Czarna seria incydentów z udziałem MiG-ów-29 w Siłach Powietrznych rozpoczęła się 18 grudnia 2017 r., kiedy pod Kałuszynem rozbił się egzemplarz o numerze 67. 6 lipca 2018 r. w pobliżu Pasłęka doszło do katastrofy maszyny o numerze 4103, w której zginął pilot. 4 marca br. listę wydłużył MiG o numerze 40, w tym przypadku pilot przeżył. Biorąc pod uwagę, że przez 28 lat eksploatacji samolotów tego typu nigdy nie było podobnej serii, uwaga polityków skupiła się na problemie stanu technicznego lotnictwa wojskowego, szczególnie maszyn produkcji sowieckiej, które są pozbawione wsparcia ze strony producenta. Niejako w tym samym czasie, listopadzie 2017 r., Inspektorat Uzbrojenia uruchomił fazę analizy rynku dotyczącej pozyskania wielozadaniowego samolotu bojowego i zdolności do prowadzenia zakłóceń elektronicznych z powietrza – podmioty zainteresowane udziałem miały czas na składanie dokumentacji do 18 grudnia 2017 r. Ostatecznie do powyższego projektu zgłosiły się Saab AB, Lockheed Martin, Boeing, Leonardo S.p.A. i firma Fights-on-Logistics. Poza ostatnią z nich, reszta to renomowani producenci wielozadaniowych samolotów bojowych, w większości mający w ofercie konstrukcje tzw. generacji 4,5. Jedynym przedstawicielem 5. generacji jest na rynku F-35 Lightning II produkowany przez korporację Lockheed Martin. Co mogło zastanawiać, to brak w grupie podmiotów francuskiego Dassault Aviation, producenta Rafale.
Zatwierdzony w lutym 2019 r. Plan Modernizacji Technicznej wymienił wśród głównych priorytetów zakup 32 wielozadaniowych samolotów bojowych 5. generacji, których wsparciem mają być obecnie eksploatowane F-16C/D Jastrząb – te ostatnie zbliżają się do momentu modernizacji w ramach standardu F-16V (tą drogą poszła już m.in. Grecja, a planuje także Maroko). Nowa konstrukcja, mająca mieć zdolność do swobodnego operowania w środowisku nasyconym środkami obrony przeciwlotniczej, ma być w pełni interoperacyjna z sojusznikami i mieć możliwość transmisji danych w czasie rzeczywistym. Tego typu zapisy wyraźnie wskazywały na F-35A Lightning II, który może być kupiony poprzez federalną procedurę FMS.
Powyższe przypuszczenia potwierdził 12 marca prezydent RP Andrzej Duda, który w wywiadzie radiowym poinformował o rozpoczęciu rozmów ze stroną amerykańską odnośnie zakupu właśnie maszyn wspomnianego typu. Co ciekawe, tuż po marcowym wypadku MiG-a-29, prezydent i Biuro Bezpieczeństwa Narodowego poinformowali o rozpoczęciu analiz nad realizacją programu Harpia w sposób identyczny jak F-16C/D – poprzez ustawę, finansowanie programu odbywało się wówczas spoza budżetu MON.
W kolejnych dniach marca sprawa ucichła, by ponownie rozgrzać scenę polityczną 4 kwietnia. Wówczas, w trakcie debaty w Kongresie USA, wiceadmirał Mat Winter, szef biura F-35 Lightning II z ramienia Departamentu Obrony, poinformował, że administracja federalna rozważa wydanie zgody na sprzedaż tej konstrukcji do czterech państw europejskich. Na liście znalazły się: Hiszpania, Grecja, Rumunia i Polska. W przypadku tej ostatniej, Letter of Request, będący formalną prośbą o udostępnienie ceny i dostępności wybranego sprzętu, został przesłany z Warszawy 28 marca tego roku. Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak skomentował powyższe informacje jeszcze ciekawiej: powiedział o przygotowaniu podstaw finansowych i prawnych do zakupu przynajmniej 32 samolotów 5. generacji. Strona polska zabiega o maksymalne skrócenie procedur autoryzacji zakupu, a także szybkiej ścieżki negocjacji. Obecne szacunki wskazują, że ewentualne porozumienie LoA z rządem Stanów Zjednoczonych podpisane w bieżącym roku mogłoby umożliwić rozpoczęcie dostaw samolotów około 2024 r. Tak szybkie tempo może umożliwić przejęcie przez Polskę tureckich slotów produkcyjnych.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu