Tak dobra sytuacja popytowa stanowi pochodną kilku kluczowych, powiązanych ze sobą czynników. Przede wszystkim decydującą rolę odegrała tu wciąż dobra sytuacja gospodarcza kraju, przejawiająca się realnym wzrostem PKB, powiązanym ze wzrostem budżetu Ministerstwa Obrony Narodowej i wielkością środków przeznaczanych przez ten resort na nowy sprzęt i wyposażenie. Jednocześnie, zgodnie z realizowaną przez obecny rząd polityką wspierania nawet nie przemysłu krajowego, ale wprost firm państwowych, środki te trafiały głównie do takich podmiotów. W przypadku ciężarówek – z przyczyn naturalnych – ich jedynym beneficjentem pozostawał Jelcz Sp. z o.o., wchodzący w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej S.A. W 2018 r. zakład umocnił się na, zajmowanej od 2013 r., pozycji lidera wśród dostawców taboru samochodowego dla naszego wojska. Rozpatrując to zagadnienie w nieco szerszym ujęciu, taka sytuacja stanowi wypadkową kilku, bardzo sprzyjających, czynników. Po pierwsze, trzy lata temu z rynku zniknęła spółka Auto-Hit, w zakresie pojazdów wojskowych reprezentująca w Polsce koncern Iveco i jego militarną gałąź Iveco DV. Po drugie, Jelcz uruchomił seryjną produkcję, sukcesywnie zamawianej przez MON, ciężarówki najpopularniejszej w większości armii świata kategorii, czyli wysokiej mobilności taktycznej i średniej ładowności. Jest nią typ 442.32 4×4, występujący w kilku wariantach. Po trzecie, Jelcz może dzisiaj liczyć na wsparcie polityczne. I po czwarte – po części powiązane z trzecim – SZ RP kontraktują w Jelczu niemal wszystko, co jest w stanie na ich życzenie przygotować – dziś są to uterenowione i terenowe, uniwersalne i specjalizowane, zmilitaryzowane i militarne warianty klas tonażowych średniej i ciężkiej, dostępne jako 2-, 3- i 4-osiowe podwozia oraz 2- i 3-osiowe ciągniki siodłowe. W efekcie w kategoriach sprzętu wsparcia logistycznego, których produkcję zabezpiecza Jelcz, na krajowym rynku wyeliminowano jakąkolwiek konkurencję, bo taką świadomą politykę antykonkurencyjną prowadzi odbiorca. Wydaje się jednak, że co najmniej w kilku przypadkach element wolnorynkowej rywalizacji zwyczajnie bardzo by się przydał, szczególnie w odniesieniu do dwóch czynników – skłonienia Jelcza do stałego postępu i unowocześniania większości swoich wyrobów oraz rynkowej dbałości o ceny, które dzisiaj bynajmniej do wybitnie atrakcyjnych się nie zaliczają. Głównie jeśli weźmie się pod uwagę kryteria jakości, innowacyjności i walorów eksploatacyjnych.
Dzięki temu i ogólnie rosnącej skali zakupów, od kilku lat podwrocławska fabryka może systematycznie bić kolejne rekordy zbytu. Na skutek tego na przestrzeni minionych nieco ponad dwóch dekad niemal każdy rok w ostatnich latach okazuje się być dla niej coraz lepszy w tym zakresie. Rekordowy był 2016 r., gdy zakład przekazał 333 pojazdy i 2017 r., gdy wyprodukował 400 pojazdów, a zatem – licząc rok do roku aż o 67 (20%) więcej. Do rekordowych zalicza się także 2018 r., z dostawami na poziomie 440 aut, chociaż już przy niższej dynamice wzrostu, równej 10%. Wśród tych 440 ciężarówek znalazły się:
W efekcie aż 354 egzemplarze, czyli ponad 80%, należały do kategorii średniej, a jedynie poniżej 20% przypadło na warianty klasy ciężkiej. Tymczasem przed wejściem do produkcji 442.32 4×4 dostawy obejmowały jedynie auta kategorii ciężkiej. Tym samym w strukturze produkcji i zbytu Jelcza zdecydowanie dominuje model 442.32 4×4, będący następcą Starów 266, napędzany 326-konnym silnikiem MTU-Mercedes. Natomiast ogół Jelczy klasy ciężkiej, łącznie przekazanych MON w liczbie 86 sztuk, napędzały francuskie silniki Iveco FPT generalnie trzech typów i w trzech nastawach: 352-konny Cursor 8, 430-konny Cursor 10 i 535-/540-konny Cursor 13, trafiające odpowiednio do modeli z końcówkami .35, .43 i .53.
W ostatnich latach udział Jelcza w dostawach dla MON kształtował się na poziomie ok. 90% całości kupowanego taboru klas średniej i ciężkiej: w 2018 r. aż ponad 92%, w 2017 r. ok. 85% i w 2016 r. ponownie przeszło 90%.
Oprócz Jelcza na liście dostawców fabrycznie nowych ciężarówek omawianych klas tonażowych znaleźli się sami pośrednicy, jeśli kwestię rozpatruje się z punktu widzenia dostaw wyłącznie podwozi. W tym kontekście znamiennym pozostaje, że po 2015 r. z naszym wojskiem nie chce bezpośrednio współpracować żaden liczący się producent samochodów. Przy czym dla pewnej obiektywnej oceny sytuacji w tym względzie trzeba stwierdzić, że wszyscy ci pośrednicy są jednocześnie wytwórcami zabudów oraz – co niezwykle ważne – są podmiotami krajowymi, o rodzimym, i na dodatek w pełni prywatnym kapitale założycielskim.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu