Brytyjski okręt podwodny Salmon, należący do 1. Flotylli, przerzuconej z Morza Śródziemnego w październiku 1939 r., opuścił 2 grudnia Harwich, rozpoczynając swój drugi rejs bojowy. Dwa dni potem, dotarłszy do rejonu patrolowego na południowy zachód od norweskiego Kristiansandu, z nastaniem dnia zszedł pod wodę. Niewiele się działo aż do 13:30 – wtedy to, po kolejnym podniesieniu peryskopu, pełniący wachtę por. Wykeham-Martin, dzięki dobrej tego dnia widzialności, zauważył w oddali obiekt, który uznał za U-Boota. Poleciwszy operatorowi azdyku wytężyć słuch, szybko doczekał się meldunku, że z tego samego namiaru dobiegają słabe odgłosy pracy „szybkich” śrub.
Wezwany do centrali dowódca Salmona, kpt. mar. Edward O. Bickford, rzuciwszy okiem przez peryskop zgodził się ze swoim zastępcą. W przerwach między komendami alarmu bojowego, manewrowymi (rozkazał odbić ostro w lewo i dać całą naprzód na silnikach elektrycznych) i dla obsługi wyrzutni torpedowych, wyjaśnił mu, że rozpoczął atak na U-Boota idącego kursem około 350°, a więc na Atlantyk. O 13:55, po kolejnych manewrach, Bickford miał oddalający się cel w prawej ćwiartce dziobowej okrętu. Odległość – jakieś 5000 m – nie zachęcała do strzału, jednak najnowsze rozkazy Admiralicji pozwalały oddawać do U-Bootów nawet pełne salwy. Rozkazał więc opróżnić wszystkie 6 wyrzutni na dziobie, wypuszczając co 7 s torpedę Mk VIII** nastawioną na zasięg maksymalny (6400 m), prędkość 40 w. i głębokość biegu 2,5 m. Przywarty do okularu peryskopu widział, że nie wszystko idzie dobrze – uciekające z rur powietrze zaburzało wodę przed dziobem, a do chwili, gdy utrata trymu pozbawiła go możliwości obserwacji celu, zauważył wyskoczenie jednego pocisku nad powierzchnię.
O 13:59 peryskop odzyskującego równowagę Salmona wyszedł nad wodę w samą porę, by Bickford ujrzał jak U-Boot rozpada się na kawałki, wylatujące kilkadziesiąt metrów w górę. Gdy jego wynurzony okręt dotarł na miejsce, gdzie rozlewała się plama paliwa, nie było kogo ratować – pływały tam tylko szczątki, jedno ciało i kamizelka ratunkowa. Bickford uznał wyławianie jej jako dowodu zwycięstwa za zbędne, nie zamierzał też zbyt długo pozostawać na powierzchni, więc po przecięciu plamy rozkazał o 14:16 zejść pod wodę.
U-Bootem, pierwszym na liście ofiar brytyjskich okrętów podwodnych, był U-36, jednostka typu VII A pod komendą kmdr. ppor. Wilhelma Fröhlicha, mająca na koncie trzy statki, zatopione notabene z pełną dbałością o bezpieczeństwo ich załóg. Warto dodać, że 17 września, podczas drugiego rejsu bojowego, okręt ten zatrzymał do kontroli duński frachtowiec N.J.Ohlsen (819 BRT) i będący w pobliżu Seahorse, jednostka siostrzana Salmona, wykorzystał to. Niemcy mieli wówczas wielkie szczęście, bo jedna z trzech wystrzelonych wówczas torped przeszła tuż pod stępką U-Boota. Salwa Salmona, oddana na przybliżonej pozycji 57°00’N-05°20’E, zakończyła trzeci rejs bojowy U-36, z którym zginęło 40 ludzi.
12 grudnia okręt Bickforda, będący w nieodległym miejscu, napotkał o 9:30 idący z dużą prędkością kursem 140°, pomalowany na szaro ogromny statek pasażerski z dwoma niskimi, szerokimi kominami. Nie było wątpliwości, że to niemiecki Bremen (51731 BRT)1, więc – mając wyraźny rozkaz atakowania tylko okrętów – dowódca Salmona wypatrywał na nim jakiegoś uzbrojenia. Bezskutecznie, więc polecił wyjść na powierzchnię, rozkazując przygotować do użycia wyrzutnie i obsadzić armatę pokładową. Nadawany aldisem sygnał żądający zastopowania nie przyniósł pożądanego rezultatu i armata miała właśnie oddać strzał ostrzegawczy, gdy pojawiła się łódź latająca Luftwaffe. Zmuszony do zanurzenia alarmowego Bickford ostatecznie uznał, że eskorta powietrzna nie usprawiedliwia ataku na tego rodzaju jednostkę, tym bardziej, że nie zdążył jej ostrzec strzałem. W swoim raporcie napisał też o braku instrukcji na taki wypadek i poczuciu związania prawem międzynarodowym. Rozmawiając ze swym przyjacielem, dowódcą Snappera, przyznał jednak, że ledwie zdołał nie ulec pokusie zaatakowania słynnego statku.
Zaraz po poinformowaniu dowództwa o zdarzeniu, Bickford postanowił zmienić „niezdrowe” wobec zdradzenia swej pozycji otoczenie. Skierował więc Salmona na południowy zachód, ku Great Fisher Bank, zamierzając tam poszukać któregoś z U-Bootów, o których mówiły meldunki lotnicze. Ta decyzja przyniosła mu kolejny sukces.
Na mocy traktatu wersalskiego największymi okrętami floty pokonanych Niemiec było 6 pancerników i 6 krążowników pancernopokładowych; po dwie jednostki w każdej z tych kategorii mogły być w rezerwie. Wszystkie ze względu na wiek i zużycie wycofano ze służby czynnej jeszcze przed końcem I wojny światowej. Na ewentualne nowe okręty traktat nałożył ograniczenia jakościowe, w przypadku krążowników wyporność konstrukcyjna (normalna) nie mogła przekraczać 6000 t, a kaliber armat 150 mm. Pozwalał jednak wymieniać stare po przekroczeniu przez nie 20 lat służby, co oznaczało możliwość rozpoczęcia tego procesu już w 1920 r.
W 1921 r., mogąc zastąpić Ariadne, Niemcy położyli stępkę pod Emdena, niewiele różniącego się od okrętów zasilających Kaiserliche Marine pod koniec wojny. Potem „góra” Reichsmarine uznała, że kolejne krążowniki muszą być jak najnowocześniejsze, by dorównywać brytyjskim i francuskim, które nie podlegają limitom. Trójka jednostek typu K (Karlsruhe, Köln i Königsberg) otrzymała więc lekką, w większości spawaną konstrukcję, napęd mieszany (turbiny parowe dla uzyskiwania prędkości maksymalnej i silniki wysokoprężne do ekonomicznej) oraz 9 armat kal. 150 mm w trzech wieżach, co czyniło je silniej uzbrojonymi od podobnych okrętów.
W ramach roku budżetowego 1927 ujęto środki na Kreuzer E, zastępujący Amazone. W trakcie prac koncepcyjnych postanowiono poprawić typ K, co ostatecznie oznaczało zmiany układu napędowego, inne rozmieszczenie wież armatnich, wzmocnienie konstrukcji kadłuba (m.in. poprzez jeszcze szersze zastosowanie spawania elektrycznego) i korekty opancerzenia. Modyfikacje napędu uwidoczniły się zewnętrznie w przejściu na jeden szeroki komin, grupujący przewody dymne z sześciu a nie ośmiu kotłów, które zajęły parami trzy przedziały pod nim. Dwa zespoły turbin systemu Parsonsa, bez części dla prędkości marszowej, znalazły się we wspólnym przedziale za nimi. W kolejnym ulokowane zostały cztery 7-cylindrowe silniki wysokoprężne firmy MAN, obracające wałem centralnym, którego śruba (jej płaty mogły być ustawiane w chorągiewkę, by zmniejszyć opór hydrodynamiczny) nadawała okrętowi prędkość ekonomiczną. Wspomniane turbiny, wprawiające w ruch wały zewnętrzne poprzez jednostopniowe przekładnie redukcyjne, odpowiadały za prędkość maksymalną. Obecność wału centralnego pociągnęła za sobą rezygnację z pawężowego zakończenia rufy na rzecz zaokrąglonego w rzucie z góry szpica, z nawisem w rzucie bocznym. Zmiany w konstrukcji kadłuba pozwoliły na zwiększenie zapasu mazutu dla kotłów i oleju napędowego dla silników.
Osobliwością artylerii głównej na okrętach typu K było to, że wieże rufowe ulokowano asymetrycznie – B znajdowała się bliżej lewej burty, a C bliżej prawej (teoretycznie, przy opuszczonych stengach masztu dziobowego, pozwalało to na strzelanie z nich ku dziobowi). Wobec uznania, że jednak dużo bardziej prawdopodobne w ewentualnym wykorzystaniu bojowym będą ucieczki niż pościgi, Kreuzer E otrzymał wieże w „tradycyjnym” układzie, w płaszczyźnie symetrii wzdłużnej kadłuba. Jego ciężkie uzbrojenie plot. miały tworzyć 4 armaty kal. 88 mm L/75, podwójnie sprzężone na podstawach C/25. Ponieważ podstawy nie sprawdziły się podczas testów na Kölnie, postanowiono nowy okręt uzbroić w dwie pojedyncze armaty tego samego kalibru, ale o krótszej lufie (L/45). Dołożono do tego 4 stanowiska podwójnie sprzężonych działek kal. 37 mm i 4 pojedyncze działka kal. 20 mm. Uzbrojenie torpedowe pozostało takie samo jak na typie K (12 wyrzutni ruchomych, w układzie 4xIII, 12 torped zapasowych), zachowano możliwość zabierania identycznej liczby min (120).
Zmiany w opancerzeniu objęły głównie wieże – ich płyty czołowe pogrubiono z 30 do 80, dachy i płyty tylne z 20 do 32 (grubość boków pozostała taka sama), a barbety z 30 do 60 mm. Drobnym modyfikacjom poddane zostały pas burtowy i pokład, ten drugi pochylał się na skosach przyburtowych, których nie było na jednostkach typu K. Kreuzer E był pierwszym krążownikiem niemieckim, w którego projekcie od razu ujęta została katapulta dla wodnosamolotu, ulokowana między pomostem bojowym a kominem. Ze względu na treść jednego z postanowień traktatu wersalskiego, zamontowano ją dopiero w 1936 r.
Kontrakt na budowę nowego krążownika otrzymała państwowa Stocznia Marynarki Wojennej (Marinewerft) w Wilhelmshaven, rozpoczęto ją 18 kwietnia 1928 r. Wodowanie Leipziga, bo taką nazwę otrzymał „Ersatz Amazone”, odbyło się dokładnie półtora roku później (w rocznicę bitwy pod Lipskiem), a jego wejście do służby w Reichsmarine nastąpiło 8 października 1931 r.
W tym czasie Niemcy niemal przestali się przejmować wersalskimi ograniczeniami i w dowództwie Reichsmarine zaczęto myśleć o projekcie krążownika „waszyngtońskiego”. Ponieważ jego opracowanie musiało potrwać, ostatecznie zapadła decyzja, by kontynuować ewolucję typu K. Kreuzer F (Ersatz Nymphe) miał być powiększonym (wzrost wyporności do 8000 t) wariantem Leipziga, uwzględniającym dane wywiadowcze o najnowszych brytyjskich krążownikach lekkich (typ Town). Ostatecznie jednak zmiany wcale nie poszły daleko. Największą modyfikacją w opancerzeniu było zmniejszenie grubości ścian stanowiska dowodzenia bojowego (ze 100 do 60 mm), w newralgicznych miejscach zastosowano stal niehartowaną Wotan hart (Wotan twardy, Wh). Armaty w lekko zmienionych wieżach otrzymały unowocześnione mechanizmy, artylerię średnią utworzyły 4 stanowiska podwójnie sprzężonych armat kal. 88 mm, ulokowane po dwa przy burtach na śródokręciu, uzbrojenie małokalibrowe, torpedowe i minowe pozostało takie samo. Inna była natomiast konstrukcja pomostu bojowego (mostek admiralski i sterówka zostały przesunięte ku podstawie masztu), a katapulta (zainstalowana od razu) znalazła się za kominem.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu