Od początku funkcjonowania misji Baltic Air Policing (w tym roku obchodzi ona swój jubileusz, który jest związany z 15-leciem wstąpienia Litwy, Łotwy i Estonii do NATO) Polska weszła w rolę nie tylko najbliższego geograficznie ale także jednego z najaktywniejszych sojuszników.
Począwszy od 2006 r. (niecałe dwa lata od inauguracji, która miała miejsce 30 marca 2004 r., w przeddzień podniesienia flag Państw Bałtyckich przed Kwaterą Główną Sojuszu Północnoatlantyckiego) samoloty myśliwskie z biało-czerwoną szachownicą pojawiały się pod niebem Litwy, Łotwy i Estonii osiem razy.
Częściej robili to tylko Niemcy (zwłaszcza w ostatnich latach, gdy wystawiają podwójne, sześciomiesięczne rotacje – jednak każdorazowo jako „augmenting nation” czyli kraj wspierający, operujący z estońskiej bazy Amari), taką samą ilość rotacji zanotowali Belgowie – im także przypadła w udziale inauguracja w 2004 r.
Tym razem kontyngent liczący ponad stu żołnierzy wystawiła 31. Baza Lotnictwa Taktycznego w Poznaniu-Krzesinach (choć oczywiście w jego skład wchodzili także przedstawiciele innych jednostek jak choćby Ośrodków Dowodzenia i Naprowadzania). Nie jest tajemnicą, że początkowo plan był inny i zakładał wysłanie do Siauliai zespołu z 23. Bazy Lotnictwa Taktycznego wraz z czterema samolotami myśliwskimi MiG-29. Niestety katastrofa z 6 lipca 2018, w której śmierć poniósł kpt. pil. Krzysztof Sobański doprowadziła do zawieszenia wykonywania lotów na tym typie samolotu, co pod dużym znakiem zapytania postawiło możliwość wykonania zadania.
Gdy uziemienie samolotów myśliwskich MiG-29 się przedłużyło – stało się jasne, że 49 rotację Baltic Air Policing będzie musiał przejąć inny zespół – latający na F-16. Podobnie jak w 2017 r. do tego zadania wybrano 31. Bazę Lotnictwa Taktycznego. Dowódcą kontyngentu został mianowany jeden z najbardziej doświadczonych polskich pilotów F-16 – ppłk Adam Kalinowski legitymujący się nalotem ponad 2000 godzin na tym typie i uprawnieniami instruktorskimi. Jak sam podkreśla dobrał sobie pilotów młodych ale już z doświadczeniem i posiadających status „combat ready”.
Oprócz nich w skład kontyngentu weszli przedstawiciele wszystkich innych specjalności dzięki którym były możliwe operacje czterech maszyn w trybie bojowym poza bazą macierzystą (jak zwykle w przypadku zagranicznych kontyngentów wojskowych przekazanie w dyspozycję Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych poprzedzić musiała stosowna certyfikacja). W odróżnieniu od choćby Francuzów czy Duńczyków obsada polskiego kontyngentu nie rotowała się w czasie jego trwania.
Dyżury podobnie jak w Polsce były pełnione w systemie 24-godzinnym – standardowo z 15-minutową gotowością do startu (choć ta mogła być także podniesiona) dzięki skróconej procedurze startowej. W gotowości do startu dzięki wysiłkowi techników były utrzymywane cztery samoloty mimo, że jednocześnie w powietrzu przebywać mogły dwa. Potencjalnie bowiem zaistnieć może sytuacja, że będzie konieczna natychmiastowa wymiana samolotów – czy to jeszcze przed startem czy po lądowaniu. O tym czy do przechwycenia podrywana jest para z Siauliai czy z Amari decyduje CAOC Uedem (za pośrednictwem ośrodka naprowadzania w litewskiej Kermelavie), któremu podlega operacyjnie misja Baltic Air Policing (podobnie jak dyżur krajowy w Polsce w ramach systemu NATINAMDS).
Dzięki obecności dwóch par jest możliwa pewna elastyczność i znaczne przyspieszenie identyfikacji w porównaniu do sytuacji gdy tylko jedna z baz była aktywna. W przypadku polskiego kontyngentu analogicznie jak poprzednim razem samoloty F-16 Jastrząb operowały z dodatkowymi zbiornikami paliwa, które zapewniały im wystarczającą długotrwałość lotu (stosowanie dodatkowo bądź zamiennie zbiorników konforemnych nie miałoby uzasadnienia – także ze względu na nieco trudniejszą obsługę).
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu