Wojenna przeszłość Autora, pamięć o tamtych wydarzeniach w kraju i zagranicą powodowała, że sens, zasadnicze tezy i narrację książki odbieramy jako zgodną z faktami. Zresztą, sam wydawca (Veritas, Londyn) swą misję mógł realizować tylko przez dążenie do prawdy. To wszystko powinno kierować nas w stronę przekonania, że prawdziwość wspomnień zasługuje na poważanie. Wypowiedź płk. dypl. Leona Mitkiewicza, 30 lat wcześniej wyznaczonego na stanowisko attache przez Marszałka Edwarda Śmigłego-Rydza, zakwalifikować można do nurtu ukształtowanego przez pamiętniki opublikowane w Czerwonej Serii Veritasu przez generałów Antoniego Szymańskiego, Stanisława Kopańskiego, Józefa Zająca, Stanisława Sosabowskiego czy (już poza serią w 1980 r.) Tadeusza Machalskiego. Nie mogą zatem stanowić zaskoczenia pojawiające się krytyczne uwagi pod adresem polityki wojskowej i zagranicznej II RP. Główna energia, w opinii Autora, nie była w latach 1938-1939 w proporcjonalnym stopniu skorelowana z posiadanym potencjałem, na tle wielkich sąsiadów.
Wspomnienia kowieńskie, mające swój początek w marcu 1938 r., posiadają, gdy idzie o ten typ literatury (źródeł), ważnego prekursora (w sensie rzeczowo-czasowym) w postaci wspomnień wybitnego Tadeusza Katelbacha (1897-1977): „Za litewskim murem”,1 obejmujących okres od 1933 do początku 1937 r. T. Katelbach z widocznym znawstwem, w sposób pogłębiony, kreślił obraz ówczesnej, politycznej atmosfery epoki Litwy kowieńskiej nasyconej nie dość rozważną postawą względem życzliwie nastawionego polskiego sąsiada. A stanowiło to wartość samą w sobie, gdy brać pod uwagę niestabilność powojennej Europy, poczynając od układu niemiecko-sowieckiego w Rapallo 1922 r. – przy coraz widoczniejszym marazmie Zachodu – aż po połowę lat 30. zwiastujących szybki wzrost potęgi, ambicji Niemiec i ZSRR. Przerwanie zatem specyficznej, litewskiej izolacji w marcu 1938 r. było rozstrzygnięciem dającym szansę na ocalenie, rozumianej jako zwiększenie prawdopodobieństwa na oddalenie zamachu wielkich sąsiadów na niepodległość Litwy. Tymczasem odpychając polskość, litewska sui generis splendid isolation pociągała wielorakie konsekwencje, aż po zerwane tory na granicy i zarośniętą trawą drogę.
Jeśli jednak brać pod uwagę sytuację międzynarodową istniejący spór o Wilno dawnych, lecz rozłączonych już części Rzeczypospolitej Obojga Narodów nie służył żadnej z nich. Powinno być nie do zakwestionowania, że znajdą się one z czasem w obliczu terytorialnych żądań ze strony niemieckiej lub podobnego rodzaju roszczeń, jako że polityka wschodniego sąsiada także nie napawała optymizmem. Odrodzona Polska, odzyskująca po I wojnie światowej w dużej części swe dawne terytoria kosztem przejściowo upadłych imperialnych potęg, usytuowana na głównych szlakach ze wchodu na zachód nie mogła liczyć na spokój ze strony drapieżnych sąsiadów, przywykłych do unicestwiania polskich dążeń niepodległościowych. Litwa, podobnie jak II RP, posiadała w sferze swej pamięci historycznej także duże pokłady wyrządzonej jej krzywdy przez zabory, tym nie mniej posiadała, więcej niż epizody współpracy z Rosją i Niemcami, wymierzonej w polskie zamysły odbudowy państwa.
Litwa pomimo niewielkiego terytorium, jako państwo usytuowane w tzw. pasażu, czyli zwężeniu bałtycko-białomorskim odgrywała istotną rolę w rachunku mocarstw. Zwężenia te – jak pisze Julian Skrzyp – gdy są rozpatrywane w skali makro, stanowią swego rodzaju przesmyk ułatwiający sprawowanie kontroli bądź organizowanie rubieży obrony. Z tego powodu obszarom (terytoriom państw) znajdującym się na [tego typu pasażu] w strategii (polityce) mocarstw przypisuje się duże znaczenie. Z terytorium Litwy najłatwiej było kontrolować szlaki komunikacji morskiej w środkowej i południowej części Morza Bałtyckiego, gdyż posiadała port morski Kłajpedę. Litwa odcinała najdogodniejszy dostęp do niezamarzających portów na Bałtyku Rosji, prącej od stuleci w kierunku Europy.
Odwieczny nacisk plemion i narodów z Azji w kierunku zachodnim, w postaci niezliczonych aktów napaści, zapisanych po wielokroć w pamięci Obojga Narodów, znalazło cenione po dzień dzisiejszy ujęcie w postaci wyjątkowo inspirującej koncepcji sir Halforda Mackinder’a, który w 1904 r., na posiedzeniu Królewskiego Towarzystwa Geograficznego przedstawił przebieg owego procesu dziejowego – ekspansję Heartlandu (azjatyckiego Wschodu) w kierunku zachodnim. Dla Polaków i Litwinów z czasu budowania niepodległości jego idee nie były wyłącznie teorią. Sir H. J. Mackinder po I wojnie światowej dzięki zdobytemu wcześniej rozgłosowi i uznaniu był wykorzystywany przez władze brytyjskie przy realizacji poufnych działań o charakterze politycznym. Jeśliby jego misja u generała Antona Denikina i Piłsudskiego zakończyłaby się powodzeniem zaistniałaby szansa na inny kształt stosunków międzynarodowych, w tym i polsko-litewskich.
Naczelnik Państwa Polskiego Józef Piłsudski wiedząc jednak, że biali generałowie w swej postimperialnej mentalności byli gotowi co najwyżej zgodzić się na Polskę kadłubową (etnograficzną) musiał podjąć decyzję, która odpowiadała sytuacji. Czy jednak powinno to doprowadzić J. Piłsudskiego do porozumienia z bolszewikami, aby zwiększyć ich szansę na pokonanie wojsk Denikina? – zapytywał w 1936 r. prof. Uniwersytetu Stefana Batorego Marian Zdziechowski. Po stronie polskiej jak wiadomo nie spodziewano się wdzięczności A. Denikina za okazaną pomoc umożliwiającą mu zwycięstwo. Piłsudski zatem nie odczuwając lęku przez bolszewikami, dążąc do utrzymania niezawisłości odradzającego się państwa polskiego, podjął liczącą się w skali stuleci decyzję która polegała na odmowie udzielenia poparcia białej Rosji. Wielki charakter, o cechach genialności, a przy tym wykazujący olbrzymie pragnienie, skłonności do absolutnie samodzielnych działań Józef Piłsudski, odrzucił w tym momencie ryzyko współdziałania z Ententą, trud i ryzyko wdrażania tego typu kombinacji przeciw bolszewikom.
Dopuszczając do klęski „białych” spróbował potem pokonać „czerwonych”. Tym samym zastosował strategię powstrzymania jednego z wrogów Rzeczypospolitej poprzez wiązanie się z jego wrogiem, choć także i przeciwnikiem Polski, co doprowadziło do wielkiego starcia polsko-bolszewickiego i polskiego zwycięstwa. Będący końcowym akordem jego polityki pokój ryski z 1921 r., wskutek mało trafnego potraktowania kwestii terytorialnych oraz ludnościowych przez delegację polską, został jednak częściowo storpedowany. Zmniejszając przez to szansę RP na niepodległe trwanie. Porzucenie zaś ponad milionowej, odwiecznej tam populacji polskiej stało się nieszczęściem.
I dlatego prof. Marian Zdziechowski stwierdził otwarcie: Chwalić się jednak z owoców zwycięstwa nie możemy. Mocą traktatu ryskiego zwycięzcy oddali zwyciężonej, pobitej Rosji sowieckiej (...) rozległe obszary z przeszło milionową ludnością polską, które przed najazdem były w ręku naszym i których synowie, zaczynając od magnatów, a na drobnej szlachcie zaściankowej kończąc, za sprawę polską walczyli. I to wszystko z lekkim sercem, bez żalu, bez wyrzutów sumienia. I dlatego chyba nigdy już nie unikniemy pytania, czy z pewnością nie wygrane w Rydze pertraktacje z Rosją, nie pozostawiły nas w przekonaniu, że jest to nie tylko przeciwnik silny orężem, lecz także lepszy w negocjacjach w skali makro, co odezwać mogło się echem na przełomie 1938/39 r.?
Czy na tle tamtego wielkoskalowego konfliktu, walki o dominację i władzę na terytorium dawnego rosyjskiego imperium, innego uregulowania niż się to stało zaznać mogły relacje polsko-litewskie? Z pewnością tak, albowiem gdyby nie rozum polityczny i uczucia wielkiego romantyka (sięgającego w razie konieczności także po siłę) Józefa Piłsudskiego – konflikt polsko-litewski mógł zaznać rozstrzygnięcia o gorszych konsekwencjach. Niekoniecznie trzeba było przejść do porządku dziennego nad faktem czynnego współdziałania Litwy z Rosją bolszewicką, kiedy we wrześniu 1920 r., wojska spod znaku Pogoni, zaatakowały siły polskie ponosząc w efekcie dotkliwą porażkę.8 Atak nastąpił w chwili gdy rozpoczynała się bitwa niemeńska, która decydowała, po bitwie warszawskiej o ostatecznym losie wojny i losie Rzeczypospolitej.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu