoju Sił Zbrojnych RP, powiązanych ze zdefiniowaniem takich a nie innych priorytetów modernizacyjnych, na który nałożyła się szczupłość środków przeznaczanych na modernizację techniczną oraz zachwianie procesu wymiany generacyjnej uzbrojenia i sprzętu w jednostkach, służących głównie do bezpośredniej obrony kraju na skutek konieczności finansowania rozbudowanych kontyngentów, biorących udział w misjach ekspedycyjnych. W efekcie powstały poważne luki w zdolnościach sił zbrojnych, szczególnie związanych z odparciem ataku z użyciem konwencjonalnych sił przeciwnika na nasz kraj i państwa sojusznicze z Europy Środkowo-Wschodniej. Na przestrzeni ostatnich kilku lat sytuacja ta zaczęła ulegać zmianie, a priorytetem rozwoju SZ RP znów stały się działania związane z obroną terytorium Polski, aczkolwiek konkretne posunięcia związane z budową systemu nowoczesnej, wielowarstwowej obrony przeciwpancernej podjęto dopiero na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy. Co warto jednak podkreślić, sytuacja związana z potrzebami w zakresie nowoczesnych środków walki z silnie opancerzonymi wozami bojowymi przeciwnika była podnoszona przez wielu niezależnych ekspertów, a także dostrzegana przez polski przemysł obronny, który od lat prezentował – wspólnie z partnerami zagranicznymi – różne rozwiązania w tej sferze.
Pierwsze prace związane ze zwiększeniem mobilności pododdziałów przeciwpancernych zrealizowano w Rosomak S.A. (wówczas Wojskowe Zakłady Mechaniczne S.A.) w 2007 r. Powstał wówczas prototyp transportera drużyny ppk Spike-LR (dwie obsługi z dwiema wyrzutniami i czterema pociskami) Rosomak-S. Była to prosta konwersja transportera bazowego, polegająca na zdemontowaniu dwóch siedzisk w przedziale desantowym i zamocowaniu odpowiednich mocowań do wyrzutni oraz zapasowych pocisków w pojemnikach transportowo-startowych. W ramach zagospodarowywania nadliczbowych wówczas Rosomaków bazowych w 2008 r. zmodyfikowano w ten sposób 27 transporterów, które trafiły przede wszystkim do pododdziałów 12. i 17. BZ. Pojazd jest w tym przypadku wyłącznie środkiem transportu, a obsługi ppk wykonują swe zadania po spieszeniu. Rosomaki-S są obecnie wycofywane z linii, a transportery będą przebudowane na inne warianty specjalistyczne.
Za pierwszy wariant Rosomaka, który zasłużył na miano niszczyciela czołgów, należy uznać kołowy wóz bojowy wyposażony w zmodyfikowaną wieżę Hitfist-30P-2 dozbrojoną w dwie wyrzutnie ppk Spike-LR po obu stronach.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu