8 lutego wycofana ze służby w Siłach Morskich Królestwa Norwegii fregata KNM Helge Ingstad została przeholowana do stoczni złomowej.
Okręt trafił do zakładu Norscrap West AS w Hanøytangen niedaleko Bergen. Zgodnie z umową z 11 stycznia br. firma rozbierze pechową jednostkę na złom. Wcześniej zdemontowano z niej przydatne urządzenia i systemy oraz usunięto uzbrojenie i amunicję. Koszt procesu wyniesie ok. 60 mln NOK (26,1 mln PLN). Prace będą nadzorowane przez ekspertów technicznych Forsvarsmateriell (Agencja sprzętu obronnego Ministerstwa Obrony) w myśl z norweskej ustawy o bezpieczeństwie. Finał złomowania fregaty ma nastąpić do końca tego roku.
Tak kończy się krótka, bo zaledwie dziewięcioletnia, historia jednej z pięciu nowoczesnych fregat typu Fridtjof Nansen. Utrata okrętu nazwanego na cześć norweskiego badacza i pisarza, odkrywcy wikińskiej osady na Nowej Fundlandii (w 1960 r.) to efekt katastrofalnej w skutkach kolizji, do jakiej doszło ze zbiornikowcem Sola TS 8 listopada 2018 r. Drobne uszkodzenia tego statku naprawiała potem Gdańska Stocznia Remontowa im. J. Piłsudskiego S.A. w Gdańsku.
Wkrótce po zderzeniu i celowym osadzeniu na skalistym brzegu fregata zatonęła, mimo podejmowanych wysiłków mających na celu jej uratowanie. Dwa lata później podniesioną ją i odholowano do Ågotnes. Po oględzinach i wnikliwych analizach Norwegowie doszli do wniosku, że naprawa okrętu jest nieopłacalna w obliczu kosztów bliskich cenie zakupu nowej jednostki i zdecydowano o jego złomowaniu. Pokłosiem tej straty, będącej poważnym osłabieniem dla Sjøforsvaret, które zostały z czwórką fregat, jest pozew sądowy o odszkodowanie przeciwko towarzystwu klasyfikacyjnemu, posądzanemu przez Ministerstwo Obrony w Oslo o niezgłoszenie wady konstrukcyjnej, będącej wtórną przyczyną utraty Helge Ingstad.
Pechowa norweska flota
Katastrofa fregaty KNM Helge Ingstad (F 313) nie była jedynym tak drastycznym wypadkiem, jaki dotknął Sjøforsvaret w jego nieodległej historii. 24 stycznia 1994 r. na fregacie KNM Oslo (F 300, prototyp serii pięciu okrętów bazujących konstrukcyjnie na amerykańskich zimnowojennych niszczycielach eskortowych typu Dealey), idącej w trudnych warunkach hydrometeorologicznych przez południowe wyjście z fiordu Korsfjorden, doszło do uszkodzenia pomp wody w obu kotłach parowych napędu głównego.
Spowodowało to niemal natychmiastowy zanik mocy. Po utracie napędu natychmiast rzucono obie kotwice. Zabieg ten nic nie przyniósł pożądanego rezultatu, i po 25 minutach okręt uderzył o skaliste dno wysepki Marstein. Nazajutrz z pomocą przybył holownik, jednak w trakcie holowania fregata zaczęła szybko nabierać wody i zatonęła na głębokości 30 m. Wyciągnięto ją trzy miesiące później, ale w związku z nieopłacalnością remontu złomowano.
Kolejnym przypadkiem utraty okrętu bojowego Sjøforsvaretu był pożar z 19 listopada 2002 r. Niemal doszczętnie strawił on KNM Orkla (M 353), jeden z pięciu niszczycieli min typu Alta. Jednostki te zbudowano w układzie poduszkowców sztywnoburtowych z laminatów poliestrowo-szklanych. W chwili wypadku okręt poruszał się z wysoką prędkością ok 20 węzłów. W wyniku poważnej usterki w systemie napędowym lewoburtowego wentylatora nośnego wybuchł gwałtowny pożar. O jego skali może świadczyć fakt, że od chwili zlokalizowania ognia do wydania polecenia opuszczenia okrętu upłynęło zaledwie pięć minut! Po upływie 20 kolejnych pomost nawigacyjny zapadł się pod własnym ciężarem. Ten okręt też stracono.
Podobne z tej kategorii:
Podobne słowa kluczowe:
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
A tak różnej maści specjaliści internetowi plują na PMW, że to pływający złom.