Sytuacja polityczna w Europie lat 20. i 30. XX wieku była znacząco różna od współczesnej. Niemal wszystkie państwa były wzajemnie skłócone, a nawet najwięksi sojusznicy z czasów Wielkiej Wojny – Francja i Wielka Brytania – konkurowali ze sobą, mocno ochłodzili wzajemne stosunki, zawiesili konsultacje wojskowe i uwzględniali siebie wzajemnie w planowaniu wojskowym jako najbardziej prawdopodobnych wrogów.
W Paryżu uważano, że skoro Francja osiągnęła hegemonię na kontynencie, to jedynym zagrożeniem jest Wielka Brytania – tak jak działo się to wielokrotnie we wcześniejszych wiekach. W Londynie uważano, że skoro Francja osiągnęła hegemonię na kontynencie, to tylko ona może zagrozić Anglii – tak jak działo się, to wielokrotnie we wcześniejszych wiekach.
Francja utrzymywała jednak sojusze z kilkoma państwami europejskimi, przede wszystkim z Belgią. Sojusz ten Brytyjczycy uznawali za dodatkowe zagrożenie – Anglię najłatwiej zaatakować z Belgii. Właśnie dlatego wkroczenie Niemców do Belgii w 1914 roku sprawiło, że Londyn przystąpił do wojny, a teraz, po Wielkiej Wojnie, Belgia była słaba i zależna od Paryża. Podobnie wyglądała sytuacja w Czechosłowacji, której wojsko i największe przedsiębiorstwa były kontrolowane bezpośrednio przez Francuzów, oraz w Jugosławii o nieco większym stopniu swobody.
Rumunia znajdowała się z dala od Francji, zachowała swoją państwowość w latach 1914–1918, ale jej sytuację pogarszał brak traktatu pokojowego ze Związkiem Sowieckim. Najsłabiej kontrolowanym sojusznikiem Paryża była Polska: nie dość, że państwo największe, to jeszcze takie, które udowodniło, że jest w stanie funkcjonować samodzielnie. W ciągu lat 20. i 30. sojusznicy Francji stopniowo zwiększali swój stopień niezależności od Paryża.
Francuskie sojusze były jednym z filarów europejskiego systemu bezpieczeństwa. Kolejnym była Liga Narodów, w której zresztą Francja miała spore wpływy. Liga Narodów cieszy się niezasłużenie złą sławą, co w zawdzięcza komunistycznej propagandzie: Związek Sowiecki nie był jej założycielem (przystąpił w 1934 r.), potem został z niej wyrzucony (w 1939 r., jako jedyne państwo), więc na wszelkie możliwe sposoby ośmieszał działania tej organizacji.
W latach dwudziestych była to instytucja bardzo skuteczna, której decyzje były powszechnie akceptowane, na przykład Polska nie zdecydowała się na aneksję Wileńszczyzny dopóki zgody na to nie wyraziła Liga Narodów.
Trzecim filarem bezpieczeństwa w Europie były traktaty pokojowe kończące Wielką Wojnę, zwane powszechnie – choć niewłaściwie – systemem wersalskim. System ten nie funkcjonował bez zgrzytów, przede wszystkim dlatego, że traktaty wytyczyły nowe granice, z których żadne państwo nie było zadowolone. Niemal wszyscy byli skłóceni ze swoimi sąsiadami. Polska była jeszcze w dość dobrej sytuacji, granicząc z zaprzyjaźnioną Łotwą i Rumunią, ale Czechosłowacja i Jugosławia miały tylko jednego życzliwego sąsiada (Rumunię), a Węgry czy Bułgaria – żadnego.
Stopniowo jednak filary bezpieczeństwa europejskiego stawały się coraz słabsze. Przegrani rośli w siłę i podważali „wersalskie” ustalenia traktatów pokojowych. Sojusznicy Francji stawali się coraz bardziej niezależni: m.in. w 1933 roku sformalizowano istnienie „małej ententy” czechosłowacko-jugosłowiańsko-rumuńskiej. W latach trzydziestych ucierpiał również autorytet Ligi Narodów, z powodu fiaska wielkiej konferencji pokojowej oraz konfliktów w Mandżurii i w Abisynii (ale wciąż był większy niż współczesnej Organizacji Narodów Zjednoczonych).
Inaczej niż w XXI wieku wyglądała również hierarchia państw europejskich. Co więcej, wieloletnie starania propagandowe sprawiły, że ocena ówczesnej sytuacji jest dziś nieco utrudniona: Rosjanie przedstawiali ZSRS jako „państwo miłujące pokój”, Brytyjczycy wyśmiewali Włochów, na Niemców zrzucono niemal całą winę za rozpętanie drugiej wojny światowej, a wydarzenia 1940 roku
przyćmiły potęgę Francji.
Najpotężniejszym państwem Europy była bez wątpienia Francja: zwyciężyła w Wielkiej Wojnie, przegranym podyktowała w Paryżu warunki pokojowe, ukształtowała Europę według własnej woli, miała najsilniejszą i najnowocześniejszą armię świata zdolną do walki na innych kontynentach (gdzie leżały jej kolonie).
Francja mogła być również najpotężniejszym państwem świata, chociaż o to miano konkurowała z nią również Wielka Brytania. Wpływ Brytyjczyków na sytuację w Europie był jednak niezbyt duży, a pierwsze miejsce ich floty w światowych rankingach i wpływy zamorskie były kontestowane przez Stany Zjednoczone (które jednak w latach 20. i 30. XX wieku osunęły się w izolacjonizm).
Miejsce tuż za podium zajmowały Włochy: państwo zwycięskie w Wielkiej Wojnie, nieco mniej przez nią poturbowane i nie mające oporów w prowadzeniu bardziej agresywnej polityki, zarówno w Europie, jak i poza nią. Włochy stabilizowały sytuację w Europie południowej, to one gwarantowały rozdzielenie Austrii i Niemiec, to one decydowały o wyniku wojny domowej w Hiszpanii i to one wygrały wojnę w Abisynii (co było uznawane za praktycznie niemożliwe).
Italia utrzymywała przyjazne stosunki z Francją i Wielką Brytanią, tzn. podobne do stosunków pomiędzy Paryżem i Londynem, czasem stając po stronie Francuzów, czasem zaś Brytyjczyków. Dopiero około 1936 roku – gdy Francja i Wielka Brytania zaczęły prezentować wspólne stanowisko – Włochy zaczęły oddalać się od dawnych sojuszników, wiążąc się ostatecznie z Niemcami.
Największym zagrożeniem dla porządku światowego (i europejskiego) był Związek Sowiecki. Wynikało to z dawnych imperialnych tradycji rosyjskich, które można scharakteryzować krótkim dialogiem: Z kim graniczy Rosja? Z kim chce. A z kim chce? Z nikim. Jeszcze ważniejszym czynnikiem był komunizm i dążenie do wprowadzenia go na całym świecie.
Związek Sowiecki próbował ekspansji ideologicznej i terytorialnej przez całe lata 20. i 30. przede wszystkim w Azji – wobec Chin i Indii – ale również w Europie. W drugiej połowie lat trzydziestych sowiecka Armia Czerwona stała się najpotężniejszymi siłami zbrojnymi świata, mając dwa razy więcej czołgów i samolotów niż łącznie wszystkie inne państwa. To Rosji obawiano się w europejskich stolicach, a nie Niemiec.
Niemcy były bankrutem politycznym, militarnym, gospodarczym, a także społecznym. Zgodnie z traktatem wersalskim miały zapłacić reparacje wojenne zbliżone do tych, które nakazali zapłacić Francji w 1871 roku. Francuzi uporali się z tym w niespełna cztery lata, spodziewali się więc, że i Niemcom spłata zajmie nie więcej niż kilka lat.
Przeliczyli się: władze w Berlinie nie zdołały zmobilizować ani swojej gospodarki, ani społeczeństwa, reparacje rozłożono na wieloletnie raty, które ostatecznie spłacono dopiero w XXI wieku. Okazana słabość sprawiła, że Niemcy nie były traktowane ani jako atrakcyjny partner gospodarczy, ani polityczny.
Polityka wewnętrzna większości ówczesnych państw opierała się na idei walki klas rozpropagowanej przez Karla Marxa. Społeczeństwo – rzekomo – podzielone jest poziomo na klasy społeczne, mające przeciwstawne interesy: m.in. burżuazję, chłopów i robotników. Klasy te toczą ze sobą nieustającą walkę. Marx uważał, że wygra ją klasa najliczniejsza, czyli robotnicy, a kluczem do zwycięstwa będzie rewolucja robotnicza.
Istniały więc partie dążące do rewolucji robotniczej (komunistyczne oraz narodowo-socjalistyczne), starające się przeprowadzić zmiany drogami legalnymi (socjalistyczne i socjaldemokratyczne), a także je powstrzymać (konserwatywne, chrześcijańsko-demokratyczne). Dzisiaj wystarczy wyjrzeć przez okno, oszacować liczbę robotników na europejskich ulicach i samodzielnie ocenić, wartość marksizmu.
Zobacz pełny artykuł w nowym wydaniu czasopisma Wojsko i Technika Historia>>
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu