Próbując zrozumieć, dlaczego w marcu 1945 r. żołnierze 1 Armii Wojska Polskiego (1 AWP) uwikłali się w krwawe boje uliczne w tym mieście, należy cofnąć się o dwa miesiące wstecz, gdy w styczniu 1945 r. znad Wisły ruszała radziecka operacja wiślańsko-odrzańska. W przeciągu trzech tygodni oddziały 1 Frontu Białoruskiego (1 FB) zbliżyły się do Odry, odsłaniając tym samym swoją prawą flankę. Chcąc zlikwidować zagrożenie ze strony znajdującej się na Pomorzu Zachodnim niemieckiej Grupy Armii „Wisła”, dowodzący 1 FB marsz. Gieorgij Żukow w stronę Jastrowia skierował oddziały 1 AWP, która przez kolejne tygodnie przełamywała pozycje Wału Pomorskiego. Prawie miesięczne walki o „Pommernstellung” nie zlikwidowały zagrożenia ze strony GA „Wisła” – pod koniec lutego 1945 r. Pomorza nadal broniły dwie armie niemieckie, liczące w sumie 430 000 ludzi oraz 1500 czołgów i dział szturmowych.
To właśnie przeciwko nim Naczelne Dowództwo Armii Czerwonej zaplanowało operację pomorską, w której miała wziąć udział również 1 AWP. 24 lutego 1945 r. 2 FB marsz. Rokossowskiego ruszył w kierunku Koszalina, a kilka dni później, 1 marca natarcie w kierunku Kołobrzegu i Szczecina rozpoczął 1 FB. Nacierające na prawym skrzydle 1 FB polskie dywizje odnosiły sukcesy, szybko zbliżając się ku Bałtykowi. Po drodze napotykaliśmy, wałęsające się po lasach, niedobitki oddziałów niemieckich. Ranni, brudni, bez żadnych szans, sami poddawali się całymi grupami, napisał później Czesław Sztajnert z 3 Dywizji Piechoty (DP). Maszerując ku morzu, żołnierze co jakiś czas spoglądali na mijane drogowskazy, na których coraz częściej królowała jedna nazwa. Niemiecka nazwa brzmiała Kolberg. To jak to po naszemu? zadawano w kompaniach pytanie […]. Nie wszyscy potrafili odpowiedzieć, po wojnie wspominał Alojzy Sroga, który w stopniu chorążego ds. polityczno-wychowawczych z 3 DP maszerował przez Pomorze na początku marca 1945 r.
5 marca oddziały 2 FB zdobyły Koszalin i wyszły na brzeg Bałtyku. Poprzedniego dnia do leżącego nieopodal Kołobrzegu dotarły czołgi radzieckiej 45 Brygady Pancernej gwardii (BPanc. gw.). Opanowanie rejonu Koszalina i Kołobrzegu rozcięło GA „Wisła” na dwie części – resztki 2 Armii Polowej wycofały się w stronę Zatoki Gdańskiej, natomiast 3 Armia Pancerna została rozbita na szereg mniejszych grup, które szukały ocalenia na statkach, odpływających z Kołobrzegu do Rzeszy. Widząc sukces operacji pomorskiej, Kwatera Główna Naczelnego Dowództwa Armii Czerwonej (Stawka) 5 marca wydała dyrektywę, zgodnie z którą 2 FB miał zawrócić spod Koszalina w kierunku Trójmiasta, tymczasem 1 FB miał prowadzić pościg za wycofującymi się oddziałami niemieckimi i oczyścić Pomorze Zachodnie. Podsumowując mijający tydzień działań 1 AWP, jej dowódca gen. Stanisław Popławski miał powód do radości – w ciągu tego czasu oddziały 1 AWP pokonały 60-100 km, biorąc przy tym do niewoli ok. 6 tys. jeńców (jedynie 6 marca 1 AWP wzięła do niewoli 1,5 tys. żołnierzy) i zabijając ponad drugie tyle. Operacja pomorska jawiła się jako sukces, szybko zbliżający wszystkich do niechybnego końca III Rzeszy.
W tym samym czasie marsz. Żukow uszczegółowił zadania podległych mu jednostek 1 FB. Wieczorem 6 marca do gen. Popławskiego dotarła dyrektywa nakazująca w przeciągu dwóch dni – do 8 marca, oczyścić teren działania w pasie 1 AWP i zająć obronę nad Bałtykiem między Mrzeżynem a, leżącym 22 km na wschód, Kołobrzegiem. Nie wydawało się to trudnym zadaniem – wszyscy jeszcze byli pod wrażeniem ogromnego sukcesu operacji pomorskiej. Nastrój ten udzielił się również samemu marsz. Żukowowi – wspomniana dyrektywa nie przewidywała możliwości napotkania zorganizowanego oporu Niemców w Kołobrzegu – bądź co bądź, jednym z nielicznych portów w tamtym rejonie.
Tymczasem Kołobrzeg już w listopadzie 1944 r. został przez Hitlera ogłoszony twierdzą – festung Kolberg, która miała być broniona do ostatniego żołnierza, bez względu na okoliczności. Wtedy też ruszyły prace fortyfikacyjne, które po pięciu miesiącach przeobraziły przedwojenne uzdrowisko w istną twierdzę.
Już samo podejście pod miasto, z powodu otaczającego Kołobrzeg otwartego, bagnistego terenu, stanowiło kłopot dla broni ciężkiej. W dodatku przez miasto przepływała rzeka Parsęta wraz z biegnącą równolegle jej odnogą – Kanałem Drzewnym (zwanym też Więcminką lub Kanałem Miedzianym) i znajdującą się między nimi Wyspą Solną. Walory obronne Kołobrzegu podnosił też system fortów, rozbudowywany od czasów nowożytnych. W oparciu o ukształtowanie terenu Niemcy wybudowali trzy pierścienie pozycji obronnych. Zewnętrzny pierścień ciągnął się na skraju przedmieść kołobrzeskich – składał się na niego system transzei i schronów oraz rów przeciwczołgowy. Drugi pierścień przebiegał wzdłuż Kanału Drzewnego, biegnąc ulicami miasta przez nastawnię kolejową aż do leżącego nad Bałtykiem fortu Waldenfelsschanze (obecnie: Kamienny Szaniec). Trzeci pierścień obrony biegł wzdłuż Parsęty, następnie przez dworzec kolejowy do kąpieliska nad morzem. Najdłużej bronionym punktem miasta miała być latarnia morska u wejścia do portu kołobrzeskiego.
Powyższy opis trzech pozycji obronnych nie oddaje w pełni ufortyfikowania miasta, bowiem część zabudowań miejskich przygotowano do prowadzenia długotrwałej obrony w okrążeniu – takimi punktami był np. kompleks koszar na Przedmieściu Złotowskim, Wyspa Solna ze znajdującą się na niej Redute Schill (ob. Reduta Bagienna), Kleist Schanze (ob. Szaniec Kleista) w parku nadmorskim na zachód od portu kołobrzeskiego oraz kościół św. Jerzego. Większość budynków w mieście przystosowano do obrony, rozmieszczając pozycje strzeleckie zarówno na poddaszach, jak i w piwnicach domów, a obsadę każdego z budynków stanowiły grupy 10-15 żołnierzy, wspartych bronią maszynową i ręcznymi granatnikami przeciwpancernymi. Ulice poprzegradzały barykady – w niektórych ustawiono czołgi i działa pancerne jako stałe punkty ogniowe.
W tym samym czasie, gdy Kołobrzeg był przygotowywany do obrony, trwała operacja „Hannibal” – ewakuacja ludności z Prus i Pomorza do Niemiec. Eksodus ludności Pomorza sprawił, że Kołobrzeg, liczący w 1940 r. ponad 40 tys. mieszkańców, na początku marca 1945 r. musiał pomieścić kolejne 50 tys. uciekinierów. W miarę przybywania do Kołobrzegu kolejnych tysięcy ludzi, siły obrońców rosły. Do obsady poszczególnych odcinków kierowano nie tylko żołnierzy, którzy dotarli do miasta – równocześnie oddziały SS przeprowadzały brankę do Volkssturmu, wcielając wielu cywilnych uchodźców do sił broniących Kołobrzegu. Starcy i zupełnie młodzi chłopcy, prawie dzieci. Do tego już doszło! dziwiła się na kartach swojego dziennika mieszkanka Pomorza Ursula Pless-Damm, spoglądając na świeżo wcielonych członków Volkssturmu.
Nad całością sił broniących Kołobrzegu dowodzenie objął płk. Fritz Fullriede. Postać o tyle interesująca, że pół roku wcześniej, we wrześniu 1944 r., walczył przeciwko brytyjskim i polskim spadochroniarzom w Oosterbeek w Holandii. To on zaprowadził ład w kołobrzeskim garnizonie, będącym mozaiką osłabionych oddziałów. Z zeznań jeńców niemieckich, wziętych do niewoli podczas bitwy, zanotowano obecność (oczywiście jednostki te nie były w pełnym stanie) m.in.: 3 batalionu fortecznego, 53 DP, 163 DP, 402 Dywizji Rezerwowej, miejscowego pułku szkolnego „Kolberg”, personelu pobliskiego lotniska w Bagiczu, grupy bojowej SS por. Hempla, 91 fortecznego batalionu karabinów maszynowych, dwóch batalionów Volkssturmu oraz kompanii alarmowej (w jej skład wchodzili żołnierze z dywizji „Markisch-Friedland” i „Schneidemühl”, którzy przetrwali walki na Wale Pomorskim). Ponadto w Kołobrzegu znalazły się resztki: francuskiej Dywizji SS „Charlemagne” (600 żołnierzy, w większości włączeni do grupy bojowej por. Hempla), łotewskiej 15 Dywizji SS, Dywizji „Bärwalde”, 24 batalion saperów kolejowych, 708 batalion budowlany, kompanie marynarzy, batalion „Kell” z 5 pułku fortecznego (przybył ze Świnoujścia drogą morską 15 marca) oraz żandarmi i policjanci. Siłę ognia artylerii zebranej w Kołobrzegu (w tym pociągu pancernego) uzupełniały działa 150 mm kilku niszczycieli zakotwiczonych na redzie portu kołobrzeskiego. W sumie, według różnych szacunków, garnizon kołobrzeski z momentem rozpoczęcia bitwy liczył 10-14 tys. żołnierzy.
Chociaż III Rzesza chyliła się ku upadkowi, wciąż sprawnie działał aparat propagandowy. Joseph Goebbels doprowadził do powstania, najdroższej w historii nazistowskich Niemiec, produkcji filmowej – filmu „Kolberg” w reżyserii Veita Harlana. Film przybliżał widzowi historię udanej obrony Kołobrzegu przez wojska pruskie, które w 1807 r. powstrzymały wojska napoleońskie.
2 marca do płk. Fullriede dotarły meldunki o szybkich postępach Rosjan – w mieście ogłoszono stan pogotowia, a Niemcy nie opuszczali pozycji obronnych, szykując się do nieuniknionego oblężenia.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu